Reklama

Lucy Liu: "Gejsza z mieczem" kończy 55 lat. Nie chce grać "typowych Azjatek"

Gra twarde kobiety i sama występuje w scenach kaskaderskich. Media okrzyknęły ją "kobietą smokiem" i "gejszą z mieczem". Lucy Liu, gwiazda "Aniołków Charliego", kończy w sobotę 55 lat.

Gra twarde kobiety i sama występuje w scenach kaskaderskich. Media okrzyknęły ją "kobietą smokiem" i "gejszą z mieczem". Lucy Liu, gwiazda "Aniołków Charliego", kończy w sobotę 55 lat.
Lucy Liu /Susan Watts/NY Daily News Archive /Getty Images

"Nie chcę na zawsze utknąć w filmach akcji. Lubię je, ale zamierzam też grać w komediach i dramatach" - mówi Lucy Liu, którą widzowie najlepiej pamiętają właśnie z ról twardych kobiet. Nic dziwnego - do największych przebojów z jej udziałem należą dwie części "Aniołków Charliego", w których zagrała seksowną i niebezpieczną agentkę Alex Munday. Lucy nie potrzebowała dublerek w scenach bijatyk i pojedynków.

Reklama

"Przyjęłam rolę w 'Aniołkach Charliego', bo chciałam zagrać szpiega, kogoś w rodzaju Jamesa Bonda w spódnicy. Czyż można wyobrazić sobie lepszą zabawę?" - pytała retorycznie aktorka.

"Od dzieciństwa uprawiam filipińskie sztuki walki - kali eskrima silat, w których wykorzystuje się m.in. noże i kije" - mówi Liu. Włada też mieczem - nauczyła się tego, gdy przygotowywała się do roli O-Ren Ishii, szefowej japońskiej mafii w filmie "Kill Bill". Jej brawurowy występ w scenie pojedynku z Panną Młodą zachwycił fanów.

Nie chce grać "typowych Azjatek"

Do bohaterki Lucy Liu w filmie Tarantino wróciła niedawno Meghan Markle, uznając, że kreacja O-Ren Ishii to przykład krzywdzącego przedstawiania w filmach kobiet azjatyckiego pochodzenia. I dodała, że postać Lucy Liu jest pokazana "przesadnie agresywne i nadmiernie erotyczne".

"Bohaterkami tego filmu są jeszcze trzy inne zabójczynie. Dlaczego nikt nie nazywa smoczycą Umy Thurman, Viviki A. Fox i Daryl Hannah?" - pytała aktorka w rozmowie z "Washington Post". I odpowiedziała sobie sama. "Działo się tak dlatego, że nie były Azjatkami. Mogłabym nosić smoking i blond perukę, a z powodu pochodzenia etnicznego i tak określona zostałabym jako smoczyca. Nie mogę grać pewnych ról, bo Amerykanie postrzegają mnie jako Inną. A ja nie chcę być obsadzana jedynie w rolach 'typowych Azjatek', bo czuję, jak gdybym dochodziła do ściany metaforycznego pudełka wypełnionego Amerykanami pochodzenia azjatyckiego i pacyficznego" - stwierdziła Liu.

W innym wywiadzie Liu wspomniała trudne początki swojej kariery, skarżąc się na panujący w Hollywood rasizm.

"Myślę, że byłam zbyt naiwna i nie wiedziałam, co mnie czeka oraz z czym przyjdzie mi walczyć. Zaczęło to do mnie docierać, już po przybyciu do Los Angeles, gdy moja przyjaciółka codziennie chodziła na dziesięć castingów, a mnie trafiły się może dwa lub trzy w miesiącu. Wiedziałam więc już, że będę miała znacznie mniej szans" - powiedziała Lucy Liu w wywiadzie dla gazety "The Sydney Morning Herald". Powodem tego, że była pomijana przy castingach, było jej azjatyckie pochodzenie.

"W końcu mi się poszczęściło i po kilku rolach trafiłam na przesłuchania, na których nie przypominałam żadnych innych obecnych tam aktorek. Nie rozumiałam, co tam robię, ale skoro już tam byłam, to zdecydowałam się dać z siebie wszystko. Kiedy jesteś swego rodzaju czarną owcą, nie masz nic do stracenia, bo skoro niekoniecznie szukają kogoś takiego jak ty, to możesz spróbować to zdobyć" - wspominała dalej Liu.

Największa kasowa klapa w historii kina superbohaterskiego

Jedną z pierwszych kinowych ról Lucy Liu był występ w filmie "Godzina zemsty", gdzie partnerowała na ekranie Melowi Gibsonowi. Aktorka wcieliła się w postać luksusowej prostytutki powiązanej ze światem chińskiej mafii. Na planie "Kumpla do bicia" spotkała się zaś z Antonio Bandersem. Kilka lat później u boku hiszpańskiego gwiazdora zagrała jeszcze w filmie "Ballistic".

W filmie "Czyściciel" Lucy Liu wcieliła się w postać kelnerki i... agentki FBI. "Nie mam zbyt wielu szans grania w komedii, ale kiedy tak się dzieje, cieszy mnie to bardzo, zwłaszcza, jeśli trzeba zestawić komizm z akcją" - przyznaje gwiazda i dodaje: "Moja bohaterka - Gina to bardzo barwna postać. która pochodzi z Queens w Nowym Jorku, dlatego wprowadziłam do tej roli odrobinę tamtejszego zachowania i akcentu. Właśnie stamtąd pochodzę".

W obrazie "Zemsta po śmierci" Liu zagrała młodą reporterkę, która pewnego dnia budzi się w kostnicy. Kiedy kobieta uświadamia sobie, że należy już do świata zmarłych, postanawia dowiedzieć się, kto doprowadził do jej śmierci. Od tej pory bohaterka myśli tylko o zemście z zaświatów.

W 2023 roku Liu oglądaliśmy w filmie "Shazam! Gniew bogów", w którym wcieliła się w rolę jednego z czarnych charakterów: Kalypso, siostry Hespery, którą gra Helen Mirren. Film został jednak zmiażdżony przez krytyków, stając się przy okazji jedną z największych kasowych klap w historii komiksowego kina superbohaterskiego.

W sumie na całym świecie film Davida F. Sandberga zarobił nieco ponad 100 milionów dolarów. Na jego nakręcenie i promocję studio Warner Bros. Discovery wydało ponad 200 milionów dolarów.

Nie najlepiej o filmie świadczy też to, że jedna z jego gwiazd nie miała pojęcia, o czym opowiada "Shazam! Gniew Bbogów".  "Nie pytaj mnie o fabułę. Jest zbyt skomplikowana! Razem z Lucy Liu gramy wściekłe boginie ubrane w niewiarygodnie ciężkie kostiumy. Było nam w nich bardzo gorąco i czułyśmy się niekomfortowo. Po zakończeniu pierwszego dnia zdjęciowego Lucy z pełną powagą oznajmiła, że starają się nas zabić" - odpowiedziała Helen Mirren na pytanie  o fabułę filmu "Shazam! Gniew bogów".

Lucy Liu pracuje obecnie na planie nowej komedii "Nobody Nothing Nowhere" ("Nikt nic nigdzie"). Film powstaje na podstawie scenariusza, który jakiś czas temu trafił na słynną Czarną Listę. Umieszczane są na niej dobrze oceniane scenariusze, po które nie sięgnął żaden reżyser. Producentką komedii będzie Allison Rose Carter, która stoi za sukcesem nagrodzonego Oscarem "Wszystko wszędzie naraz".

Serialowe hity i samotne macierzyństwo

W telewizji można było oglądać aktorkę w niezapomnianej roli Ling Woo w serialu "Ally McBeal", za którą otrzymała nominację do nagrody Emmy za wykreowanie postaci drugoplanowej w serialu komediowym i nominację do Screen Actors Guild Award dla najlepszej aktorki seriali komediowych. Gościnnie pojawiała się też w "Seksie w wielkim mieście".

Aktorka ma również na koncie epizody w "Brzyduli Betty", "Beverly Hills 90 210" oraz "Ostrym dyżurze".

Sporo kontrowersji wywołała, gdy przyjęła rolę dr Watson w serialu "Elementary", współczesnej wersji opowieści o Sherlocku Holmesie. Wielbiciele opowiadań Arthura Conan Doyle'a oburzali się, że słynną męską postać ma zagrać kobieta."Właśnie ten pomysł spodobał mi się najbardziej" - tłumaczyła gwiazda. "Tajemnicza dr Joan Watson wkracza w życie Holmesa. Między nimi rodzi się szczególna relacja, a w przyszłości, kto wie, może nawet romans?" - śmiałą się Liu.

Liu oglądaliśmy również w serialu "Dlaczego kobiety zabijają". Wcieliła się w nim w kobietę, która odkrywa, że jej trzeci mąż jest gejem i ma romans z dużo młodszym od siebie mężczyzną.

Liu jest samotną matką. Jej syn Rockwell przyszedł na świat w 2015 roku dzięki pomocy surogatki. Aktorka, która miała wówczas 46 lat, twierdziła, że zdecydowała się na macierzyństwo zastępcze ciążowe głównie z powodu pracy. "Ciągle pracowałam i nie wiedziałam, kiedy będę mogła pozwolić sobie na to, by zrobić sobie przerwę" - tłumaczyła w rozmowie z magazynem "People".

"Uznałam, że to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Okazało się, że to prawda" - cieszyła się aktorka.

Konflikt z Billem Murrayem

Niedawno Lucy Liu wróciła wspomnieniami do początków swojej kariery i występie w "Aniołkach Charliego". Pracy na planie nie wspomina najlepiej - wszystko przez konflikt z Billem Murrayem. Starszy kolega po fachu miał w obcesowy sposób krytykować jej grę aktorską i wyraźnie dawać do zrozumienia, że znacząco przewyższa ją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami.

Choć doniesienia na temat owego konfliktu pojawiły się tuż po premierze obrazu, wzbudzając wtedy ogromne zainteresowanie mediów i widzów, z biegiem lat plotki te przycichły. W 2021 roku o sprawie znów zrobiło się jednak głośno za sprawą producenta Shauna O'Baniona, który napisał na Twitterze, iż na planie w istocie dochodziło do ostrych spięć, a Murray swoim zachowaniem doprowadzał Liu do płaczu.

"W pewnym momencie Bill chciał zmienić fragment scenariusza, a gdy Lucy mu się sprzeciwiła, odwrócił się do niej i powiedział: 'Nie mam pojęcia, na co właściwie narzekasz. Dałem ci przecież więcej kwestii. Przyjrzyj się, z kim tutaj stoisz. Jesteś na poziomie telewizyjnym, a masz tu do czynienia z pierwszą ligą'" - opisał sytuację O'Banion. Według jego relacji, Liu zareagowała histerią, a pod adresem Murraya padło ponoć kilka niecenzuralnych słów.

Odnieść się do tych rewelacji postanowiła teraz sama zainteresowana. Goszcząc w podcaście "Asian Enough", aktorka przyznała, że gwiazdor "Dnia świstaka" regularnie upokarzał ją podczas kręcenia filmu. "Język, którym się posługiwał, był chwilami niewybaczalny. A ja nie zamierzałam siedzieć bezczynnie i słuchać wyzwisk, więc się broniłam. I nie żałuję tego, bo bez względu na to, jak nisko jesteś w hierarchii, nie zasługujesz na protekcjonalne i poniżające traktowanie. Kilka lat później członkowie ekipy podziękowali mi za to, że mu się przeciwstawiłam" - powiedziała aktorka.

I dodała, że na skutek pojawiających się wówczas doniesień na temat ich konfliktu, przypięto jej łatkę "trudnej we współpracy". "To doprawdy niesamowite, że to ja zostałam opisana jako problematyczna. Minęły dekady od tego czasu, a ja wciąż doskonale to pamiętam" - podkreśliła Liu. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lucy Liu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy