Reklama

Krystyna Janda: Kobieta pracująca

Nie lubi użalać się nad sobą, zawsze szuka i znajduje jasną stronę wydarzeń. Nawet wtedy, gdy los robi jej psikusa.

Codziennie rano włącza telewizor i w TVN-ie ogląda program "Maja w ogrodzie" dla pasjonatów ogrodnictwa. Mówi, że podziwia ludzi, którzy znaleźli swoje światy, swoje miejsca na tej ziemi...

Krystyna Janda (59 l.) uwielbia też ludzi, którzy znaleźli w życiu pasję. Taką, która w szczęśliwych chwilach nadaje życiu bardziej intensywnych barw, a w tych trudnych przynosi pociechę. Sama miłości do filmu i teatru oddała przecież prawie czterdzieści lat swojego życia. I wciąż jest gotowa na więcej.

Gdy aktorki jej pokolenia borykają się z poczuciem, że wszystko co najlepsze już mają za sobą, ona wciąż jest w życiowej formie. Wciąż ma tyle energii, ile w latach młodości, gdy brawurowo zagrała w "Człowieku z marmuru". I jak wtedy, w 1976 roku, tak dziś żyje bardzo intensywnie.

Reklama

W życiu artystki wciąż się tyle się dzieje! Jej kalendarz już w styczniu był wypełniony po brzegi do końca bieżącego roku. Bo w tym czasie czeka ją kilka ważnych premier. Ostatnia, która miała miejsce 18 marca, to komedia "Mayday" wystawiana w stołecznym Och-teatrze. Jak prawie wszystko, co reżyseruje pani Krystyna, okazała się strzałem w dziesiątkę.


Aktorka już myśli o kolejnych sztukach. A w międzyczasie wyjedzie z teatrem do Nowego Jorku. I zaczyna zdjęcia do nowych odcinków serialu "Bez tajemnic".

- Wygospodarowanie wolnego tygodnia tylko dla siebie graniczy z cudem - mówi gwiazda. Jednak i tak wielkiej artystce los gotuje czasem niemiłe niespodzianki. Pani Krystyna bardzo chciała zagrać rolę Marii Skłodowskiej-Curie w filmie pieczołowicie przygotowywanym przez słynną węgierską reżyser Martę Meszaros. Temu projektowi pani Krystyna oddała całe serce i ostatni rok swojego życia, choć od początku wisiały nad nim czarne chmury.

Najpierw Joanna Szczepkowska zarzuciła wielkiej reżyserce, że posługuje się jej scenariuszem i że odebrała jej główną rolę. Potem w prasie co jakiś czas zaczęły pojawiać się informacje o problemach z uzyskaniem środków finansowych na produkcję filmu. Wszyscy jednak mieli nadzieje,

że firmowany tak wielkimi nazwiskami projekt uda się w końcu doprowadzić do realizacji.

Niestety, problemy nie zniknęły. Okazuje się, że produkcja filmu o wybitnej polskiej uczonej stoi pod wielkim znakiem zapytania.

- Marta Meszaros wróciła do Warszawy i walczy resztkami sił o "Skłodowską". Ale chyba nadaremno, bo projekt znów nie przeszedł przez komisję. Żegnam się więc z panią Marią na zawsze, ale to był miły wspólny rok - wyznaje szczerze pani Krystyna. By odreagować stres, aktorka wybrała się na tygodniowy urlop do włoskiego kurortu Merano. Korzystała z gorących basenów w rzymskim stylu, nowoczesnej sauny, gabinetów odnowy biologicznej. Zbierała siły, które będą jej potrzebne przy nowych projektach. Kto wie, może nie mniej ciekawych niż film o życiu Marii Skłodowskiej-Curie.

Iza Wojdak

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Krystyna Janda | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy