Reklama

Ludzie są źli, kino jest dobre

"Po prostu same obrazy. Bez oceniania. Bez wskazywania na negatywy i pozytywy. Niewinne. Ludzie są źli, zabijają się nawzajem. Kino jest dobre" - "papież awangardy" Jonas Mekas mówi w pokazywanym na festiwalu Era Nowe Horyzonty dokumencie "W cieniu światła".

To nie był ważny seans. Są na wrocławskim festiwalu bardziej spektakularne, oczekiwane, żywiej dyskutowane filmy. Są pokazy, na które kolejki ustawiają się na już ponad pół godziny przed seansem. W niewielkiej salce kina Helios o godzinie 22 było pustawo. Może kilkanaście osób.

Nie wszyscy może pamiętają, ale 7 lat temu w Sanoku, podczas pierwszej edycji organizowanego przez Romana Gutka festiwalu, Jonas Mekas miał mini-retrospektywę. Kilkugodzinne dzienniki filmowe litewskiego twórcy były w najwyższym stopniu "nowohoryzontowe". Awangardową formę mieszały z formułą "home movies" - będąc filmowym dzienniczkiem, stawały się także kroniką amerykańskiej awangardy tamtych lat. Mekas uwieczniał na taśmie filmowej wszelkie drobne zdarzenia ze swojego życia - a to spotkanie z Allenem Ginsbergiem, a to podwieczorek z Johnem Lennonem i Yoko Ono, wreszcie pobyt w Montauk z Andym Warholem.

Reklama

* * *

Teraz jest już legendą a ilość powstałych w ostatnich latach dokumentów, których był bohaterem, starczyłaby na cały festiwalowy cykl. Niestety, z większości z nich nie można było dowiedzieć się na jego temat więcej, niż z filmów samego Mekasa. "W cieniu światła" holenderskiego duetu Sarah Payton-Chris Teerink jest w tym kontekście dziełem rewolucyjnym - pokazuje bowiem Mekasa nie jako filmowca, lecz archiwistę.

Od 1970 roku jest on bowiem szefem Antology Film Archive - instytucji-filmoteki, zawierającej największą na świecie kolekcję filmów awangardowych. Mekas był największym propagatorem w Ameryce kina nie jako rozrywki, lecz dziedziny sztuki (w latach 60. nie było to jeszcze za Oceanem takie oczywiste) a jego wkład w edukację filmową Amerykanów jest nie mniejszy niż w rozwój kinematografii.

Antology Film Archive działa pod przewodnictwem Mekasa do dzisiaj i stanowi instytucję kuriozalną. Przypomina bowiem domową rupieciarnię - memorabilia legend amerykańskiej awangardy poupychane w kartonowych pudłach, umowna segregacja zgromadzonych materiałów. Wreszcie - niepewność co do zawartości zbiorów. Kiedy młody student z Włoch, który szuka w Antology pomocy w sprawie Harry'ego Smitha, trafia na szpulę "Harry Smith: Materiały dodatkowe" - nikt nie potrafi odpowiedzieć mu, co się tam znajduje.

* * *

Jak to wszystko funkcjonuje - pozostanie tajemnicą Mekasa. Do tej tajemnicy dokument "W cieniu światła" zbliża się jednak w zaskakująco skuteczny sposób. "Po prostu obserwuj obrazy. Nie oceniaj". Niewinna wiara w siłę kina.

Na wrocławskim festiwalu filmy poddawane są jednak ocenie. W Konkursie Nowe Horyzonty zobaczyliśmy już 4 tytuły. Najbardziej podobał się publiczności i krytyce "Do ciebie, człowieku" Roya Anderssona - mieszanka absurdu i realizmu - kontynuacja wcześniejszego filmu artysty, znanych w Polsce "Pieśni z drugiego piętra". Atmosferę mrocznego surrealizmu Andersson osiąga przy pomocy bardzo prostych środków - rzeczywistość sama w sobie jest absurdalna, wystarczy uważnie się jej przypatrzeć. Jego film jest więc ciągiem mikroscenek, powiązanych ze sobą raczej na zasadzie luźnych skojarzeń, niż fabularnej ciągłości. Bawiąc, jednocześnie uwrażliwia. Rozśmieszając, nie usuwa z naszych twarzy gorzkiego grymasu. Śmiejemy się, a równocześnie zastanawiamy nad własnym śmiechem.

* * *

Wysoko oceniono również "Las w żałobie" Naomi Kawase, za który japońska reżyserka otrzymała Grand Prix Jury na festiwalu w Cannes. Ta buddyjska medytacja na temat żałoby skupia w sobie wszystkie cechy współczesnego kina japońskiego - kontemplacyjność, prostotę, niełatwą ale naturalną symbolikę. Wydaje się jednak, że Grand Prix canneńskiego festiwalu obliguje do czegoś więcej, niż tylko powielania stereotypów kina japońskiego.

Niespodzianką okazała się za to "Samotność" Jaime Rosalesa. Przejmująco prosty i konsekwentny formalnie dramat na zdawałoby się ograny do ostatka temat - samotność w wielkim mieście. A jednak jest w filmie Rosalesa jakaś ożywcza świeżość - nie tylko zgrabnie wymyślony podział ekranu w niektórych partiach filmu na pół, współgrający z angielskim tytułem "Solitary Fragments", lecz także subtelne damskie portrety, będące ucieleśnieniem lęków współczesnej kobiety.

* * *

Nieporozumieniem okazał się tylko ostatni z konkursowych obrazów - fabularny debiut portugalskiego filmowca Hugo da Silvy "Body Rice". Dyrektywa Mekasa - "Po prostu obserwuj obrazy. Nie oceniaj" - w przypadku tego filmu okazała się po prostu niewykonalna.

Klasyfikacja filmów konkursowych według rankingu gazety festiwalowej "Na Horyzoncie":
1. "Do ciebie, człowieku" (Roy Andersson) - 4,7
2. "Las w żałobie" (Naomi Kawase) - 4,4
3. "Samotność" (Jaime Rosales) - 3,8
4. "Body Rice" (Hugo da Silva) - 2,7

Tomasz Bielenia, Wrocław

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jonas | film | samotność | światła | obrazy | W cieniu | Po prostu | kino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy