Reklama

Czołowy psychopata Hollywood. Grał bezwzględne postaci

Mimo że nigdy w karierze nie otrzymał nominacji do Oscara, miłośnikom kina ciężko byłoby wyobrazić sobie kultowego "Łowcę androidów" bez Rutgera Hauera, który w trakcie trwającej ponad 40 lat kariery wyspecjalizował się w rolach psychopatycznych przestępców. Gdyby żył, świętowałby we wtorek 80. urodziny.

Mimo że nigdy w karierze nie otrzymał nominacji do Oscara, miłośnikom kina ciężko byłoby wyobrazić sobie kultowego "Łowcę androidów" bez Rutgera Hauera, który w trakcie trwającej ponad 40 lat kariery wyspecjalizował się w rolach psychopatycznych przestępców. Gdyby żył, świętowałby we wtorek 80. urodziny.
Rutger Hauer w 1986 roku /Bonnie Schiffman /Getty Images

Rutger Hauer ukończył Akademię Teatru i Tańca w Amsterdamie. Następnie dołączył do trupy aktorskiej, z którą jeździł po Holandii przez pięć lat. Wtedy odkrył go Paul Verhoeven, który obsadził go w tytułowej roli w średniowiecznym serialu "Floris" (1969). Reżyser angażował go później do swoich kolejnych filmów: "Tureckich owoców" (1973), "Żołnierza Orańskiego" (1977) i "Ślepego trafu" (1980). W międzyczasie Hauer wystąpił także w swoim anglojęzycznym debiucie, "Na tropie Wilby'ego" (1975), w którym pojawił się obok Michaela Caine'a i Sidneya Poitiera.

Reklama

Pierwszym amerykańskim filmem Hauera był "Nocny jastrząb" (1981), w którym wcielił się w terrorystę Wulfgara. Przestępca planował dokonać spektakularnego zamachu w Nowym Jorku, a mierzyło się z nim dwóch policjantów z Bronksu (Sylvester Stallone i Billy Dee Williams). Film, będący przeróbką niezrealizowanego scenariusza do "Francuskiego łącznika III", nie przypadł do gustu widowni i recenzentom. Hauer nie krył swojego rozczarowania. Uważał, że wskazanie na problem międzynarodowego terroryzmu było prorocze względem wydarzeń, do których miało dojść na świecie.

Rutger Hauer: Chwile utracone w czasie jak łzy w deszczu

W 1982 roku Hauer zagrał jedną ze swoich najsłynniejszych ról. Ridley Scott obsadził go w roli replikanta Roya Batty'ego w "Łowcy androidów". Jego postać została okrzyknięta jednym z najciekawszych i najbardziej nieoczywistych kinowych antagonistów. Batty, niezwykle inteligentny i przewyższający siłą fizyczną każdego człowieka, brutalny i bezwzględny, jest jednocześnie postacią wzbudzającą współczucie i zrozumienia, a jego poszukiwania człowieczeństwa i odkrywanie nowych emocji budzi nie mniejsze emocje, niż pościg za nim prowadzony przez Deckarda (Harrison Ford).

Ostatnie kwestie Batty'ego, monolog o "chwilach utraconych w czasie jak łzy w deszczu", przeszedł do historii kina. Tekst powstał na kilka dni przed nakręceniem sceny. Dla Hauera brzmiał on jednak mechanicznie i nienaturalnie. Postanowił więc go skrócić i dodać co nieco od siebie. Rezultat przeszedł najśmielsze oczekiwania. Gdy Hauer skończył, członkowie ekipy filmowej nagrodzili go brawami, a niektórzy mieli łzy w oczach.

Tuż po sukcesie "Łowcy androidów" Hauer wystąpił w filmie "Weekend Ostermana" w reżyserii Sama Peckinpaha na podstawie szpiegowskiej powieści Roberta Ludluma. O ówczesnej popularności holenderskiego aktora najlepiej świadczy fakt, że w drugoplanowych kreacjach partnerowali mu w "Weekendzie..." tak wielcy gwiazdorzy, jak: John Hurt, Burt Lancaster i Dennis Hopper.

W Hollywood udało mu się znów współpracować z Verhoevenem. Hauer zagrał główną rolę w jego średniowiecznym dramacie "Ciało i krew" (1985), który odzierał rycerski etos z romantycznych szat, zastępując je brutalnością i dosłownością. Film okazał się box-office'ową klapą, ale dziś ma status kultowego. Verhoeven zaproponował też Hauerowi główną rolę w swoim kolejnym filmie, "Robocopie", ale do ich ponownej współpracy nie doszło.

Rutger Hauer: Czołowy psychopata Hollywood

W kinie Hauer szybko stał się aktorem charakterystycznym, obsadzanym w rolach antagonistów i psychopatów. W takowego wcielił się w kultowym "Autostopowiczu" (1986). Jako John Ryder prowadził z przypadkowym chłopakiem brutalną grę - albo ten go powstrzyma, albo szaleniec będzie dalej mordował. Film spotkał się z niechęcią i oburzeniem recenzentów oraz umiarkowanym zainteresowaniem ze strony widowni. Podobnie jak "Ciało i krew", po jakimś czasie "Autostopowicz" stał się dziełem kultowym.

Więcej swobody twórczej dawały mu produkcje telewizyjne. W "Ucieczce z Sobiboru" (1987) wcielił się w jednego z przywódców udanej ucieczki więźniów z obozu koncentracyjnego. Za tę rolę otrzymał Złoty Glob dla najlepszego aktora drugoplanowego w serialu, mini-serialu lub filmie telewizyjnym. Kolejnym udanym projektem był "Vaterland - Tajemnica III rzeszy" (1994). Hauer wcielił się w żołnierza, który dwadzieścia lat po zakończeniu konfliktu, natrafia na dokumenty świadczące o dokonaniu przez jego kraj bezwzględnych czynów.

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Hauer występował głównie w kinie klasy B - grał niewidomego weterana z Wietnamu w "Ślepej furii" (1989) czy bogacza polującego dla rozrywki na bezdomnych w "Grze o przeżycie" (1994). W większych produkcjach pojawiał się sporadycznie i w małych rolach, jak w ekranizacjach komiksów: "Batman - Początek" (2005) czy "Sin City - Miasto grzechu" (2005). Do swojego B-klasowego dziedzictwa odniósł się we "Włóczędze ze strzelbą" (2011).

Zagrał w nim bezdomnego, który ma dość bezprawia w swoim mieście i idzie z tym walczyć. Film był ekstremalnie brutalny i przekraczał granice dobrego smaku.

Jednym z ambitniejszych projektów Hauera w był "Młyn i krzyż" (2011) Lecha Majewskiego, w którym wcielił się w holenderskiego malarza Pietera Bruegela. "To wyjątkowo udany eksperyment artystyczny, który można porównać do ponownego wymyślania koła" - aktor chwalił dzieło Polaka, który zagraniczna prasa okrzyknęła mianem "rewolucji w kinie".

Rutger Hauer: Imponujący aktor, wytrawny anegdociarz

Hauer zmarł w 19 lipca 2019 po krótkiej chorobie.  

"Wspaniały Rutger Hauer - aktor, który niósł w swoich filmach prawdę, moc i piękno. Spoczywaj w pokoju!" - napisał na Twitterze Guillermo del Toro.

"Jednym z najważniejszych momentów mojej kariery była praca z Rutgerem Hauerem przy filmie 'Sin City - Miasto grzechu'. Imponujący aktor przed kamerą oraz wytrawny anegdociarz z pasją do tworzenia nowych możliwości dla młodych filmowców. Znakomita i hojna osoba" - napisał Robert Rodriguez, reżyser "Desperado" i "Maczety".

"Walczyłem z Rutgerem Hauerem na lodzie. Niewielu może to powiedzieć" - napisał aktor Sam Neill, wspominając scenę z serialu "Merlin".

Kondolencje rodzinie i przyjaciołom Hauera przesłała także aktorka Sharon Stone. "Znajdź szybko swoje miejsce w niebie, mój przyjacielu"- napisała aktorka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rutger Hauer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama