Reklama

Polskie gwiazdy boją się... Węży

"Oczywiście, że nikt się nie cieszy z tego, że ktoś uważa jego pracę za najgorszą" - tak o filmowych antynagrodach Węże mówi ich pomysłodawca Kamil Śmiałkowski. Wręczenie nagród w ósmej już edycji tego konkursu odbędzie się 1 kwietnia.

"Oczywiście, że nikt się nie cieszy z tego, że ktoś uważa jego pracę za najgorszą" - tak o filmowych antynagrodach Węże mówi ich pomysłodawca Kamil Śmiałkowski. Wręczenie nagród w ósmej już edycji tego konkursu odbędzie się 1 kwietnia.
Maja Hirsch ma w tym roku dwie, a Daniel Olbrychski aż trzy nominacje do Węży /materiały prasowe

Zacznijmy od tego, skąd wzięła się nazwa nagród Węże. "To hołd dla słynnego, najgorszego polskiego filmu wszech czasów, czyli 'Klątwy doliny Węży'" - tłumaczy w rozmowie z PAP Life Kamil Śmiałkowski, krytyk filmowy i badacz popkultury, który jest jednym z pomysłodawców i organizatorów filmowych antynagród.

Powodów, dla których już od 2012 roku wręcza się te niechlubne "wyróżnienia" jest kilka. "M.in. pokazanie, że nie ma cichej akceptacji złego kina, że koniec z zasadą 'o polskich filmach albo dobrze, albo wcale', to też próba (poprzez symboliczne ośmieszenie) wpływu na wybory dokonywane przez polskich twórców filmowych, producentów, dystrybutorów, a co za tym idzie - próba polepszenia poziomu polskiego kina" - wyjaśnia.

Reklama

Śmiałkowski dodaje, że celem jest też "czysto sztubacka zabawa i próba odreagowania seansów bardzo złych filmów, które powstają z najróżniejszych przyczyn". Jakich? "Brak rzemiosła, przerost ideologii nad kunsztem, przekonanie o gustach masowej widowni itp." - wylicza.

Otrzymanie choćby samej nominacji, a zwłaszcza wygranie nagrody dla aktorów czy twórców filmowych nie jest powodem do radości, ani tym bardziej dumy - chyba że ma się do siebie i takiego "wyróżnienia" dystans. "Oczywiście, że nikt się nie cieszy z tego, że ktoś uważa jego pracę za najgorszą. Niektórzy, a nie ma ich wielu, mają dość dystansu, by się z nami bawić czy nas wesprzeć, ale zdecydowana większość po prostu ignoruje Węże" - opowiada PAP Life Śmiałkowski.

Co ciekawe, są też tacy, którzy później pełni urazy unikają towarzystwa osób związanych z Wężami w mediach... "Niekiedy wręcz szukają pretekstu, by nas ciągać po sądach, ale to równie rzadkie albo jeszcze rzadsze, niż ci z dystansem" - dodaje.

Nagrody są przyznawane w 13 kategoriach, takich jak: najgorsza reżyseria, scenariusz, żenujący film na ważny temat, najgorsza rola męska i żeńska, występ poniżej talentu, najbardziej żenująca scena, efekt specjalnej troski, najgorszy plakat, teledysk, a nawet przekład tytułu zagranicznego.

O tym, komu się "oberwało" w tym roku, dowiemy się podczas uroczystej gali 1 kwietnia. A "szanse" mają m.in. Piotr Adamczyk, Paweł Domagała czy... Daniel Olbrychski!

Niekwestionowanym "zwycięzcą" zeszłorocznej edycji okazał się "Botoks", który zgarnął statuetki m.in. za najgorszy film roku, najgorszą reżyserię i scenariusz (Patryk Vega), a także w kategorii "żenujący film na ważny temat". Statuetka za najgorszą rolę męską trafiła do Piotra Stramowskiego, właśnie za udział w tym filmie. Z kolei Grażyna Szapołowska - również za grę w filmie Vegi - dostała "nagrodę" za "występ poniżej talentu"...


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Wąż
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy