Reklama

Marcin Dorociński: Zagraniczne sukcesy. Zaczynał od śmiałej roli

W sobotni wieczór Marcin Dorociński potwierdził w mediach społecznościowych, że zobaczymy go w najnowszej odsłonie "Mission: Impossible". Wbrew temu, co mogą myśleć niektórzy, nie będzie to pierwsza duża zagraniczna produkcja z udziałem polskiego aktora.

Marcin Dorociński pochwalił się szczęśliwą nowiną na swoich kontach w mediach społecznościowych. Oficjalnie potwierdził, że zagra w "Mission: Impossible: Dead Reckoning Part One".

Marcin Dorociński w "Mission: Impossible: Dead Reckoning Part One"

"Czołem Kochani, pozdrawiam Was serdecznie z Londynu. Nadszedł dzień, w którym (dzięki uprzejmości producentów filmu "Mission Impossible" Toma Cruise'a i Christophera McQuarrie'ego) - po miesiącach spekulacji, mogę z radością i niemałym wzruszeniem potwierdzić swój udział w tej legendarnej serii" - czytamy.

Reklama

Polski aktor przyznał, że o role w dużych zagranicznych produkcjach walczył od ponad dziesięciu lat.

"Pierwszym castingiem, który otrzymałem od mojej londyńskiej agencji był 'MI - Ghost Protocol'. Przegrałem. Od tego czasu nagrałem ponad 1200 self tape'ów. I przegrałem je wszystkie. Pierwszy self tape wygrałem w zeszłym roku - po ponad dziesięciu latach żmudnych nagrań, wielkich nadziei i starań. Po 1200 wcześniejszych bolesnych i dotkliwych porażkach. I te dwa wygrane to były: 'Wikingowie: Walhalla' i 'MI: Dead Reckoning'. I teraz mogę dzielić się moją radością z Wami" - zdradził polski aktor.

Marcin Dorociński: Zaczynał od erotyku

Dzisiaj niewiele osób pamięta, że pierwszą ważną rolę w zagranicznej produkcji Marcin Dorociński zagrał dwanaście lat temu. W duńskim dramacie erotycznym "Kobieta, która pragnęła mężczyzny" Pera Fly zagrał u boku Sonji Richter i Michaela Nyqvista.

Karen (Richter) jest fotografką mody. W pracy odnosi sukcesy, dużo podróżuje po Europie i robi zdjęcia dla wielu ekskluzywnych magazynów z modą. Swojego męża, nieco starszego od niej Johana (Nyqvist), darzy głęboką miłością. Karen byłaby szczęśliwą kobietą sukcesu, gdyby nie prześladowały jej powracające sny. Sny poruszające i budzące niepokój. Sny o nieznajomym mężczyźnie.

Kiedy podczas służbowego wyjazdu do Paryża przypadkowo spotyka mężczyznę z jej snów (Dorociński) nie może w to uwierzyć. I choć szybko okazuje się on zupełnie inny niż sobie wyobrażała, nawiązuje z nim romans. To uczucie przerodzi się w obsesję o katastrofalnych skutkach.

Niezwykle śmiałe sceny erotyczne "Kobiety, która pragnęła mężczyzny" przywoływały na myśl "Intymność" Patrice'a Chereau i "Ostatnie tango w Paryżu" Bernardo Bertolucciego. Jednak tym razem to Warszawa była miejscem spełnienia seksualnej obsesji bohaterów.

"Zawsze chciałem zagrać w zagranicznym filmie. Kiedy więc nadarzyła się okazja, by wystąpić w filmie o tak znakomitym scenariuszu, nie sprzeciwiałem się" - cytował wówczas polskiego aktora serwis Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który współfinansował obraz.

"Historia przypomina mi polskie filmy z lat 70. i 80. To prosta opowieść o ludziach, którzy stają przed trudnymi życiowymi wyborami. Pokazuje, że życie nie jest czarno-białe. Kiedy nawet wszystko zdaje się uporządkowane, możemy poznać osobę, która wywróci nasze życie do góry nogami. Jak sobie z tym poradzić? To może przydarzyć się każdemu człowiekowi" - wyjaśniał Dorociński.

"Będzie to niezwykle prowokująca podróż do świata erotyki, w którym namiętność staje się opętaniem. Nasza historia opowiada o wszechobecnym konflikcie, który przeżywa każdy z nas - między namiętnością a życiem codziennym, bezpieczeństwem w związku i rutyną dnia powszedniego. Bohaterka pod wpływem spotkania z nieznajomym mężczyzną wyzwala się ze swoich ograniczeń i wkracza w przestrzeń bardzo silnej namiętności i pożądania" - zapowiadali twórcy, obrazu, w którym oglądaliśmy również innych polskich aktorów: Olgę Bołądź ("Skorumpowani") i Rafała Fudaleja ("Nadzieja").

Marcin Dorociński: Szpieg, policjant, alkoholik

Dwa lata później Dorociński pojawił się w amerykańsko-brytyjsko-polskiej koprodukcji "Szpiedzy w Warszawie". W miniserialu na podstawie powieści Alana Fursta pod tym samym tytułem wcielił się w Antoniego Pakulskiego, oficera polskiego wywiadu w czasach II wojny światowej.

Na ekranie towarzyszyli mu m.in. David Tennant, Janet Montgomery, a także Joanna Kulig i Mirosław Zbrojewicz.

Rok później polski aktor pojawił się w brytyjskim miniserialu "Run". Wystąpił u boku m.in. późniejszej zdobywczyni Oscara Olivii Colman.

Z kolei w 2014 roku artysta zagrał w niemieckim serialu "Der Usedom-Krimi". Sceny z aktorem wcielającym się w polskiego policjanta kręcono w Świnoujściu, a jeden z epizodów, w którym pojawił się Polak, obejrzało w Niemczech niemal 7 mln widzów.

W 2016 roku artysta wystąpił w serialu "Cape Town", do którego zdjęcia powstawały w RPA. Scenariusz 6-odcinkowej produkcji powstał na bazie powieści Deona Meyera "Dead before dying".

Głównym bohaterem "Cape Town" był Mat Joubert, kapitan policji w Kapsztadzie, który mimo upływu wielu miesięcy nie może się pogodzić ze śmiercią żony. Nowy przełożony daje mu pół roku na dojście do dawnej sprawności psychicznej i fizycznej. W tym czasie miastem wstrząsa seria zabójstw, których ofiarami padają wyłącznie biali mężczyźni. Narzędzie zbrodni przywołuje czasy apartheidu.

"Zagadka jest dosyć ciekawie uszyta, dwóch policjantów współpracujących razem stara się ją rozwikłać. Tropy prowadzą w różne miejsca, a rozwiązanie jest zaskakujące" - mówił wówczas agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Dorociński.

Serial, będący koprodukcją niemiecko-polsko-południowoafrykańską, wyreżyserował Peter Ladkani, a w główne role wcielili się Trond Espen Seim oraz Boris Kodjoe.

Dorociński wcielił się w Cape Town" w postać Christiana Coolidge'a, wnuka polskich żydów, którzy uciekli do RPA podczas II wojny światowej, i szefa ośrodka dla młodzieży z trudnych rodzin. "To jest taki bohater, o jakim lubię czytać, czyli nikt, człowiek upadły, człowiek alkoholik, mający problemy oraz inne ciekawe uzależnienia, który ledwo radzi sobie z samym sobą, a mimo tego pomaga innym" - mówił gwiazdor. 

Aktor wyznał, że rola w "Cape Town" związana była z kilkoma wyzwaniami, związanymi z koniecznością wyjazdu z domu i długiej rozłąki z rodziną, a także grania w języku angielskim. "Tekst, który jest napisany, można się go nauczyć i powiedzieć, bo się go powtórzy wielokrotnie. Natomiast na planie trzeba się komunikować w obcym języku z innymi ludźmi, z reżyserem, szwenkierem, dźwiękowcem, ludźmi ze scenografii czy od kostiumów" - opowiadał.

Marcin Dorociński: W mundurze

W tym samym roku Polak wystąpił również w thrillerze wojennym "Operacja Anthropoid". Na planie filmu w reżyserii Seana Ellisa spotkał się z takimi gwiazdami kina jak Jamie Dornan i Cillian Murphy.

Akcja filmu toczyła się w czasie II wojny światowej w Czechosłowacji. "Marcin spędził na planie dwa tygodnie w sierpniu, zdjęcia odbyły się w Pradze. Kręcono w m.in. w studiu Barrandov i na ulicach Starego Miasta: - opowiadała wówczas PAP agentka Dorocińskiego Anna Świątek.

"Operacja Anthropoid" była wspólną produkcją Wielkiej Brytanii, Francji i Czech. Oparty na faktach film rozgrywał się w okupowanej przez hitlerowców Czechosłowacji. Dwaj czechosłowaccy żołnierze - Jan Kubis i Jozef Gabcik (Jamie Dornan i Cillian Murphy), dostają za zadanie przeprowadzić zamach na esesmana Reinharda Heydricha, jednego z najwyższych dygnitarzy Trzeciej Rzeszy, szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy.

W 2017 roku Dorociński zagrał płatnego zabójcę w duńskiej komedii kryminalnej "Małżeńskie porachunki". Ib (Nicolas Bro) i Edward (Ulrich Thomsen) mają już dość swoich żon oraz dotychczasowego życia i chętnie zakosztowaliby na nowo swobody. Przy kieliszku snują misterny plan, a potem wynajmują płatnego zabójcę (Dorociński), który ma im pomóc odzyskać wolność. Dużo oszczędniej jest zatrudnić mordercę na zlecenie, niż rozwieść się po kilkunastu latach małżeństwa! Przyjaciele nie doceniają jednak swoich żon i nieoczekiwanie to oni muszą zacząć obawiać się o swoje życie.

Rok później artysta wystąpił w polsko-brytyjskiej koprodukcji "303. Bitwa o Anglię" w reżyserii Davida Blaira. Jest rok 1940. Władze i ludność Wielkiej Brytanii z rosnącym przerażeniem patrzą na inwazję niemieckiej armii na Europę. Rozpoczyna się bitwa o Anglię, w której doskonale wyszkoleni i doświadczeni piloci Luftwaffe zaciekle atakują alianckie samoloty RAFu. Z pomocą przybywają doborowi polscy lotnicy: Jan Zumbach, Witold Urbanowicz, Mirosław Ferić i Witold "Tolo" Łokuciewski. To weterani, którzy pragną walczyć w obronie swojej ojczyzny nawet poza jej granicami.

Początkowa nieufność Brytyjczyków musi ustąpić wielkiemu szacunkowi, jakim Anglicy zaczynają darzyć polskich pilotów. Tak powstaje Dywizjon 303 imienia Tadeusza Kościuszki.

W głównych rolach w filmie wystąpili brytyjscy aktorzy: gwiazdor kultowego serialu "Gra o tron" - Iwan Rheon oraz syn Mela Gibsona - Milo (znany m.in. z nagrodzonego dwoma Oscarami obrazu "Przełęcz ocalonych"). Partnerowali im Polacy, oprócz Dorocińskiego: Filip Pławiak czy Radosław Kaim.

Marcin Dorociński: Szachista

Do tej pory najgłośniejsza zagraniczna rola Dorocińskiego pochodziła z serialu "Gambit królowej" (2020) Netfliksa. Wcielił się tam w postać arcymistrza szachowego Wasilija Borgowa.

Oparty na motywach powieści Waltera Tevisa serial był opowieścią o dojrzewaniu, która zgłębiała temat tego, jakie koszty ponosi genialna osoba z powodu swego niezwykłego uzdolnienia.

Pozostawiona przez rodziców w sierocińcu Beth Harmon (Anya Taylor-Joy) odkrywa w sobie talent do szachów i zamiłowanie do środków uspokajających otrzymywanych w placówce. Nawiedzana przez osobiste demony i napędzana paliwem z narkotyków i obsesji, Beth wyrasta na niewiarygodnie utalentowanego i czarującego wyrzutka. Jest zdeterminowana, aby rzucić wyzwanie zdominowanemu przez mężczyzn światu szachów.

W jednym z postów w mediach społecznościowych aktor dziękował za wspaniały odzew po serialu "Gambit królowej" z jego - jak to ujął - skromnym udziałem. "Dziękuję za wszystkie wiadomości, wpisy, gratulacje i ocean dobrych słów" - napisał. - "Dzisiaj przeczytałem, że Stephen King ogłosił, że to najlepszy serial, jaki widział w tym roku. Jakby to powiedział Hugh Grant w 'Notting Hill' - surreal but nice. Jestem bardzo dumny, że mogę być częścią tego wspaniałego przedsięwzięcia - przez wielu określanego jako jeden z najlepszych seriali ostatnich lat".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Dorociński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy