Reklama

Odkrywanie Mieczysława Fogga. Powstanie biograficzny film o legendarnym wokaliście

Mieczysław Fogg? Parę nieśmiertelnych tang i szacunek Michała Milowicza w "Chłopaki nie płaczą" ("Mietek Fogg to był równy gość"). Tymczasem biografia najsłynniejszego polskiego wokalisty to materiał na świetne kino - przekonuje Mariusz Cieślik, reżyser dokumentalnego filmu "Fenomen Fogga", którego telewizyjna premiera zaplanowana jest na 31 grudnia 2023 w TVP1 (godz. 17.30). W rozmowie z Interią ujawnia też, że w przyszłym roku ruszają prace nad projektem fabularnego filmu o życiu legendarnego barytona, którego reżyserii podejmie się Magdalena Łazarkiewicz.

Mieczysław Fogg? Parę nieśmiertelnych tang i szacunek Michała Milowicza w "Chłopaki nie płaczą" ("Mietek Fogg to był równy gość"). Tymczasem biografia najsłynniejszego polskiego wokalisty to materiał na świetne kino - przekonuje Mariusz Cieślik, reżyser dokumentalnego filmu "Fenomen Fogga", którego telewizyjna premiera zaplanowana jest na 31 grudnia 2023 w TVP1 (godz. 17.30). W rozmowie z Interią ujawnia też, że w przyszłym roku ruszają prace nad projektem fabularnego filmu o życiu legendarnego barytona, którego reżyserii podejmie się Magdalena Łazarkiewicz.
Mieczysław Fogg /Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

W ubiegłym roku Mariusz Cieślik rzucił nowe spojrzenie na życie reżysera kultowych polskich komedii w dokumentalnym filmie "Wszystkie role Stanisława Barei", teraz postanowił przybliżyć dość niezwykłą biografię Mieczysława Fogga, wykonawcy niezapomnianych przebojów: "Tango milonga", "Ta ostatnia niedziela" czy "Jesienne róże".

Reklama

- Pamiętałem go jako nestora polskiej piosenki, sympatycznego starszego pana, który śpiewa staroświeckie tanga. Moje pokolenie kojarzy Fogga z serii dowcipów, na przykład tego: W Egipcie odkopano mumię, naukowcy otworzyli wieko a mumia podniosła się z sarkofagu i zapytała: "A Mietek Fogg to jeszcze śpiewa?".

- Dla mnie Mieczysław Fogg to była jakaś skamielina z odległych czasów. Nie znałem zupełnie jego historii - przyznaje Mariusz Cieślik, dodając, że czytając biografię Fogga, trafił na zaskakujący wojenny epizod i zaczął pogłębiać swoją wiedzę. - Pomyślałem, co za ciekawa postać - dodaje Cieślik.

I wymienia listę zasług Mieczysława Fogga: - Otrzymał medal "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata", ponieważ ratował swych przyjaciół Żydów, m.in. Iwo Wesby’ego i jego rodzinę. Wystąpił 104 razy na barykadach Powstania Warszawskiego. We wrześniu 1939 roku żegnał z Hanką Ordonówną żołnierzy wyruszających na front. Uczestniczył w AK-owskiej konspiracji, w jego mieszkaniu były tajne komplety gimnazjum Batorego.

- Był po prostu niewiarygodnie dzielnym i odważnym człowiekiem - podkreśla Cieślik.

Emilian Kamiński miał zagrać Mieczysława Fogga w Teatrze Kamienica

Na początku był jednak projekt scenicznego musicalu.

- Rozglądałem się za kimś, kto byłby zainteresowany produkcją spektaklu teatralnego o Mieczysławie Foggu. Skoro Amerykanie lub Brytyjczycy mają biograficzne produkcje o swoich gwiazdach, to dlaczego nie zrobić musicalu o Mieczysławie Foggu? Byłem blisko sfinalizowania sprawy - z Emilianem Kamińskim w roli Fogga - miał wspaniały głos, umiał śpiewać tanga... To miała być biograficzna opowieść ilustrowana największymi przebojami. Ponieważ Emilian zachorował i nie dało się już tego zrobić w Teatrze Kamienica, to zacząłem się zastanawiać, co dalej. Pomyślałem, że skoro udało się z Bareją, to zaproponuję Fogga telewizji. TVP to przyjęła z absolutnym entuzjazmem. Też byli świadomi, że od 45 lat nie powstał żaden film na jego temat [ostatni dokument o Mieczysławie Foggu to zrealizowany w 1979 roku "Sercem śpiewane"] - wyjaśnia Cieślik.

Zauważa, że zrealizowane dotychczas dokumentalne filmy lub reportaże o Mieczysławie Foggu nie przedstawiały pełnego obrazu tej skomplikowanej postaci.

- Problem polegał na tym, że on tam nie mówił prawdy.  Nie dlatego, że kłamał, tylko nigdy nie mówił wszystkiego. Takie były czasy. Nie mówiło się całej prawdy o czasach przedwojennych, zwłaszcza udziale w wojnie polsko-bolszewickiej - podkreśla Cieślik w rozmowie z Interią, zaznaczając, że mało kto miał świadomość tego, że Mieczysław Fogg był bohaterem wojny polsko-bolszewickiej.

- Wziął w niej udział, był ranny, a koniec końców odznaczony. Jak to wszystko zacząłem odkrywać, nagle się okazało, że to jest niezwykle pasjonująca postać - wyznaje Cieślik, który podczas wstępnych prac nad musicalem w Teatrze Kamienica poznał się z prawnukiem piosenkarza - Michałem Foggiem.

- Nie wyobrażałem sobie, że można taki spektakl zrobić bez zgody rodziny. Okazało się, że dobrze się dogadujemy i od słowa do słowa doszliśmy do wniosku, że fajnie byłoby pociągnąć temat dalej i zrobić dokument - mówi Cieślik.

Na czym polega fenomen Fogga?

Efekt ich wspólnej pracy - Michał Fogg jest nie tylko współscenarzystą dokumentu "Fenomen Fogga", pełni też rolę narratora - poznamy już 31 grudnia w TVP1 (o godz. 17.30).

Film pokazuje Fogga nie tylko jako "największą gwiazdę piosenki okresu międzywojennego, czy też jedną z najważniejszych postaci kultury popularnej czasów PRL - u". Cieślik z Foggiem dużo miejsca poświęcają także pozamuzycznej działalności Mieczysława Fogga.

- Dotarliśmy do informacji, którą ujawniła krytyk teatralna Anna Mieszkowska, że przez kilka lat Mieczysław Fogg zbierał pieniądze wśród znajomych artystów i zanosił je do getta Jerzemu Jurandotowi, próbując pomóc przetrwać żydowskim artystom. Prawdopodobnie także odmówił podpisania folkslisty. Kilku rzeczy dowiedzieliśmy się, o których nie było wiadomo. Wyłaniał się z tego obraz człowieka z dramatyczną biografią - mówi Cieślik.

Fani muzyki będą mogli dowiedzieć się, jak Fogg rozpoczynał wokalną karierę i jaką rolę odegrał w tym pierwszy polski zespół rewelersów - chór Dana.

- Oni byli pionierami. We wszystkim. Kiedy w połowie lat 20. XX wieku zaczynali karierę, to trafili na początki fonografii. A, że dobrze wypadali na nagraniach, to automatycznie stali się gwiazdami popkultury. Choć warto pamiętać, że przed wojną w rodzącym się dopiero show-biznesie nie zarabiało się w Polsce dużych pieniędzy. Do lat 30. XX wieku Mieczysław Fogg pracował jako kasjer PKP. Żeby się utrzymać ze śpiewania, trzeba było bardzo dużo pracować - zaznacza Mariusz Cieślik.

I zwraca uwagę, że chór Dana był pierwszym zespołem, który mogliśmy usłyszeć nie tylko w kabarecie, lecz również w polskim kinie. - Wcześniej byli tylko soliści lub solistki - wyjaśnia.

- Przystojni, elegancko ubrani, dobrze wypadający i na koncertach, i na nagraniach. Oni się sytuowali pomiędzy zespołem muzycznym a kabaretem, mieli też w repertuarze coś na kształt aktorskich etiud. Byli więc gwiazdami show-biznesu w nowym stylu. Przecierali szlaki - tak Cieślik opisuje cechy charakterystyczne chóru Dana.

I przypomina, że najpierw odnieśli sukces w Polsce, potem w Europie, a największą furorę zrobili w Związku Radzieckim.

- Wtedy dowiedział się o nich bardzo ważny na amerykańskim rynku impresario Sol Hurok, który reprezentował m.in. Artura Rubinsteina. Wtedy nie było jeszcze rozróżnienia na sztukę wysoką i popularną, Chór Dana występował m.in. ze wspomnianym Rubinsteinem czy Ignacym Paderewskim. Kiedy danowcy, jak ich nazywano, dostali pierwszą propozycję wyjazdu do Ameryki, w Europie byli już znanym zespołem. Na transatlantyku spotkali się z najpopularniejszym wówczas zespołem rewelersów na świecie - Mills Brothers. Na balu kapitańskim doszło do pojedynku na piosenki i publiczność wyraźnie wskazała jako zwycięzców polski zespół. W dzisiejszych kategoriach Mills Brothers byli najpopularniejszym na całym świecie zespołem pop. Przyjechali więc do USA jako pogromcy Mills Brothers, grali w największych salach, byli opisywani w największych tytułach i zostali na wiele miesięcy - przypomina Cieślik.

Tego wszystkiego dowiemy się też z seansu "Fenomenu Fogga".

Magdalena Łazarkiewicz wyreżyseruje fabularny film o Mieczysławie Foggu

Jak zdradza w rozmowie z Interią Mariusz Cieślik, dokument "Fenomen Fogga" to dopiero pierwszy etap przybliżania legendarnej postaci. Ruszają właśnie prace nad fabularnym filmie o życiu Mieczysława Fogga. Produkcję, którą firmować będzie Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, wyreżyseruje Magdalena Łazarkiewicz.

- Produkcja filmu o Foggu na pewno nie będzie tania - trzeba odtworzyć świat, którego już nie ma. Znalazł się jednak ktoś, kto w ten projekt uwierzył. I doszło do tego równoległymi drogami. Najpierw przy wsparciu Michała Fogga napisałem treatment w poszukiwaniu potencjalnego producenta, z kolei Magdalena Łazarkiewicz w tym samym czasie niezależnie szukała kogoś, z kim mogłaby zrobić film o życiu Mieczysława Fogga. Spotkaliśmy się dzięki dyrektorowi WFDiF Zbigniewowi Domagalskiemu, który najpierw rozmawiał o tym filmie z panią Magdą, a potem z Michałem Foggiem. Okazało się, że mamy podobny pomysł, co więcej - chcemy opowiedzieć o podobnym wycinku jego życiorysu - całość obejmowałaby okres około 15 lat życia i miałaby się kończyć tuż po wojnie. Wygląda więc na to, że 2024 rok spędzę pracując nad tym projektem - ujawnia Cieślik.

Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych to producent filmów "Figurant" Roberta Glińskiego (2023) i "Raport Pileckiego" Krzysztofa Łukaszewicza (2023). W kwietniu na ekrany kin trafią "Czerwone maki" - pierwszy film fabularny opowiadający o bitwie pod Monte Cassino.

- Wygląda na to, że dyrektor WFDiF, czyli szef bodaj największej polskiej firmy produkcyjnej, jest w 100 procentach przekonany, że film o Foggu powstanie. W styczniu rozpoczną się prace nad scenariuszem na podstawie mojego treatmentu, który będę pisał wspólnie z reżyserką. Kiedy zdjęcia, nie mam zielonego pojęcia. Jak dobrze pójdzie pewnie w 2025 roku - prognozuje Cieślik.

Czy są już ewentualni kandydaci do roli Mieczysława Fogga?

- To musi być nie tylko dobry aktor, ale też dobry aktor, który śpiewa. To będzie jednak film muzyczny. Więc aktor musi być nie tylko podobny fizycznie, ale też świetnie śpiewać. Nie wiem, co o tym sądzi pani Magda. Może się okaże, że jakiś muzyk będzie odpowiedni do tej roli? Będzie to na pewno duże wyzwanie, żeby znaleźć odtwórcę roli Fogga. Musimy pamiętać, że kiedy zaczniemy opowieść, bohater będzie miał 25-30 lat, pod koniec filmu będzie już 45-letnim mężczyzną. Ten człowiek musi być więc na tyle plastyczny, żeby dobrze wyglądać i wtedy, i wtedy. Na razie nie padło jeszcze żadne nazwisko - zaznacza Cieślik.

Wygląda więc na to, że na Mieczysława Fogga - po niedawnej muzycznej rewitalizacji i "graniu na gramofonie" - życzliwszym okiem spojrzy także kinematograf. Jak bowiem śpiewał w niezapomnianym szlagierze: "Ukochana, ja wrócę"...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy