Reklama

Znany reżyser źle traktował młodych aktorów. Prawda wyszła na jaw po latach

Podczas wywiadu z "The New Yorker" Michael Imperioli wspominał swoje pierwsze doświadczenia aktorskie, które nie należały do najprzyjemniejszych. Debiutował w filmie "Wesprzyj się na mnie" z 1989 roku. Według niego reżyser John Avildsen nie potrafił postępować z nastoletnimi wykonawcami.

"Wesprzyj się na mnie" to oparta na faktach historia Joe Clarka (Morgan Freeman) - nauczyciela, który zostaje dyrektorem szkoły opanowanej przez gangi. Dzięki ciężkiej pracy i niekonwencjonalnym metodom przywrócił w placówce porządek, ratując ją jednocześnie przed likwidacją. 

Imperioli był jednym z setek młodocianych statystów. Miał jedną linijkę tekstu, jednak nie znalazła się ona w ostatecznej wersji montażowej filmu. Jak wspominał gwiazdor "Rodziny Soprano", Avildsen, laureat Oscara za "Rocky'ego", nie zrobił na nim najlepszego wrażenia. 

Reklama

John Avildsen "niecierpliwy i niemiły" wobec dziecięcych aktorów

"Był niecierpliwy i niezbyt miły. Prawdę mówiąc, wydawał się przytłoczony, bo na planie było ponad tysiąc nastolatków. Mój casting odbył się w szkolnej stołówce podczas przerwy na lunch. Brałem w nim udział z jakąś setką dzieciaków. Było strasznie" - wspominał Imperioli.

"Wyglądało to tak, że pomieszczenie było wypełnione statystami. Morgan Freeman wyczytywał imiona, wzywając każdego do siebie, by wyrzucić go ze szkoły. Każdy miał inną reakcję. Wyczytał mnie, a ja pomyślałem, że będę gwiazdą. Tylko nigdy wcześniej nie stałem przed kamerą" - kontynuował.

"To były lata osiemdziesiąte. Na planie były ogromne kamery Panavision, a ja nie wiedziałem, gdzie patrzeć. Nie wiedziałem, co robię. Wymamrotałem swój tekst, mając nadzieję, że nikt nie zwróci na mnie uwagi. I wtedy Avildsen do mnie podszedł i zaczął dawać wskazówki. A raczej krzyknął: 'Ty, ze swoim tekstem, daj mi coś, ale stąd wypadasz'. Byłem przerażony. 'Jestem okropny, po prostu do bani' - myślałem" - zakończył.

"Chłopcy z ferajny": Martin Scorsese pomógł młodemu Michaelowi Imperioliemu

Pierwszą rolę z mówioną kwestią Imperioli zagrał w pamiętnym epizodzie w "Chłopcach z ferajny" Martina Scorsese. Wcielił się w Pająka, jąkającego się chłopaka, który zostaje zastrzelony przez gangstera granego przez Joe Pesciego, gdy odpowiada na jego zaczepki. 

"Ze Scorsesem miałem zupełnie inne doświadczenie. Przyszedł do mnie i powiedział: 'Jeśli masz jakieś pytania, zwróć się z nimi do mnie'. Mówił: 'Nie wstydź się. Dobrze, że traktujesz aktorów jak ich postaci'. To było bardzo pomocne, bo dowiedziałem się, że nie mogę zachowywać się jak fan. Na planie czułem się dzięki niemu komfortowo" - przyznał odtwórca roli Pająka. 

Przełomem w karierze aktorskiej Imperioliego był serial "Rodzina Soprano", za który otrzymał nagrodę Emmy. Aktor w ostatnim czasie wystąpił w drugim sezonie "Białego Lotosu"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: John G. Avildsen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy