Reklama

Jennifer Lopez znowu w sądzie

Jennifer Lopez ("Nigdy więcej", "Gigli", "Pokojówka na Manhattanie") i wytwórnia Sony Pictures zostali pozwani do sądu przez pewnego scenarzystę. Niejaki Jeffery R. Ballard oskarżył aktorkę i studio, że bezprawnie wykorzystali jego skrypt realizując w 2001 roku film "Powiedz tak". Jest to już kolejne oskarżenie, które wytoczono przeciw gwieździe w bieżącym roku.

Ballard, prywatnie nauczyciel dzieci w ramach specjalnego programu edukacji, pisze scenariusze po godzinach pracy.

Podobno twórca zastrzegł prawa autorskie do czterech swoich tekstów, w tym dwóch wersji skryptu pod tytułem "Palm of My Hand" - właśnie tego, który rzekomo posłużył jako podstawa dla komedii romantycznej z udziałem Jennifer Lopez.

Glen A. Huff, adwokat Ballarda, poinformował, że jego klient pokazał scenariusz osobom pracującym w przemyśle telewizyjnym i filmowym. Prawnik dodał, że obecnie trwają działania mające doprowadzić do ustalenia osoby, za której pośrednictwem cała historia trafiła na ekran.

Reklama

44-letni autor uznał, że naruszono jego prawa po tym, jak zobaczył "Powiedz tak" w kinie.

Bohaterką zarówno tekstu Ballarda, jak i opowieści przedstawionej na ekranie jest organizatorka przyjęć weselnych, która zakochuje się w swoim kliencie. Obie historie mają też identyczne, szczęśliwe zakończenie.

Film przyniósł w amerykańskich kinach ponad 60 milionów dolarów wpływów.

Wcześniej Jennifer Lopez została pozwana przez Adama Shankmana, reżysera "Powiedz tak". Filmowiec twierdził, że aktorka i piosenkarka "ukradła" mu pomysł na kinową ekranizację opery "Carmen" Georgesa Bizeta. Gwiazda sprzedała później tę ideę wytwórni Universal, oczywiście proponując obsadzenie jej samej w tytułowej roli.

Shankman zażądał odszkodowania w wysokości 3 milionów dolarów.

W maju bieżącego roku gwiazda zaprzeczyła oskarżeniu.

"Nie zapoznaliśmy się jeszcze z tą skargą, lecz dziwi mnie, że ktoś miał śmiałość, by rościć sobie prawa do wyłączności na tak znany utwór, jak Carmen" - stwierdził wówczas przedstawiciel aktorki.

Nieco później pojawiło się natomiast oskarżenie Maureen Marder - kobiety, której historia posłużyła jako źródło scenariusza filmu "Flashdance" z 1983 roku.

Marder, robotnica budowlana i tancerka w jednej osobie, zażądała przed laty pieniędzy od twórców obrazu, a teraz pozwała Lopez, która wykorzystała tę filmową opowieść w swoim teledysku "I'm Glad".

Niezależnie od tego, wytwórnia Paramount, właściciel praw do "Flashdance", również zapragnęła finansowej satysfakcji. Okazało się bowiem, że koncern Sony, dla którego pracuje Jennifer Lopez, nie zawracał sobie głowy autoryzacją pomysłu na teledysk.

Oczekuje się, że obie sprawy zostaną załatwione poza salą sądową, a odszkodowania będą opiewać na sumy z dużą ilością zer.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy