Reklama

Być jak Jennifer Aniston

"Żona na niby" ("Just Go With It"), reż. Dennis Dugan, USA 2011, dystrybutor UIP, premiera kinowa 1 kwietnia 2011 roku.

Ona wie o nim wszystko. On wie, że jest podrywaczem. Danny (Adam Sandler) nosi obrączkę - opowieści o okrutnej żonie to najlepszy wabik na kobiety. Kathryn (Jennifer Aniston) to rozwódka z dwojgiem dzieci. Jedyna osoba, której Danny nigdy nie okłamał. On jest chirurgiem plastycznym, ona jego asystentką. Są przyjaciółmi. Nic więcej nie wchodzi w grę. Nie myślą o seksie w swojej obecności. Może czasem ona? To jednak bez znaczenia.

Kathryn nosi za długie spódnice, ma zaniedbane włosy i cięty język. To (już może nie dziewczyna), ale kobieta z sąsiedztwa. Szczera do bólu, na damsko-męskie gierki, które Danny prowadzi od lat patrzy okiem matki - czule i z pobłażaniem. Danny jest zresztą typowym chłopcem, co ciekawe - zgrabnie łączy cechy dwojga dzieci Kathryn. Ma w sobie urok małego szantażysty (jak syn kobiety) i ciągle udaje, niczym Maggie - jej córka, która ambitnie uczęszcza na kursy aktorstwa zamęczając wszystkich wokół swoim nowo nabytym brytyjskim akcentem.

Reklama

Danny jest jednak perfekcyjny tylko w jednej roli - nieszczęśliwego małżonka. Co wieczór pozwala się pocieszać innym kobietom. Jednymi nudzi się szybciej, inne przyciągają jego uwagę na dłużej, o wszystkich opowiada Kathryn. Problem pojawia się, kiedy mężczyzna poznaje Palmer (Brooklyn Decker) - dziewczynę, która odnajduje obrączkę w kieszeni jego spodni po tym, jak Danny zaplanował spędzić z nią resztę życia.

Zanim jednak na horyzoncie pojawi się przyszłość, każdy będzie musiał się uporać z własną przeszłością, żeby móc zbudować związek z kimś - stworzyć najpierw siebie. W tym celu wszyscy (Danny, Kathryn, jej dzieci, Palmer i Eddie - brat Danny'ego) wylądują na Hawajach. Jako że Palmer ma problem z rozbijaniem małżeństw, a na wyjawienie sekretu obrączki już za późno, Danny poprosi Kathryn, by udawała jego żonę - jędzę i udowodniła młodej dziewczynie, że żyją z Dannym w zgodzie mimo trwającej sprawy rozwodowej.

Gra dla dwojga zamienia się w pokerową rozgrywkę. Każdy ma asa w rękawie, ale nieuważnie rozgrywa swoją partię i losy zwycięzcy chwieją się w posadach. Dzięki temu pojawiają się klasyczne rozwiązania komediowe, gatunek jest wypełniony po brzegi naszymi oczekiwaniami, mamy dużo komizmu słowno-sytuacyjnego, ładne plenery, odrobinę erotyki, romans wakacyjny z (nie)spodziewanym zwrotem akcji i Nicole Kidman w (nieco tandetnym) epizodzie.

Wszystko ma jednak posmak sztuczności, wyczuwalny podczas pierwszej degustacji. Historia jest przeszarżowana, a bohaterowie nie tyle zabawni, co często najzwyczajniej śmieszni - jak ci, którzy pojawiają się w gabinecie Danny'ego, by poprawił im to, co inni chirurdzy zepsuli (brew na czole czy jedną pierś, zmniejszoną trzykrotnie w stosunku do drugiej, po nagłym wycieku silikonu).

Jeśli jest w tym jakaś krytyka pędu do młodości i niefortunnych operacji plastycznych, co krytykuje się później? Czyżby Dennis Dugan bawił się modną ostatnio ideą czworokątnych rodzin, lansowaną w tzw. kinie artystycznym? Mam tu na myśli sprawną komórkę składającą się z żyjących w symbiozie: mamy, taty, jej kochanka i jego nowej żony? Tu to jednak trochę nie wychodzi, bo wbrew pozorom świat przedstawiony jest przesiąknięty tradycjonalizmem, a kompleksy leczy się wyłącznie obrączką wkładaną na palec. Pobłażliwa Kathryn z wrodzonym zacięciem do ironicznych komentarzy prędzej czy później daje się jednak wciągnąć w świat Danny'ego. Wielu widzów na sali kinowej poszło jej tropem. Czy to jednak taki wstyd - być jak Jennifer Aniston?

3/10


Chcesz pójść do kina na film "Żona na niby" lub na inną interesującą cię produkcję, a nie wiesz gdzie i o której możesz ją obejrzeć? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dennis | żona
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy