Reklama

Premiera "Śniadania do łóżka"

"Śniadanie do łóżka" to kolejna, po "Miłości na wybiegu", komedia romantyczna, która wyszła spod ręki Krzysztofa Langa. Podczas premiery filmu, która miała miejsce w środę, 3 listopada, w warszawskiej Kinotece, reżyser wyjaśniał, dlaczego znów sięgnął po ten gatunek.

"Komedię romantyczną polubiła polska widownia. Tekst napisałem co prawda sam, na podstawie scenariusza Pawła Mossakowskiego, ale propozycja przyszła od dystrybutora. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to mój wybór. Cieszę się, że przyjąłem tę propozycję, bo dzięki temu mogłem współpracować z ludźmi, których lubię i cenię" - powiedział reżyser.

Lang przyznał też, że jest zadowolony z obsady, którą skompletował na potrzeby filmu.

"Karolak, Socha, Adamczyk, Kuna - wszyscy zagrali świetnie. Umówiliśmy się na pewien sposób grania, a aktorzy poprzeczkę zawiesili sobie bardzo wysoko. Dramat czy komedia, niezależnie od gatunku, na planie zawsze trwa wojna, a krew leje się jak w dramacie wojennym. Nie ma zmiłuj się! Każdy daje z siebie maksimum możliwości. Wymagania wobec aktorów są te same, co w przypadku dramatu psychologicznego" - chwalił swoich aktorów i ekipę artysta.

Reklama

Podobnie jak w poprzedniej komedii romantycznej Langa, w "Śniadaniu do łóżka" mamy do czynienia z tzw. wielkim światem, luksusem, modą, pięknymi kobietami...i dobrą kuchnią.

Główny bohater filmu, Piotr, którego gra Tomasz Karolak, jest bowiem doskonałym kucharzem. Choć, przyznać trzeba, nieco pechowym. Pewnego dnia traci pracę w dobrej restauracji, dziewczynę (Iza Kuna), a na dodatek grozi mu eksmisja z mieszkania. Bierze się jednak w garść i próbuje ułożyć życie na nowo.

Zatrudnia się w innej restauracji, gdzie jego talent kulinarny odkrywa znany redaktor (Tomasz Sapryk), który namawia go do wzięcia udziału w konkursie dla kucharzy. Wygrana otwiera przed Piotrem drzwi do telewizji. I tak, nie stąd ni zowąd, staje się celebrytą mimo woli.

Wreszcie trafia na rozkładówkę ekskluzywnego magazynu, którego szefową jest jego była dziewczyna - Ewa. Mało tego! W trakcie sesji fotograficznej romantyczny kucharz zakochuje się w uroczej stylistce - Marcie (Małgorzata Socha), którą wcześniej mijał wielokrotnie na ulicy. Ba! Kilka razy jadąc skuterem ochlapał ją błotem, a raz nawet się z nią zderzył.

Podczas gdy Piotr zastanawia się jak trafić do serca Marty i być tym, który będzie podawał jej śniadania do łóżka, jego była dziewczyna - przełożona Marty - oplata go siecią intryg i na wszelkie możliwe sposoby próbuje uprzykrzyć życie. Na szczęście Piotr ma zaufanego przyjaciela Konrada (Piotr Adamczyk), który wspiera go swym doświadczeniem i radą, a jest wielbicielem Dalekiego Wschodu. Sushi, joga, medytacje, urodziwe Azjatki - to właśnie Konrad lubi najbardziej.

Duet aktorski Karolak - Adamczyk sprawdził się już wcześniej w komedii "Nie kłam, kochanie!". Tym razem jednak role się odwróciły i to Adamczyk był guru wprowadzającym Karolaka w tajniki ars amandi.

"Mam nadzieję, iż fakt, że z Tomkiem Karolakiem przyjaźnimy się też prywatnie, zaowocował dobrą grą na planie ;Śniadania do łóżka'. Jeśli chodzi o reżyserię, Krzysztof Lang poprowadził film w sposób brytyjski. Nie zachęcał nas do dużych emocji i do robienia wielu min. Chciał, żebyśmy byli jak najbardziej naturalni" - przyznał Piotr Adamczyk.

Toteż, aby być wiarygodnym i naturalnym na ekranie, Tomasz Karolak, przygotowując się do roli, na kilka dni zaszył się w kuchni.

"W filmie nie pokazuję Bóg wie jakich umiejętności, ale musiałem nauczyć się, jak trzymać nóż i szybko nim siekać. Poligon doświadczalny miałem w restauracji 'U kucharzy' Adama Gesslera, który zresztą wystąpił w epizodzie filmu. To on miał nade mną pieczę. Poradził mi, żeby zawsze piec mięso z kością" - opowiadał o swoich przygotowaniach do roli aktor.

I trzeba przyznać, że poznał ją dogłębnie, "od kuchni".

"Tomasz Karolak jest na ekranie do zjedzenia" - chwaliła kolegę Małgorzata Socha. Wszyscy zgodnie przyznawali, że nie tylko do serca mężczyzny można trafić przez żołądek.

"Do serca kobiety wiedzie ta sama droga. Prawda ta działa w dwie strony. Coraz więcej mężczyzn gotuje, a nic tak nie rozczula kobiety jak widok mężczyzny, który wyręcza ją w kuchni" - przyznała aktorka.

Socha nie ukrywała, że prywatnie jej podniebienie jest w stanie dopieścić każda potrawa, którą ugotuje jej mąż. I wcale nie musi to być śniadanie do łóżka.

"W łóżku wszystko się kruszy. Potem trzeba tylko zbierać paprochy. To bardzo niepraktyczne! Mam nadzieję, że dla tych, którzy się jednak na śniadanie do łóżka decydują, kończy się ono romantycznie" - dodała z uśmiechem.

"Serce kobiety jest rzeczą nieodgadnioną, ale też można do niego trafić przez żołądek, szczególnie jeśli robi to Tomek Karolak w roli kucharza" - przekonywał Krzysztof Lang.

"Moim zdaniem do serca kobiety najlepiej trafić włoskimi daniami. Udowodniono bowiem naukowo, że makarony poprawiają humor" - zapewniał Tomasz Karolak.

"Jako świeżo upieczony restaurator mogę potwierdzić, że do serca kobiety, podobnie jak do serca mężczyzny, można trafić przez żołądek. Poleciłbym lekkie, chrupiące śniadanie, najlepiej podane do łóżka przez Małgosię Sochę. Z racji tego, że idą chłody, nie polecałbym natomiast pikników i śniadań na trawie" - żartował Piotr Adamczyk.

O tym, że sekrety kuchni mają ścisły związek z sekretami alkowy, przekonani byli też zaproszeni goście.

"Jestem wybredna, jeśli chodzi o jedzenie, ale bardzo imponują mi faceci, którzy dobrze gotują. Gotujący mężczyzna jest seksi!" - powiedziała Maria Niklińska.

Anna Czartoryska przyznała zaś, że do jej serca najlepiej trafić przez słodycze.

"Dawno tak się nie śmiałam w kinie. Cała widownia żywo reagowała. Wierzę, że te uśmiechy i zachwyty są jak najbardziej szczere" - powiedziała po premierze aktorka.

Film obejrzeli też m.in. Janusz Morgenstern, Marek Koterski, Violetta Kołakowska, Andżelika Piechowiak i Michał Lesień.

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy