"Rycerze Zodiaku": Podróż w nieznane [recenzja]

Mackenyu w filmie "Rycerze Zodiaku" /materiały prasowe

"Rycerze Zodiaku" to hollywoodzki film aktorski oparty na znanej mangdze autorstwa Masamiego Kurumady. Reżyserem jest debiutujący w pełnometrażowym filmie Tomasz Bagiński. Jak sprawdził się polski twórca znany z realizacji "Wiedźmina"?

"Rycerze Zodiaku": Długometrażowy debiut Tomasz Bagińskiego

"Rycerze Zodiaku" to wydana w drugiej połowie lat 80. manga autorstwa Masamiego Kurumady oraz serial anime na jej podstawie. Główni bohaterowie to sieroty, które zostały wysłane w różne zakątki świata na trening, by zdobyć legendarne Zbroje z Brązu, zbroje obrońców Ateny. Fabuła opowieści nawiązuje do mitologii greckiej. W Polsce wyemitowano pierwszą serię serialu na kanale RTL7 w 1999 roku. Teraz po latach, zagorzały fan anime, Tomasz Bagiński postanowił zrealizować swoją autorską wersję.

Reklama

W nowym filmie główny bohater, Seiya (Mackenyu) to chłopak z ulicy, który odkrywa w sobie mistyczną energię znaną jako Cosmo. Wyrusza w podróż, aby zdobyć legendarną zbroję Pegaza i stanąć do walki o los Sienny, dziewczyny, która stara się kontrolować swoją boską moc. W miarę rozwoju akcji Seiya i jego towarzysze muszą stawić czoła serii coraz bardziej niebezpiecznych wyzwań, w tym walce z potężnymi wrogami i poruszaniu się po zdradliwym terenie. Dla tych, którzy martwią się, czy film utrzyma rdzeń oryginalnej serii, odpowiadam, że najważniejsze elementy i przesłanie pozostają bez zmian. 

Największe wrażenie robią efekty specjalne i solidnie skonstruowana fabuła. Sceny walki mają szybkie tempo i nawiązują do charakterystycznych ruchów postaci z oryginalnego anime. Na tej arenie zdecydowanie widać fachową rękę reżysera kaskaderów, Andy'ego Chenga. Istotny jest również sposób potraktowania postaci i ich relacji. W gruncie rzeczy film podąża za dość typową narracją podróży bohatera, ale momentami zagłębia się również w osobiste motywacje rycerzy, ich więzi przyjaźni i lojalności. W połączeniu z efektami specjalnymi oferuje wciągające wizualne doświadczenie.

"Rycerze Zodiaku": Trochę brakuje chemii

Pod względem aktorskim momentami brakuje chemii pomiędzy Seiyą (Mackenyu) i Sienną (Madison Iseman), a niektóre dialogi są słabe, ale rekompensuje to gra pozostałych aktorów m.in. Diego Tinoco (dobra rola antagonisty pragnącego śmierci Sienny) i Marka Dacascosa. To też pierwszy film, w którym Sean Bean (kreuje postać Almana Kiddo, mentora, który rekrutuje Seiyę na Rycerza Zodiaku) i Famke Janssen (Guraad) spotykają się w jednej scenie. Wystąpili m.in. w "GoldenEye", ale nigdy nie pojawili się razem na ekranie. Niezwykle istotna jest również spora dawka humoru i ironii obecna w całym filmie, a także liczne inspiracje, bo film Bagińskiego przypomina produkcje z serii "X-Men".

"Rycerze Zodiaku" Bagińskiego oferują nowe, uwspółcześnione, spojrzenie na uniwersum Saint Seiya, więc fanom klasycznego anime mogą się nie spodobać, ale widzowie nieznający materiału źródłowego będą się dobrze bawić, a nawet sprawdzą oryginalną wersję. Jeśli szukasz alternatywy dla filmów o superbohaterach spoza uniwersum Marvela lub DC to "Rycerze Zodiaku" są przyzwoitym wyborem.

6/10

"Rycerze Zodiaku", reż. Tomasz Bagiński, USA 2023, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 12 maja 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rycerze Zodiaku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy