Reklama

Ewa Kasprzyk o roli w hicie. "Niezła kasa. Za wstyd"

Ewa Kasprzyk zagrała w dwóch częściach trylogii "365 dni", wcielając się w matkę głównej bohaterki. Jak przyznała w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim rola w hicie Netfliksa była niezwykle atrakcyjna z finansowego punktu widzenia. "Tam poszła niezła kasa" - powiedziała aktorka.

Ewa Kasprzyk zagrała w dwóch częściach trylogii "365 dni", wcielając się w matkę głównej bohaterki. Jak przyznała w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim rola w hicie Netfliksa była niezwykle atrakcyjna z finansowego punktu widzenia. "Tam poszła niezła kasa" - powiedziała aktorka.
Ewa Kasprzyk w filmie "Kolejne 365 dni'" /Netflix /materiały prasowe

Ewa Kasprzyk gościła niedawno w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Aktorka wróciła wspomnieniami m.in do roli w filmach "Kolejne 365 dni" i "365 dni: Ten dzień", w których wcieliła się Klarę Biel, matkę głównej bohaterki (Anna-Maria Sieklucka).

Aktorka zastąpiła Grażynę Szapołowską, która grała Klarę Biel w pierwszym filmie cyklu.

"Tak bardzo prosili. Jak pierwszy raz prosili, to ja miałam mieć tam sceny na cmentarzu, to wtedy zagrała Grażyna Szapołowska. Nie wzięłam tego. Później, kiedy miałam zastąpić Grażynę, gdzie grała tylko sekundę na ekranie, to pomyślałam: no dobra, zobaczymy. To miała być rola rozbudowana. Nie musiałam się już rozbierać" - opowiedziała Kasprzyk.

Reklama

"Tam poszła niezła kasa" - aktorka przyznała, że udział w hitowej serii Netfliksa był atrakcyjny finansowo. Na sugestię Kuby Wojewódzkiego, że udział w zmiażdżonych przez krytyków produkcjach wiązał się jednak z poczuciem wstydu, aktorka nie ukrywała, że były to pieniądze "za wstyd".

Ewa Kasprzyk krytycznie o serii "Kogel-mogel"

W podcaście "WojewódzkiKędzierski" aktorka wyjaśniła też, dlaczego nie zobaczymy jej w piątej części "Kogla-mogla".

"Kiedyś przypadkiem powiedziałam Ilonie Łepkowskiej, że widzowie jeszcze chcieliby zobaczyć [ten film - przyp. red.] i nagle zostałam sex coachem w trzeciej części. Miałam wrażenie, że wypadłam z jakichś szyn, że wypadłam z tamtej lekkości i z tamtej postaci i że to było coś kompletnie obok. Roman Załuski był naprawdę świetnym reżyserem. Miał to coś, to poczucie i w zestawieniu z Iloną Łepkowską to gdzieś jeszcze rezonowało, a później... W czwartej części zostałam pozbawiona wszystkiego, bo zesłano mnie do klasztoru, razem z moim psem Szakirą, która biedna musiała wytrzymać te dymy" - opowiadała gwiazda.

Kasprzyk wyznała wręcz, że film o podtytule "Koniec świata" wzbudził w niej zażenowanie. "Strasznie nie lubię grać takich ogonów. Jeżeli z głównej roli, czyli Wolańskiej, zrobiono ze mnie takie nie wiadomo co... W piątej części wręcz dopominałam się o dopisanie [roli — przyp. red], to mnie skreślili" - zdradziła.

"To co to jest za deal? Powiedziałam, że nie będę moim nazwiskiem świecić i nie będą moim nazwiskiem odcinać kuponów" - dodała artystka.

Prowadzący dopytywali, czy do zmiany decyzji nie przekonałaby ją pokaźna kwota za powtórzenie roli. "Nie ma takiej motywacji. Ja już jestem tak ustawiona, że już nie potrzebuję pieniędzy" - podsumowała Kasprzyk.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Kasprzyk | 365 dni (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama