Reklama

"Złodziej życia": PORADY EKSPERTÓW

Canton pracował wcześniej jako szef produkcji Warner Bros. Pictures i prezes wytwórni Columbia TriStar Motion Picture i brał udział w realizacji bardzo różnych filmów. O Złodzieju życia mówi, że to „naturalistyczny thriller”. Określa go w ten sposób, ponieważ filmowcy dołożyli wielkich starań, by zapewnić maksymalny poziom realizmu. Cała ekipa współpracowała blisko z sierżantem policji miasta Montreal, François Dorem, który był konsultantem w scenach z udziałem policjantów, wielokrotnie także zasięgano rad najlepszych specjalistów od tworzenia portretów psychologicznych przestępców, zarówno jeśli chodzi o szczegóły scenariusza, jak i o ściśle określone sceny.

Reklama

Dore przyznaje – Mam znacznie większe doświadczenie, jeśli chodzi o morderców, handlarzy narkotyków i złodziei, niż filmowców. – Rady jego i jego kolegów okazały się nieocenione, to on nauczył aktorów prawidłowego trzymania broni, pokazał jak wchodzi się do pomieszczeń, gdzie detektywi w cywilu trzymają odznaki policyjne. Dodatkowo, policja Montrealu zgodziła się wypożyczyć mundury, kierownictwo zgodziło się także, by w filmie statystowali prawdziwi policjanci i członkowie miejscowych oddziałów antyterrorystycznych.

Jeszcze przed rozpoczęciem produkcji, a potem kilkakrotnie w jej trakcie, główni aktorzy spotkali z dwoma znanymi twórcami portretów psychologicznych, którzy zadbali o to, by zachowanie aktorów na planie było wierne z rzeczywistością. Jednym z tych ekspertów był emerytowany pułkownik Robert Ressler, były oficer FBI, dzięki któremu powstał wydział nauk behawioralnych w Quantico we wczesnych latach siedemdziesiątych. To właśnie tam po raz pierwszy zrozumiano, że portret psychologiczny poszukiwanego może być doskonałym narzędziem policyjnym. Pułkownik był też pionierem przesłuchiwania winnych morderstw ze szczególnym okrucieństwem w więzieniach, dzięki czemu można było stworzyć bazę danych dotyczącą motywów i metod zbrodniarzy. Ressler jest także autorem kilku książek, do dziś pracuje zawodowo, o pomoc proszą go często rozmaite agencje z całego świata.

Choć Ressler nigdy wcześniej nie leżał w otwartym grobie, uważał, że mieści się to w ramach prawdopodobieństwa, że można byłoby zrobić tak, by „wejść w umysł mordercy”. Sądził też, że scena ta doskonale podkreśla nacisk, jaki kładzie agentka Scott na dokładną analizę miejsca zbrodni. Przypominał sobie przypadki z czasów swojej służby, gdy sam odwiedzał scenę zbrodni o drugiej nad ranem, gdyż – jak mówi – czym innym jest przyglądanie się wszystkiemu w świetle wieczora, czym innym obserwacja miejsca w nocy, w porze gdy dokonano zbrodni. Pułkownik dodaje – Konieczne jest przyjrzenie się wszystkiemu w tych samych warunkach oświetleniowych, w jakich rozegrała się tragedia, trzeba wczuć się w osobę zabójcy, widzieć to, co on widział.

Ressler, który już wcześniej był konsultantem podczas realizacji kilku filmów z Hollywood, z których najbardziej znane to Czerwony smok, Milczenie owiec i Hannibal, kilkakrotnie rozmawiał ze scenarzystą Jonem Bokenkampem i resztą filmowców jeszcze na etapie pisania scenariusza. Choć w filmie nie pokazano żadnego konkretnego przypadku z okresu jego kariery, liczne szczegóły, jakie widzimy na ekranie, rzeczywiście mają swój pierwowzór w sprawach, nad którymi pracował. Mowa tu, na przykład, o makabrycznym sposobie, w jaki zabójca pozbywa się ofiary w windzie, w jednej z kluczowych scen filmu.

- Rady Boba miały dla nas olbrzymie znaczenie – przyznaje Bokenkamp. – Któregoś dnia przysłał mi do domu kilkanaście taśm wideo, na których nagrano jego wywiady z seryjnymi zabójcami. To były naprawdę przerażające nagrania. Nie wymyśliłbym połowy tych rzeczy, jakie ci ludzie naprawdę zrobili. Dzięki tym materiałom zrozumiałem, że w życiu może przydarzyć się naprawdę wszystko.

Angelina Jolie i D.J. Caruso spotkali się z psycholożką, doskonałym twórcą portretów psychologicznych, specjalistką od zachowań przestępców Dr Christine Kokonom. W trójkę omawiali pewne związane z realizmem aspekty tego zawodu. Doktor Kokonom pokazała szereg fotografii dokumentujących prawdziwe miejsca zbrodni, po czym powiedziała im na co zwraca uwagę podczas badania, zachęcała aktorkę do zastanawiania się nad postacią mordercy. Dzięki temu Jolie dowiedziała się, jak wygląda codzienność granej przez nią postaci. Jak sama mówi, spotkania te umożliwiły jej także zrozumienie specyfiki tego zawodu. Kokonos pytała – „Co widzisz? Powiedz, jak ci się wydaje, jak wygląda poszukiwana osoba na podstawie tego co dostrzegasz i tego, co zrobiła?”

Kokonos pokazywała następnie zdjęcie zabójcy, zarówno Jolie, jak i Caruso byli zaskoczeni, że za każdym razem morderca wyglądał całkowicie przeciętnie. – To bardzo częste – przyznaje Kokonos. – Kiedy weźmiemy pod uwagę ich makabryczne zbrodnie, zakładamy, że twarz mordercy będzie go jakoś zdradzać, że widać na niej będzie coś, co umożliwi nam jego identyfikację, coś, co będzie odbiegało od normy. Kiedy go jednak widzimy, dostrzegamy, że wygląda całkowicie normalnie, tak jak wszyscy inni, jak ktoś, z kim można iść na drinka, czy ktoś, kogo można spotkać na wywiadówce w szkole swojego dziecka. To naprawdę przerażające.

Przygotowując się do roli Jolie musiała także zastanowić się nad wpływem, jaki taka praca wywiera na życie osobiste. Mówi aktorka – Z łatwością można powiedzieć, że osoba usiłująca zrozumieć motywy działania seryjnych zabójców będzie miała problemy w życiu osobistym, że często będzie samotna. Żona czy mąż takiej osoby na pewno nie ma lekko, osobie z zewnątrz trudno jest bowiem to zrozumieć. To nie jest praca, jaką wykonuje się od ósmej do szesnastej, w tym przypadku robotę zabiera się do domu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Złodziej życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy