Reklama

Daniel Olbrychski: Koniec przyjaźni z "lizusem Putina"? "Byliśmy jak bracia"

Daniel Olbrychski próbował swoich sił nie tylko w polskim kinie, ale również w wielu zagranicznych produkcjach. Szczególnie blisko było mu do rosyjskiej kinematografii, przez lata nawiązał przyjaźnie z wieloma jej przedstawicielami, m.in. z Nikitą Michałkowem. W niedawnej rozmowie z Magdaleną Rigamonti aktor przyznał, że nawiązał ostatnio kontakt z reżyserem nazywanym "lizusem Putina".

Daniel Olbrychski próbował swoich sił nie tylko w polskim kinie, ale również w wielu zagranicznych produkcjach. Szczególnie blisko było mu do rosyjskiej kinematografii, przez lata nawiązał przyjaźnie z wieloma jej przedstawicielami, m.in. z Nikitą Michałkowem. W niedawnej rozmowie z Magdaleną Rigamonti aktor przyznał, że nawiązał ostatnio kontakt z reżyserem nazywanym "lizusem Putina".
Daniel Olbrychski i NIkita Michałkow /Mikulski /AKPA

Daniel Olbrychski przez lata kariery zdążył się zaprzyjaźnić z wieloma przedstawicielami świata kina z całego świata. Bliskie relacje połączyły go m.in. z rosyjskimi reżyserami Andriejem Konczałowskim i Nikitą Michałkowem. Tego ostatniego - jak sam przyznał - traktował jak brata.

Po inwazji Rosji na Ukrainę wystosował do nich list otwarty. W rozmowie z Magdalentą Rigamonti dla Onetu cytował go z pamięci.

"Napisałem tak: 'Cały świat zna wasze dokonania, wspaniałe wasze filmy, w których dzielicie się najpiękniejszymi wartościami, jakie cywilizacja, człowieczeństwo w ogóle wniosło w kulturze, światu. I te filmy są znane i w tej chwili wasz prezydent te wszystkie wartości w sposób brutalny łamie. Jako wasz przyjaciel oczekuję z waszej strony oficjalnego protestu przeciwko temu, co się dzieje. Jeśli to w waszym kraju nazwać można w tej chwili bohaterstwem, no to pora na takie bohaterstwo. Cywilne, właśnie nadeszło. Wasz polski brat'" - powiedział Olbrychski.

Reklama

Daniel Olbryski: Nikita Michałkow był dla mnie jak brat

Olbrychski nie dostał od żadnego z Rosjan odpowiedzi. W efekcie po kilku tygodniach postanowił sam zadzwonić do Michałkowa. "Zamieniłem z nim kilka zdań, (...) nie dotknął w ogóle tematu" - przyznał Polak i zasugerował, że rosyjski reżyser "na pewno ma telefon na podsłuchu".

"To nie ulegało wątpliwości. (...) I mimo że ma również paszport francuski, bo jego pierwszą żoną była Francuzka, ma rezydencję gdzieś we Włoszech, ale z powodów osobistych - ciężka choroba, choroba jego córki - nie może się ruszyć z Rosji, więc musi siedzieć trochę jak mysz pod miotłą. To bardzo mnie zasmuciło, bo jednak ludzie tacy jak on, jak jego brat, coś mogliby jednak zrobić" - podkreślił Olbrychski. "Byliśmy jak bracia" - dodał.

"On kiedyś mi powiedział, że nie bardzo wierzy w Rosję demokratyczną. Mówił to z takim pewnym nawet nie brakiem, bólem. Nie, on to stwierdzał, że (...) Rosji jest potrzebny dobry car i on, ponieważ uznał, że życie jest krótkie, że już innego cara się nie doczeka. Więc uznał, że Władimir Władimirowicz Putin to właśnie taki car. (...) I ślepo uwierzył. Uwierzył, bez żadnych zastrzeżeń, że to jest ten car. A jak się zachowuje, tak do końca nie wiem. Wiem, że to głęboko nie w porządku, że wygaduje najrozmaitsze bzdury, ma jakiś program w telewizji, ale trochę nie bardzo chcę o tym słyszeć do końca, bo jest mi strasznie przykro. To żałoba po przyjacielu w końcu" - stwierdził Olbrychski w rozmowie dla Onetu.

Ze smutkiem zauważył również, że "90 proc. Rosjan, również z jego środowiska" poparło aneksję Krymu w 2015 roku, a dziś popiera również wojnę.

W efekcie Olbrychskiemu trudno wyobrazić sobie, że jeszcze przekroczy granicę Rosji. "Już jestem stary, oni też mi prawdopodobnie nie będą proponowali" - zakończył.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Daniel Olbrychski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy