Jak najszybciej zmyć z siebie ten film! Aktorski popis, ale czy coś więcej?

Natalie Portman i Julianne Moore w filmie "Obsesja" /materiały prasowe

Mówią, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Todd Haynes coś o tym wie. Im bardziej jakiś film wkracza na tereny tabu, im bardziej jest ambiwalentnie, na marginesach społecznej normy, tym chętniej temat podejmuje. Jednoznaczności go nie interesują. Nie interesuje go kino "letnie". Jego historie lepią się i oplatają widza. Taka na pewno jest "Obsesja". Trudno ten film lubić, chociaż można się nim pod pewnymi względami zachwycić.

  • "Obsesja" to thriller psychologiczno Todda Haynesa z brawurowymi rolami Natalie Portman i Julianne Moore.
  • Elizabeth (Natalie Portman) jest aktorką, która ma zagrać Gracie (Julianne Moore). Zafascynowana jej historią, małżeństwem, domem, dziećmi - korzystając z zaproszenia - szczegółowo obserwuje jej życie z bliska i coraz odważniej wkracza w świat, w którym początkowo miała być jedynie gościem.
  • Film trafi na ekrany polskich kin 2 lutego 2024 roku.

Todd Haynes: Artysta niepokorny

Zwrócił na siebie uwagę już jako autor kina krótkometrażowego. W opowieści "Superstar: The Karen Carpenter Story", traktującej o zmarłej na anoreksję 17-latce, połączył animację z dokumentem i filmem aktorskim, przy czym jego aktorami były lalki Barbie i Kena. Dziś dzieło to cieszy się statusem kultowego.

Do swojego pełnometrażowego debiutu fabularnego: "Poison", wmontował odważne obyczajowo sceny. W horrorze psychologicznym "Schronienie", który rozpoczął jego regularną współpracę z Julianne Moore ("Obsesja" jest ich piątym wspólnym filmem), w oryginalny sposób skonfrontował się z epidemią AIDS z lat 80. (a że był to rok 1995, nie był to temat tak powszechny i oczywisty, częściej kino omijało go szerokim łukiem). W "Idolu" zajął się tożsamością płciową i homoseksualizmem (sam dawno temu dokonał coming outu).

Nawet jego mniej "kontrowersyjne" filmy, jak np. "Daleko od nieba" czy "I'm not there. Gdzie indziej jestem",  trudno nazwać pokornymi. Todd Haynes to jeden z najbardziej wyrazistych, nie bojących się wkraczania na nieznane wody i podejmowania eksperymentu autorów amerykańskiego kina. Może dlatego tak chętnie propozycje ról w jego filmach przyjmują tytani i tytanki gry aktorskiej? W jego dziełach - poza Julianne Moore - grały też Cate Blanchett, Rooney Mara. To Natalie Portman podsunęła mu scenariusz Samy Burch i jej męża Alexa Mechanika, na podstawie którego powstał film "Obsesja" (uzyskał on nominację do Oscara w kategorii "najlepszy scenariusz oryginalny").

"Obsesja": Historia

Fabułę zainspirował skandal związany z niejaką Mary Kay Letourneau, która jako 34-letnia nauczycielka uwiodła 12-letniego ucznia. Czekając na wyrok, urodziła mu córkę. Groziło jej siedem i pół roku więzienia, ale w ramach ugody za kraty trafiła na pół roku, a przez trzy miesiące miała wyrok w zawieszeniu. Wśród warunków, na które się zgodziła, był brak kontaktu z chłopcem. Niedługo jednak po wyjściu na wolność znowu go uwiodła. Tym razem sąd nie poszedł na ugodę. Kobieta została skazana na maksymalną karę więzienia. Po ośmiu miesiącach za kratkami urodziła drugie dziecko chłopca. Rok po wyjściu na wolność wyszła za swoją ofiarę za mąż.

Ten tabloidowy skandal dla "Obsesji" jest tylko pretekstem. Cała historia zaczyna się w zupełnie innym punkcie. Do niewielkiego, wyspiarskiego miasteczka na Tybee Island przyjeżdża znana aktorka - Elizabeth (Natalie Portman). Ma zagrać Gracie (Julianne Moore) - kobietę, która odbyła karę więzienia za przestępstwo seksualne - uwiedzenie nieletniego, a teraz wiedzie u jego boku sielankowe, rodzinne życie. W ramach przygotowań do roli - Elizabeth spotyka się z Gracie i jej bliskimi. Jak można się łatwo domyślić, prawda daleka jest od nieba.

Todd Haynes scena po scenie dokonuje wiwisekcji pokiereszowanych bohaterów i sytuacji, w której się znaleźli. Przygląda się też bacznie Elizabeth i jej poszukiwaniom. Zrywa kolejne warstwy i rozsadza gry, które wszyscy tu prowadzą (to chyba nie spoiler czy zaskoczenie dla czytelnika/widza). Kto kogo obserwuje, kto na kim się wzoruje, kto rozdaje karty? Kto kim manipuluje?

"Obsesja": Kino nieprzyjemne

Właściwie już od pierwszych scen atmosfera "Obsesji" jest gęsta i nieprzyjemna. Oto radosny obrazek: śliczny, duży, amerykański dom - niczym z programu "Cudotwórcy" Jonathana i Drew Scotta. Ogród, morze, dzieci bawiące się na trawniku, grill, dwa setery irlandzkie. Perfekcyjna rodzina? Nie. Oczywiście, że nie.

Widz wie to od razu, wyczuwa podskórnie w obrazie (za zdjęcia odpowiadał Christopher Blauvelt) i w muzyce (Marcelo Zarvos). Potwierdzenie przeczuć przychodzi niemal natychmiast, w ciągu kilku minut projekcji, gdy Elizabeth wręcza Gracie i jej mężowi Joe Yoo (Charles Melton) niewielką przesyłkę, którą znalazła przy bramie. Gracie i Joe radośnie oznajmiają, że to nic takiego, tylko... kupa. "Teraz przychodzą już rzadziej". Sielanka okraszona nawozem. Potem, niczym u Hitchcocka, ale w stylu Haynesa, robi się jeszcze bardziej lepko i niemiło, pojawiają się kolejne odstręczające rysy i zadrapania. Bo to nie ma być miły seans.

Kinofilska uczta, którą chce się z siebie zmyć

Scenariusz "Obsesji" rezygnuje z łatwych i oczywistych osądów. Tutaj cały świat jest tak naprawdę skażony złem i bólem. Ważniejsza od oceny jest dla twórców obserwacja bohaterów. Sieci ich interakcji, rozmów, gestów, mimiki. Nie chodzi nawet o rozwikłanie zagadki, zaskakujące volty fabularne czy katharsis. Ważniejsze jest bycie blisko bohaterów, zwłaszcza bohaterek. "Blisko" w tym przypadku nie oznacza identyfikacji z nimi, a możliwość voyerskiego przyjrzenia się temu co i jak robią.

Na swój prowokatorski sposób "Obsesja" może być prawdziwą ucztą kinofilską. Reżyser nie kryje tego w wywiadach, otwarcie podrzuca tropy, nazwiska i tytuły konkretnych filmów, z których czerpał: "Persona" Ingmara Bergmana, "Absolwent" Mike’a Nicholsa,"Bulwar Zachodzącego Słońca" Billy’ego Wildera, "Posłaniec" Josepha Loseya. W ujęciach i interakcjach można szybko odnaleźć "dialog" z tymi dziełami. Chociażby w scenie, w której przed lustrem Julianne Moore robi makijaż Natalie Portman. Napięcie rozsadza ekran. A może dusi odbiorców?

Film jest bez wątpienia absolutnym popisem umiejętności aktorskich obu artystek, którym niestraszne są transgresje w (bardziej) niezależnym nurcie amerykańskiej kinematografii, choć są jednocześnie cudowne w rozrywkowym mainstreamie. Nie sposób skrytykować umiejętność budowania ciężkiej atmosfery przez Haynesa i jego montażystę (Affonsa Gonçalvesa).

Co jednak pozostaje, gdy odrzuci się wszystkie te doskonałości, maestrie filmowe? Te wszystkie obecne w "Obsesji" iskierki, które mogą rozpalić filozoficzne, społeczne i kulturoznawcze debaty i wykłady? Jeżeli o mnie chodzi - była to chęć jak najszybszego zmycia z siebie tego filmu. Z ulgą przyjęłam możliwość oddalenia się od tej wyspy, jej mieszkańców, gości, muzyki i nieszczęsnej przesyłki z pierwszych minut seansu.

6/10

"Obsesja" (May December), reż. Todd Haynes, USA 2023, dystrybutor: M2Films, premiera kinowa: 2 lutego 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Obsesja (2024)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy