Reklama

"Whiplash": Pan od muzyki jak z horroru

16 stycznia 2014 roku podczas festiwalu w Sundance odbyła się światowa premiera filmu "Whiplash" Damiana Chazelle'a. Pełnometrażowy debiut młodego reżysera stał się jednym z największych wydarzeń w świecie filmu. Dzieło Chazelle'a zostało uhonorowane trzema Oscarami.

16 stycznia 2014 roku podczas festiwalu w Sundance odbyła się światowa premiera filmu "Whiplash" Damiana Chazelle'a. Pełnometrażowy debiut młodego reżysera stał się jednym z największych wydarzeń w świecie filmu. Dzieło Chazelle'a zostało uhonorowane trzema Oscarami.
Kadr z filmu "Whiplash" /materiały prasowe

Chazelle oparł fabułę filmu na swoich własnych doświadczeniach. Jak wspominał, "Whiplash" powstał niejako z jego potrzeby odreagowania frustracji związanych z pracami nad innym projektem - "La La Landem", który trzy lata później uczyni z niego najmłodszego w historii laureata Oscara za reżyserię.

Młody twórca nie mógł zgromadzić odpowiedniego budżetu, by w zadowalający sposób przenieść na ekran historię młodego perkusisty i jego relacji z despotycznym nauczycielem. Wyciął więc piętnaście stron ze scenariusza i zrealizował je jako samodzielny krótki metraż. Gotowy film pokazał w 2013 roku na festiwalu w Sundance. Otrzymał za niego nagrodę jury dla krótkometrażowego filmu fabularnego i bez problemu zebrał pieniądze na właściwą produkcję.

Reklama

Rolę nauczyciela-tyrana otrzymał J. K. Simmons. Charakterystyczny aktor znany przede wszystkim z roli wydawcy gazety Jamesona w serii filmów o Spider-Manie Sama Raimiego, wcielił się w tę postać już krótkim metrażu Chazelle'a. Jednak dopiero w pełnoprawnej fabule mógł rozwinąć skrzydła. Jego Fletcher przykuwał uwagę widza od swojego wejścia. Nauczyciel, który uważał, że nie ma gorszych słów, niż "dobra robota", zarzucał studentów kreatywnymi wyzwiskami, doprowadzając ich na skraj wytrzymałości. Nie cofał się nawet przed atakami fizycznymi, miotaniem w nich przedmiotami czy grach psychologicznych, byle tylko zagra na ich ambicji.

W jego ucznia, wycofanego i zdeterminowanego Andrew, wcielił się Miles Teller. Aktor w młodości trenował grę na perkusji. Przygotowując się do roli. powrócił do lekcji, ćwicząc trzy razy w tygodniu po cztery godziny. Dzięki temu udało mu się wytrzymać nawet najbardziej wycieńczające sceny. Chazelle go nie oszczędzał. Gdy Andrew rani sobie ręce podczas ćwiczeń, widoczna na perkusji krew należy do Tellera. Z kolei podczas scen treningów reżyser często nie kończył sceny i pozwalał aktorowi grać dalej, by jak najbardziej go zmęczyć.

Gdy film wszedł do kin, nie okazał się sukcesem kasowym. Przy budżecie 3.3 milionów dolarów zarobił niewiele ponad 13 milionów. Recenzenci nie szczędzili mu jednak pochwał, nazywając obraz Chazelle'a objawieniem. Chwalono jego wyczucie języka filmu, zgranie obrazu z muzyką oraz tempo opowieści. Simmons otrzymał świetne recenzje, a jego rola z miejsca została ogłoszona jedną z najlepszych w roku. Niektórzy wskazywali jednak na szkodliwe wnioski płynące z filmu - między innymi stawianie przez niego znaku równości między ciężką pracą i psychicznym napastowaniem.

"Whiplash" otrzymał pięć nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film i scenariusz. Wygrał w pozostałych trzech. Simmons był bezkonkurencyjny w walce o tytuł najlepszego aktora drugoplanowego. Doceniono także montaż i dźwięk. Chociaż Chazelle opuścił galę bez statuetki, sukces "Whiplasha" pozwolił mu na realizację "La La Landu".


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Whiplash | J.K. Simmons | Damien Chazelle | Miles Teller
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama