Reklama

Nie będzie nudno!

To trzeba zobaczyć! Podczas Dwójkowego sylwestra we Wrocławiu Maryla Rodowicz zatańczy... "Gangnam Style".

To kolejny sylwester, którego spędzi pani w pracy. Nie żal pani?

Maryla Rodowicz: - Zupełnie nie! W domu to wygląda tak banalnie - czekanie i odliczanie do tej dwunastej, toast, składanie życzeń... A w pracy ciągle coś się dzieje. Zwykle na te koncerty jeździ ze mną mąż, ale powiem szczerze, że mi go bardzo szkoda. Stoi za kulisami, jest zimno, marznie, ze mną nie pogada, bo jestem skoncentrowana i nie do życia, więc tak naprawdę to on się chyba nudzi.

Ale na pewno zdarzało się, że pani w tym dniu nie śpiewała?

Reklama

- Tak, wtedy spędzałam go z przyjaciółmi w Zakopanem. Bardzo lubię Zakopane, szczególnie kiedy pada śnieg, jeżdżą sanie z dzwoneczkami i śpiewają górale. To najlepsze miejsce na prywatnego sylwestra.

W takim razie jakie piosenki zaśpiewa pani podczas tego koncertu?

- Sylwester to jest taki moment, kiedy potrzebne są hity. Nie wypada wyjść i zaśpiewać jakiejś nowości, czegoś melancholijnego czy przynudzić. Trzeba dać ludziom powód do zabawy! Ja podczas tej nocy mam dwa wyjścia. Pierwsze symbolizuje lata 70., a drugie to będą niespodzianki.

Podobno zatańczy pani do przeboju "Gangnam Style" koreańskiego rapera PSY. Czemu akurat do tego?

- Dlatego, że to jest światowy hit ostatnich miesięcy. Poza tym ten taniec jest bardzo zabawny, a wykonanie go przeze mnie będzie jeszcze bardziej zabawne. Ale od razu zaznaczam, że nie podjęłam się nauczenia koreańskiego tekstu - będę tańczyć pod playback oryginalny.

Znana jest pani z tego, że lubi oryginalne stroje. Kiedy zaczęła pani przygotowywać ubrania na tego sylwestra?

- W tym roku zaczęłam już we wrześniu, kiedy dostałam propozycję od Dwójki. Już wtedy uruchomiłam wyobraźnię, spotykałam się ze stylistką, wymyślałyśmy różne kombinacje. Teraz jestem w trakcie przymiarek. Mogę powiedzieć tyle, że będzie sporo nawiązań do lat 70., w tym, oczywiście, spodnie dzwony.

Taki występ to spory wysiłek. Jak się dobrze do niego przygotować?

- Moim zdaniem trzeba się po prostu wyspać i otoczyć fajnymi ludźmi. To działa lepiej niż zastęp specjalistów od wyglądu.

Ciekawa jestem, co się dzieje, kiedy koncert się kończy - czy zabawa trwa dalej?

- Zwykle mamy zarezerwowaną salę, w której wszyscy wykonawcy spotykają się po zejściu ze sceny. Wtedy można odreagować, rozluźnić się, przebrać w luźniejsze stroje i... się bawić.

Zdarzyło się pani odchorować sylwestra?

- Na ogół mi się to zdarza. Wiadomo, artystki lubią się rozbierać, a tu trzeba wyjść, trzeba wyglądać - goła klata, gołe ramiona, śpiewa się na żywo, czasem jest bardzo zimno... To jest prawdziwa szkoła przetrwania.

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy