Reklama

"Monachium": WIZYTA W MONACHIUM

Steven Spielberg zgłębia szczegóły jednego

z najważniejszych wydarzeń współczesnej historii

„Dzisiaj sprawdziły się nasze najgorsze obawy”. Zaczynając od tych słów, 6 września 1972 roku, prezenter telewizyjny Jim McKay podał informację, że 11 izraelskich sportowców, trenerów i oficjałów, którzy zostali wzięci jako zakładnicy przez palestyńskich terrorystów w wiosce olimpijskiej w Monachium, nie żyje, a większość z nich została zabita na lotnisku Furstenfeldbruck, podczas nieudanej próby odbicia ich przez niemieckie władze. Do chwili masakry, Igrzyska Olimpijskie w Monachium były postrzegane jako oaza pokoju w pełnym konfliktów świecie - walki w Wietnamie, Północnej Irlandii i na Środkowym Wschodzie, niepokoje społeczne na ulicach Ameryki i Europy.

Reklama

Krótkotrwałe złudzenie globalnej jedności zostało jednak szybko zakłócone. Świat dowiedział się, że ludzie, którzy wtargnęli do wioski olimpijskiej w dresach, z karabinami maszynowymi i ręcznymi granatami byli palestyńskimi fedayeen (dosłownie „ludźmi składającymi ofiarę”). Wielu z nich zostało rekrutowanych w obozach uchodźców w Jordanii, Jordan, Syrii i Libii, a ich celem było zwrócenie uwagi świata na problem Palestyny i wymiana zakładników na 234 palestyńskich więźniów, w tym także niemieckich terrorystów Andreasa Baadera i Ulrikę Meinhof.

Już od samego początku izraelski rząd Gołdy Meir odmówił prowadzenia jakichkolwiek negocjacji, a władze niemieckie nie wpuściły izraelskich sił specjalnych na teren Monachium. Zamiast tego niemiecka policja przeprowadziła serię nieudanych prób uwolnienia zakładników. Dramat zaczął się 5 września i trwał przez kolejnych 21 godzin. Ostatecznie, podczas chaotycznej strzelaniny zginęli wszyscy zakładnicy, pięciu porywaczy i oficer niemieckiej policji. Pozostałych trzech terrorystów aresztowała niemiecka policja. Wiele tygodni później na żądanie porywaczy samolotu Lufthansy, zostali oni zwolnieni z więzienia.

Igrzyska olimpijskie kontynuowano, a media na całym świecie starały się przywrócić pozorów normalności.

To, co wydarzyło się później, nigdy nie zostało podane w wieczornych wiadomościach. Premier Gołda Meir zleciła przeprowadzenie tajnej misji - wyeliminowanie za wszelką cenę 11 podejrzanych o dowodzenie atakiem terrorystycznym członków Czarnego Września. Operacja nosząca nazwę „Gniew Boga” była bardzo kontrowersyjnym i do dzisiaj dyskutowanym programem eliminacji terrorystów, których wg kilku oficjalnych źródeł zabito przynajmniej 13 - bez oskarżenia czy procesu. Chociaż ani rząd izraelski, ani agencja wywiadowcza - Mossad - nigdy oficjalnie nie potwierdziły istnienia grup uderzeniowych, liczne książki i filmy dokumentalne korzystające z wiarygodnych źródeł dostarczają szczegółów na temat tego, jak i dlaczego „Gniew Boga” przeprowadził swoją akcję. Dwóch izraelskich generałów oficjalnie potwierdziło, że oddziały zabójców naprawdę istniały: generał Aharon Yariv w filmie dokumentalnym BBC z 1993 roku i generał Zvi Zamir w wywiadzie 60 Minutes przeprowadzonym w roku 2001.

Dla producenta filmu Barry’ego Mendela, wydarzenia z Monachium z roku 1972 pozostaną na zawsze żywym wspomnieniem. Wtedy, bowiem coś w świecie zmieniło się na zawsze. „Pamiętam, jak Mark Spitz zdobył te wszystkie medale i pamiętam też, jak obudziłem się następnego ranka, włączyłem telewizor i zobaczyłem Jima McKaya mówiącego o tym, co się stało,” wspomina Mendel. „Spędziliśmy wtedy cały dzień oglądając wiadomości. Byłem przekonany, że świat nigdy tego nie zapomni.”

Mendel przygotowywał projekt filmu fabularnego przez cztery lata, a następnie przedstawił go Kathleen Kennedy, z którą pracował wcześniej nad Szóstym zmysłem (The Sixth Sense). Kennedy natychmiast pomyślała, że właśnie ta historia będzie idealnie pasować do eklektycznego stylu filmowego Stevena Spielberga.

Spielberg, w swoich filmach, już wcześniej zajmował się ważnymi momentami z historii świata - Imperium słońca (Empire of the Sun), Lista Schindlera (Schindler’s List) czy Szeregowiec Ryan (Saving Private Ryan), a co więcej dokładnie pamięta wydarzenia z 1972 roku. „Wiem, gdzie wtedy byłem i na jakim odbiorniku oglądałem tak jak wszyscy Wide World of Sports,” mówi. „Wywarło to na mnie niezatarte wrażenie, które jeszcze się pogłębiło wiele lat później, kiedy obejrzałem film dokumentalny One Day in September.”

Sposób reżysera na opowiedzenie tej historii leży w sferze suspensu i ludzkich emocji. Spielberga zaintrygowało pytanie, którego nigdy nie zadano publicznie: Jak ta misja wpłynęła na ludzi, którzy mieli ją przeprowadzić? Usiłując uzyskać na to pytanie odpowiedź, Spielberg i Kennedy zdecydowali się zatrudnić do pracy nad scenariuszem nagrodzonego Pulitzerem dramaturga Tony’ego Kushnera oraz Erica Rotha (Forrest Gump), który przygotował szkic zainspirowany książką Vengeance autorstwa kanadyjskiego dziennikarza George’a Jonasa.

Kushner jest autorem m.in. rewelacyjnie przyjętej sztuki teatralnej Anioły w Ameryce (Angels in America), ale nigdy nie napisał scenariusza. Po spotkaniu z Kathleen Kennedy był bardzo zainteresowany koncepcją Monachium, jaką mu przedstawiła. „To, co mi zaproponowano, to była bardzo kontrowersyjna i skomplikowana historia poświęcona nie tyle samej masakrze, ale tym, co wydarzyło się później,” wspomina.

Na samym początku Kushner po prostu sporządził notatki dotyczące istniejącego szkicu scenariusza, ale odmówił zajęcia się pracą nad filmem. Dzięki namowom Spielberga, Kushner ostatecznie przyjął wyzwanie.

Dla Spielberga, udział Kushnera w projekcie był kluczowy. „Nie byłem pewien czy zamierzam zrealizować Monachium do momentu, kiedy przeczytałem tekst Tony’ego i wszystko natychmiast ułożyło się w jedną całość,” mówi reżyser.

Kushner tak wspomina własne doświadczenia z Igrzysk 1972 roku. „Miałem wtedy 17 lat i dla mnie i mojej rodziny było to coś skrajnego i totalnie druzgocącego. Pamiętam, że było w nas dużo gniewu, szczególnie dlatego, że cała ta sytuacja zakończyła się tak tragicznie.”

„Zawsze lubiłem trudne wyzwania,” przyznaje Kushner. „A trudność tej historii - co było jasne od samego początku - polegała na tym, że głównymi protagonistami było pięciu mężczyzn dokonujących metodycznych egzekucji. Musieli być wiarygodni jako tajni agenci, nie tacy w stylu Jamesa Bonda, ale ci prawdziwi działający w terenie. Fascynujące było dla mnie odpowiednie wyskalowanie tych postaci, a szczególnie Avnera, który jest przywódcą grupy. Dlaczego czuje niepokój? Jak radzi sobie z własnym poczuciem etyki i zmysłem przetrwania?”

Przez długi czas projekt nie miał tytułu. Ostatecznie, zarówno Kushner jak i Spielberg uznali, że idealnym tytułem będzie po prostu jedno słowo - Monachium, precyzyjnie wyrażające ton filmu skupiającego się na pojedynczym wydarzeniu, które przekształca się w olbrzymi problem moralny.

„Podoba mi się prostota tego tytułu. Film zaczyna się od faktu historycznego, a następnie pokazuje, że wszystkie pewniki otaczające to wydarzenie można z całą mocą zakwestionować,” wyjaśnia Kushner. „Monachium to poza tym także miejsce narodzin Nazizmu.”

Wizja Spielberga i jego wiara w słuszność tego, co robi wynikająca z miłości do kina i wieloletniego doświadczenia, pozwoliły mu podejść do wyreżyserowania Monachium w inny sposób, niż miało to miejsce w przypadku jego wcześniejszych filmów. Ponieważ reżyser przez cały czas posiadał bardzo wyraźną wizję całej historii, podczas realizacji Monachium nie korzystano z rysunkowych scenopisów tzw. storyboardów. Spielberg pracował spontanicznie, intuicyjnie wyczuwając potrzeby danej sceny, w trakcie jej realizacji.

Zarówno ekipa, jak i aktorzy bardzo ściśle współpracowali ze sobą na planie. Tak podsumowuje to Daniel Craig, grający jednego z agentów-zabójców, „Steven był bardzo elastyczny w swoim stylu reżyserowania. Kiedy widział, że w trakcie realizacji danej sceny działo się coś wyjątkowego, natychmiast usiłował to wykorzystać - to bardzo ekscytująca metoda pracy, ale jednocześnie dosyć przerażająca.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Monachium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama