Reklama

"Nieruchomy poruszyciel": MARIETA ŻUKOWSKA

Kiedy dostałam scenariusz filmu "Nieruchomy poruszyciel" i zaczęłam go czytać to przeczytałam od razu do końca. Nie mogłam się od niego oderwać. Po skończeniu rozpłakałam się. Poczułam jakąś dziwna więź z Teresą, ale jednocześnie wiedziałam, że jeśli będę miała ja zagrać to musze mieć pełne zaufanie do reżysera.

Kiedy dostałam scenariusz filmu "Nieruchomy poruszyciel" i zaczęłam go czytać to przeczytałam od razu do końca. Nie mogłam się od niego oderwać. Po skończeniu rozpłakałam się. Poczułam jakąś dziwna więź z Teresą, ale jednocześnie wiedziałam, że jeśli będę miała ja zagrać to musze mieć pełne zaufanie do reżysera.

Po długiej rozmowie z Łukaszem Barczykiem poczułam ze doskonale się rozumiemy, ze interesują nas Ci sami twórcy David Lynch, David LaChapelle, że interesuje nas ta sama estetyka. To dodało mi odwagi by podjąć takie zadanie.

Łukasz ma niebywałą intuicję i wyczucie tematów, o których opowiada w swoich filmach, a ja jestem typem aktorki, która pracując wsłuchuje się przede wszystkim we własną intuicję. Postacie, które gram buduję głównie na emocjach, nie na zimnej analizie. W tym wypadku, podczas pracy nad kreacją Teresy, było to bardzo przydatne. Miałam duży komfort, by żyć z tą postacią przez pół roku, bo tyle czasu upłynęło od momentu przeczytania scenariusza do rozpoczęcia zdjęć.

Reklama

Zależało nam na tym by relacja miedzy Generałem i Teresą nie była budowana na zasadzie kat i ofiara, ale by była przepełniona jakąś szaloną namiętnością i seksualnością, by było to wzajemne uzależnienie.

Teresa jest typem kobiety, która z jednej strony ulega mężczyźnie, bo się go boi, bo jest jej szefem, pracodawcą, ale jednocześnie zainteresowanie ze strony mężczyzny daje jej poczucie siły i ważności. To postać niepoukładana wewnętrznie, neurotyczna. Miotają nią dwa przeciwstawne wektory, z jednej strony jest słaba i bezbronna, z drugiej niezależna i prowokująca i to jej sprawia przyjemność. Jemu i jej brakuje odwagi by zostawić wszystko i zostać pokonanym przez uczucie, które jest silniejsze od wszystkiego, które doprowadza do obłędu, zła, przemocy, nienawiści ale jednocześnie ani dla niej, ani dla niego nie ma już powrotu.

Myśląc o tej postaci w mojej pamięci powracał obraz Jessiki Lang z filmu Boba Rafelsona "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" - to moja ulubiona aktorka .

Delikatność i wrażliwość ze strony Jana Frycza grającego Generała była dla mnie fundamentalna. Takiego oddania ze strony partnera-aktora nigdy nie doświadczyłam. Poziom emocji, jaki towarzyszył temu filmowi jest nie do opisania.

Łukasz nad wszystkim absolutnie panował i to dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Ma niebywałą umiejętność rozmowy z aktorem i wydobycia z niego tego, co najlepsze i to, czego od niego oczekuje. To bardzo silna osobowość i jednocześnie bardzo wrażliwy i delikatny człowiek. Cały film zbudowany jest na bardzo silnych emocjach, którymi żyłam także poza planem. Każdy z nas nosi w sobie różne oblicza, które znajdują ujście w dziwnych, trudnych sytuacjach życiowych, trzeba je w sobie odnaleźć i ta rola była dla mnie takim spojrzeniem na samą siebie jako aktorkę. Bałam się tej postaci ale znalazłam w sobie dość odwagi żeby w nią wejść. Cieszę się z tego, bo to mnie w jakimś sensie wzbogaciło. Myślę, że Teresa w pewnym stopniu pozostała we mnie do dziś?.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nieruchomy poruszyciel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy