Reklama

"Najlepszy": Łukasz Palkowski o Ironmanie Jerzym Górskim

Kiedy po raz pierwszy oglądałem "Najlepszego" oderwałem się od myśli, że Jurek ogląda Jurka i zacząłem kibicować głównemu bohaterowi - powiedział Jerzy Górski, pierwowzór głównego bohatera nowego filmu Łukasza Palkowskiego, pokazanego na 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Kiedy po raz pierwszy oglądałem "Najlepszego" oderwałem się od myśli, że Jurek ogląda Jurka i zacząłem kibicować głównemu bohaterowi - powiedział Jerzy Górski, pierwowzór głównego bohatera nowego filmu Łukasza Palkowskiego, pokazanego na 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Jerzy Górski i Łukasz Palkowski na FPFF w Gdyni /Jacek Domański /Reporter

Propozycja zrobienia filmu o Jerzym Górskim - mężczyźnie, który wyszedł z ćpania, ukończył bieg śmierci i ustanowił rekord świata w triathlonowych mistrzostwach świata, zdobywając w 1990 roku tytuł mistrza na dystansie Double Ironman - przyszła do Łukasza Palkowskiego, twórcy m.in. "Rezerwatu" oraz serialu "Belfer", od producenta. To stało się, jak opowiadał reżyser, dokładnie trzy lata temu, kiedy przyjechał na festiwal do Gdyni z "Bogami" - o kardiologu Zbigniewie Relidze, nagrodzonymi później Złotymi Lwami.

"Krzysiek Szpetmański zaprosił mnie na szklankę whisky i zaczął opowiadać biografię Jurka. Pomyślałem sobie: 'kolejny film biograficzny? Historia jest fascynująca, ale co ja jeszcze mogę powiedzieć w tej materii?'. Podczas tej rozmowy zobaczyłem jednak w głowie scenę, która zresztą pojawiła się potem w filmie. Wyobraziłem sobie scenę w Monarze z lustrem, w którym odbicie przyciąga do siebie twarz Jurka, tłukąc jednocześnie taflę. Zobaczyłem to i pomyślałem, że taki film mógłbym zrobić" - wspominał reżyser.

To właśnie w tej wizji Palkowski zauważył coś interesującego, co "wychodziło daleko poza samą faktografię prób, jaką przechodzi bohater, upadków i wznoszenia się". "To pozwalało mi myśleć dużo głębiej o tej historii i o tej postaci, a także o nas wszystkich, bo każdy z nas ma takie swoje odbicie. W tym znalazłem haczyk dla siebie" - dodał.

Reklama

Reżyser pokazał wyścig Górskiego o samego siebie od początku - od ćpania w legnickim klubie Legment, małych kradzieży, żegnania na cmentarzu kolejnych przyjaciół. Od falstartu podczas jego najważniejszej życiowej rozgrywki Górskiemu pomogła oderwać się dopiero kobieta, filmowa Grażynka - najpierw towarzyszka ćpania, potem matka jego dziecka, a na końcu tylko wspomnienie wielkiego sportowca.

Wspomnieniem dla Górskiego stał się także Andrzej, filmowy najlepszy przyjaciel grany przez Mateusza Kościukiewicza. To po odprowadzeniu go w ostatnią drogę Górski podjął decyzję o pójściu na odwyk. W Monarze trafił pod opiekuńcze skrzydła Marka Kotańskiego (Janusz Gajos). Górski, który w ośrodku wszystko zaczął od początku, tak naprawdę swój prawdziwy start przeżył, gdy zmuszony przez wychowawcę dołączył do nowych kolegów - biegających regularnie pensjonariuszy.

Także dzięki wychowawcy Górski trafił na basen, w kolejne dobre ręce - Kierownika Basenu. W ten sposób sport pojawił się w jego życiu po raz drugi. Zupełnym przypadkiem był z kolei triathlon - "Najlepszy" chciał wziąć udział w zwykłym biegu, ale na zawodach, na które trafił, oczekiwano od niego także pływania i jazdy na rowerze. Ironman, czyli bieg, w którym "co roku są ze dwa trupy", pojawił się dopiero później.

Górski pokonał go 2 września 1990 roku. Ciągiem przepłynął 7, przejechał 360 i przebiegł 84 kilometry. Po biegu mówił - jak przypominają dokumentalne nagrania zamieszczone pod koniec filmu - że wierzy, że jego zwycięstwo "na pewno pomoże wielu, wielu ludziom w Polsce, którzy są uzależnieni".

Jak podkreślił Górski na spotkaniu z widzami, zarówno ten bieg, jak i każdy inny, były to dla niego równoważne mistrzostwa świata. "Kiedy startowałem w podwójnym Ironmanie nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego, co mnie czeka, ale Marek Kotański ciągle powtarzał, że z narkomanii wychodzą mistrzowie świata, że z narkomanii wychodzą najlepsi. Na żadnych zawodach, na których byłem - igrzyskach, mistrzostwach świata, Europy - nieważna była dla mnie ich ranga. Każde z nich były najważniejsze. Najważniejsze było to, żeby wyjść z narkomanii" - powiedział.

Jak zaznaczył, nic z tego, co zrobił i co robi w życiu, nie było pod scenariusz filmowy. "'Najlepszy' to wypadkowa mojego życia i tego, co życie niesie każdego dnia. (...) Ten film zawiera w sobie wiele emocji, przegląda je od góry do dołu. Takie było moje życie i myślę, że życie każdego może być podobne" - podkreślił.

"Bardzo mocno zaufałem całej ekipie filmowej. Miałem nadzieję oraz byłem wewnętrznie przekonany i uspokojony, że pokażą to wszystko tak, że jeśli ktoś obejrzał i sobie o tym kiedyś przypomni, kiedy będzie miał słabości, to da mu to trochę siły i spróbuje coś zrobić ze sobą" - powiedział Górski. "Nie chciałem brać udziału w pracach nad filmem, nie chciałem tego wszystkiego widzieć. Gdy po raz pierwszy oglądałem gotowego 'Najlepszego' oderwałem się od myśli, że Jurek ogląda Jurka. Zacząłem kibicować bohaterowi tego filmu, żeby mu się udało" - dodał.

W filmie kilkukrotnie postaci z przeszłości napadają na Górskiego. Ten zabieg, jak wyjaśniał Palkowski, był jego własną wizją i miał zaakcentować, że to właśnie on jest twórcą filmu. "Nie chciałem, żeby to była zwykła, realnie opowiedziana biografia. Taką już mam za sobą. Tu chciałem trochę odskoczyć, odbić się od tej ziemi. A ponieważ była ku temu okazja, bo historia to zdecydowanie uzasadniała, bardzo się upierałem przy tym wątku" - powiedział.

"Inspiracje dla tego wątku oczywiście istnieją - 'Portret Doriana Graya', ekspresjonizm niemiecki... Sporo tego w historii kina i literatury, tym samym było z czego czerpać, zasadzając się na klasykach. Przy tym mam wrażenie, że udało nam się wprowadzić w ten wątek i myślę, że też w ten film coś oryginalnego, naszego, z czego jesteśmy dumni" - dodał.

Górski zdradził, że lustro z wizji Palkowskiego ma ze sobą cały czas i dostał je od społeczności Monaru. "To był mój największy lekarz, bo oni mi mówili, kim jestem. Oni mnie leczyli pracą, szkołą. Musiałem robić konkretne rzeczy, a to była dopiero rozgrzewka. Prawdziwe życie zaczęło się dopiero później" - powiedział.

Odtwórca głównej roli Jakub Gierszał przyznał, że odgrywanie w filmie biograficznym postaci żyjącej, to dość obciążająca sytuacja. "Stresowało mnie, że muszę się z nim spotkać, przedstawić mu się i powiedzieć, że to ja będę odtwarzał jego życie. Zastanawiałem się, jak Jurek podchodzi do tego tematu i czy zaakceptuje mnie w tej roli. To była trudna sytuacja, ale Jerzy jest bezpośrednim człowiekiem. Nasza pierwsza rozmowa była bardzo szczera, Jurek był bardzo otwarty i odpowiadał na moje pytania bez owijania w bawełnę. Tak zaczęła się nasza relacja, która bardzo mi pomogła przy konstruowaniu tej postaci" - wyznał aktor.

Jednym z istotnych bohaterów filmu - choć pierwotnie miał być pobocznym, epizodycznym - jest wspomniany wcześniej Kierownik Basenu, grany przez Arkadiusza Jakubika. Jak tłumaczył jeden ze scenarzystów Maciej Karpiński, ta postać to zlepek trzech prawdziwych osób: rzeczywistego kierownika basenu, trenera Górskiego i weterynarza, który opiekował się sportowcem podczas wyścigu. "Wszystkie te postaci były komediowe, dlatego połączyliśmy je w jedną i kierownik basenu znalazł się w Alabamie" - wyjaśnił.

Kierownik Basenu to zresztą niejedyna postać stworzona przez twórców filmu. Anna Próchniak, czyli filmowa Grażyna,  w "Najlepszym" pokazała na przykład swoje wyobrażenie o pierwszej miłości Górskiego. "Tak myślałam o swojej bohaterce. Nie śmiałam pytać o prawdziwą. Skupiłam się na tym pierwszym uczuciu, które zawsze wydaje się najpiękniejsze, największe" - wyjaśniła.

Ewa (w roli Kamila Kamińska) - jak powiedziała widzom aktorka - to z kolei "kompilacja wielu kobiet". "Ewa naprawdę istnieje, ale bohaterka, którą zagrałam w filmie, nie wystąpiła we wszystkich wydarzeniach w życiu Jurka" - dodała.

Zdystansowana wobec swojego pierwowzoru jest z kolei Magdalena Cielecka, czyli filmowa Matka. "Granie postaci, która jest prawdziwa, jest rodzajem obciążenia, ale jest też pewną dyscypliną, którą lubię. My, aktorzy, zwłaszcza, gdy występujemy w drugoplanowych rolach, chcemy czasem stworzyć z siebie fajerwerk, żeby zaistnieć i nakarmić swoje ambicje, swoje ego. W przypadku grania postaci, która istniała naprawdę, nie możemy tego zrobić. Musimy się trzymać jakichś ram, w których funkcjonowała ta postać" - podkreśliła aktorka.

Palkowski, komentując humorystyczną postać Kierownika z Basenu i inne dowcipne akcenty w swoich poprzednich filmach zaznaczył, że jest nieskomplikowaną osobą. "Filmy wychodzą mi takie, jaki sam rzeczywiście jestem. Zawsze zależało mi na tym, i na tym polega odpowiedzialność reżysera, żeby przedstawiając fascynującą historię, mieć swobodę w tym opowiadaniu. Staram się pokazywać rzeczy takimi, jak je widzę. Dlatego filmy, które robię, zawierają szerokie spektrum emocji. Wszyscy doświadczamy każdego dnia odrobiny smutku, odrobiny radości" - powiedział.

"Nigdy nie kalkulowałem, jak zrobić film, żeby zadziałał w określony sposób. To zawsze wychodziło instynktownie. Tak zwyczajnie, szczerze" - podkreślił reżyser.

W filmie wystąpili także m.in. Artur Żmijewski, Adam Woronowicz, Tomasz Kot i Mirosław Haniszewski. Scenariusz "Najlepszego" powstał na podstawie książki Łukasza Grassa pod tym samym tytułem, która ukaże się w księgarniach 8 listopada. Film wejdzie na ekrany kin 17 listopada.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Najlepszy (film) | Łukasz Palkowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama