Reklama

WYPOWIEDŹ FILMOWCÓW: MARVIN KAREN I BENJAMIN HESSLER

Pomimo, że wychowaliśmy się tysiące kilometrów od siebie, to dzięki niesamowitym możliwościom medium filmowego mamy podobne doświadczenia z okresu dzieciństwa. Ten okres transformacji w naszym przypadku można by nazwać okresem traumatyzacji.

Obaj widzieliśmy Noc żywych trupów George'a Romero i to już w wieku, gdy w najlepszym razie takich seansów należy unikać. Oczywiście byliśmy przerażeni, i to autentycznie, jak tylko dzieci potrafią. Mimo to nie byliśmy w stanie wyłączyć telewizorów, dokładnie to pamiętamy. Byliśmy zbyt podnieceni widokiem dziwacznych, ciężko stąpających, jęczących hord.

Reklama

W czasie bezsennych nocy widzieliśmy jeszcze wiele horrorów, ale żaden tak bardzo nas nie poruszył. Tamte monochromatyczne, obce obrazy wciąż do nas przemawiają z głębi podświadomości. Ta fascynacja nie ma - wbrew temu, co twierdzą niektórzy - nic wspólnego z widoczną na ekranie przemocą, kojarzoną z gatunkiem zombie-horrorów. Nas nie interesują zbliżenia ciał rozrywanych na strzępy i pożeranych. Nie zgadzamy się z tymi, którzy twierdzą, że przesada w tym elemencie stanowi o istocie filmów z zombie.

Naszym zdaniem ich cechą wyróżniającą jest coś bardziej abstrakcyjnego, czyli przekonanie, że to my sami jesteśmy swoimi największymi wrogami. Zombie przypominają ludzi, tyle że pozbawionych emocji, moralności, kultury. Łączy ich z nami tylko jedna rzecz: chciwość. W społeczeństwie, gdzie cecha ta stanowi zasadę rządzącą i postawę ludzkiej aktywności, zombie stają się wygodną metaforą opisującą "innych ludzi": drapieżców, kierujących się jedynie bezmyślną chciwością.

Tego rodzaju filmy wyrażają strach przez staniem się ofiarą innych. Tych, którzy, jak się okazuje, wcale tak bardzo się od nas nie różnią. Widzimy to w każdym programie informacyjnym: świat skazuje się na samozagładę. Kryzys finansowy, terroryzm, wojny, katastrowy ekologiczne spowodowane przez człowieka i walki kultur - nie da się ich uniknąć.

Każdy litr ropy rozlanej w Zatoce Meksykańskiej, każdy dolar i każde euro wpompowane w bizantyjskich rozmiarów subwencje powodują, że sytuacja jest coraz bardziej złowieszcza. Patrząc przez pryzmat relacji medialnych, wydaje się, że nie ma dla nas ratunku. System ulega samozniszczeniu. Koniec jest blisko.

Filmy zombie pozwalają nam, braciom i siostrom żyjącym w czasach przed Apokalipsą, stawić czoła lękom, którym nadajemy zastępczą formę. Dzięki temu łatwiej nad nimi zapanować, a oczyszczenie przynosi fakt, że zombie są i pozostaną tworami nierealnymi. Zagrożenie z ich strony jest czysto teoretyczne, w przeciwieństwie do sygnałów zagłady widzianych na co dzień w "Wiadomościach": poczynając od ataku z 11 września i wirusa H1N1, a kończąc na Osamie bin Ladenie i Heidi Klum.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama