Reklama

"Ulubieńcy Ameryki": POMYSŁ

Idea filmu "Ulubieńcy Ameryki" powstała w głowie komika Billy’ego Crystala, który zagrał weterana dziennikarstwa Lee Phillipsa. Crystal zadzwonił do Petera Tolana, z którym już wcześniej współpracował przy scenariuszu „Depresji gangstera”. „Powiedziałem, że mam pomysł na komedię opartą na postaciach dwóch gwiazd filmowych, których wspólne filmy odniosły niesamowity sukces. Niestety ich związek rozpadł się, a scenariusz przypomina Liz Taylor zostawiającą Eddiego Fishera i uciekającą z Richardem Burtonem w filmie Kleopatra. Odtąd jest to opowieść o tym, co by się stało gdyby ta para znowu się zobaczyła. To wspaniały temat na film” - mówi Billy Crystal. Doświadczenie Crystala czerpane z lat pracy w przemyśle filmowym, m.in. przy promowaniu tytułów, podsunęło mu pomysł, że naturalnym miejscem na ponowne zejście się pary będzie bankiet.

Reklama

Joe Roth, były szef studia Walta Disneya: "Kiedy skończyłem czytać scenariusz, pomyślałem: To jest śmieszne. Kiedy czytając komedię śmiejesz się na głos, to jest duża szansa, że inni zareagują tak samo. Są tu naprawdę wspaniałe postacie. Kocham filmy z lat 30. i 40., filmy Sturgesa i Capry były mieszanką różnych cech. Publiczność została ostatnio pozbawiona tego typu obrazów - takie są realia współczesnego przemysłu filmowego. Ulubieńcy Ameryki przypominają mi filmy, które lubię, wspaniałe komedie z przeszłości".

Jedną z ulubionych scen Joe’go Rotha w filmie jest sekwencja, gdy Gwen, idąca śladem Kiki, przedziera się przez tłum fanów: "Fani biorą autografy od Catherine, Julia stoi tuż przed fanami, lecz nikt nie zwraca na nią uwagi. Myślę, że to ironia, kiedy ta wspaniała gwiazda przeżywa trudne chwile, gdy to wszystko dzieje się obok niej, a nie dla niej".

"Ulubieńcy Ameryki" to opowieść o Kopciuszku i to właśnie przyciągnęło producentów Susan Arnold i Donna Arkoff Rotha do tego filmu. „Myślę, że historia o dziewczynie, która była trochę zagubiona, lecz ostatecznie odnajduje się, naprawdę przemawia do nas. Ta opowieść jest uniwersalna, przedstawiony w niej świat jest uroczy i dobrze się go ogląda" - mówi Donna Arkoff.

John Cusack mówi o fabule "Ulubieńcy Ameryki" jako o zlepku najgorszych cech Hollywood. „Prawdopodobnie nie ma gwiazdy filmowej, której wydarzyły się te wszystkie rzeczy, ale gdy weźmiemy pięć lub sześć, zaistnieje pewne podobieństwo" - śmieje się aktor.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ulubieńcy Ameryki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy