Reklama

"Walc z Baszirem": FORMA

Forma animowanego dokumentu, którą wybrał Ari Folman nie ułatwiła mu procesu realizacji. I to nie tylko ze względu na żmudny i czasochłonny proces tworzenia animacji. W okresie gromadzenia środków finansowych na produkcję decydenci w różnych instytucjach, którym projekt był prezentowany, nie rozumieli, dlaczego film nie może zostać zrealizowany jako tradycyjny dokument...

Forma animowanego dokumentu, którą wybrał Ari Folman nie ułatwiła mu procesu realizacji. I to nie tylko ze względu na żmudny i czasochłonny proces tworzenia animacji. W okresie gromadzenia środków finansowych na produkcję decydenci w różnych instytucjach, którym projekt był prezentowany, nie rozumieli, dlaczego film nie może zostać zrealizowany jako tradycyjny dokument...

Tymczasem forma animowanego dokumentu została wybrana świadomie. Po pierwsze pozwala ona na ukrycie prawdziwej tożsamości tych rozmówców, którzy nie zdecydowali się na ujawnienie swojej twarzy. Ale film animowany dał reżyserowi o wiele więcej niż tylko możliwość ochrony bohaterów. Od początku Folman był świadom, że kolejny dokument z wywiadami kręconymi w studio, w których panowie w średnim wieku będą opowiadali o traumatycznych przeżyciach sprzed lat, będzie po prostu nudny i w żaden sposób nie odda tego, co rozegrało i nadal odgrywa się w ich psychice. - Wojna jest surrealistyczna, a pamięć potrafi płatać figle. Dlatego wydawało mi się, że zwykła rejestracja dokumentalną kamerą byłaby zbyt prosta, zwłaszcza że nie dysponowałem materiałami archiwalnymi. Poprosiłem więc wspaniałych ilustratorów, żeby pomogli mi odbyć tę podróż w pamięci - tłumaczy reżyser Ari Folman.

Reklama

Zespół stresu pourazowego, którego ofiarami są wszyscy bohaterowie filmu, wiąże się z całym szeregiem trudnych do opisania i przekazania syndromów. U umyśle rodzą się nie tylko koszmary, ale także gwałtowne reminiscencje, fałszywe wspomnienia, surrealistyczne wizje... Animacja przenosi widza w niezwykle sugestywny sposób w świat wizji i wypartych wspomnień, pozwala spojrzeć na wydarzenia z różnych perspektyw, oddać intensywność, z jaką emocje wpływają na percepcję. Wstrząsająca podróż w głąb pamięci uświadamia tragedię jednostek, ale równocześnie skłania do refleksji na temat natury ludzkiej.

- Film powinien otworzyć się na inne rodzaje estetyki - mówił reżyser "Walca z Baszirem - Wszystkie te jasno wytyczone granice pomiędzy dokumentem a filmem fabularnym są w zasadzie przestarzałe. Trudno oprzeć się możliwościom, jakie wiążą się z nowymi narzędziami do obróbki obrazu, trzeba się nimi bawić. Niezmienna pozostanie jedynie konieczność opowiadania historii. Ludzie zawsze będą opowiadali swoim dzieciom bajki. /?/ Najważniejsze jest dla mnie ciągle odkrywanie. Szanuję ludzi, którzy potrafią przez całe życie robić to samo, jak Woody Allen na przykład. Niedawno widziałem jego najnowszy film "Vicky Barcelona". Jest bardzo świeży, w ogóle nie sprawia wrażenia wyeksploatowanego. Ale ja nie jestem taki. Ja wciąż muszę próbować nowych rzeczy.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Walc z Baszirem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy