Reklama

"Miłość na wybiegu": WYWIAD Z MARCINEM DOROCIŃSKIM, FILMOWYM KACPREM

Znudziło się już panu granie twardzieli? Stąd ta romantyczna rola?

Na pewno nie może być mowy o żadnym znudzeniu, choć może jest w tym jakaś chęć odmiany. Lubię różne gatunki i chcę próbować swoich sił w jak najbardziej zróżnicowanym repertuarze. Nie chciałbym się w żaden sposób samoograniczać, mówić: "ta rola nie jest dla mnie, ja nie gram w takich filmach". Jako aktor muszę być gotowy na granie wszystkiego.

A co przyciągnęło pana w postaci Kacpra?

Przede wszystkim spodobała mi się sama historia. Wydała mi się zabawna, ciekawa i zupełnie inna od tego, co robiłem do tej pory. Nie bez znaczenia było też nazwisko reżysera Krzystofa Langa, którego bardzo cenię i z którym współpracowałem już na planie "Fali zbrodni". No i znakomite aktorskie towarzystwo, w którym się znalazłem.

Reklama

Jak układały się relacje z ekranową partnerką? Była "chemia"?

Znakomicie nam się razem grało. Karolina jest mimo młodego wieku w pełni ukształtowaną i bardzo utalentowaną aktorką, więc współpraca z nią była czystą przyjemnością. Mam nadzieję, że z jej strony wyglądało to podobnie i że ma równie miłe wspomnienia z planu jak ja.

Kacper jest wziętym fotografem, czy pan zajmował się kiedykolwiek fotografią, choćby amatorsko?

Nigdy. Bakcyl fotograficzny jakoś mnie nie trafił, nigdy nie robiłem zdjęć, więc fakt, że Kacper jest fotografem był jedną z ciekawszych stron tej roli, jakimś wyzwaniem, nowością. Ten zawód wydał mi się tak odległy od tego czym zajmuję się na co dzień, a nawet od tego co zazwyczaj gram, że bardzo chciałem spróbować swoich sił, zobaczyć jak to wygląda.

Musiał się pan jakoś przygotować do roli, żeby wypaść przekonująco?

Obserwowałem pracę znajomych fotografów, miałem też do dyspozycji na planie kilku świetnych zawodowców, którzy instruowali mnie, co powinienem robić, jak się zachowywać, jak obchodzić ze sprzętem. Zresztą w życiu wielokrotnie stałem po drugiej stronie obiektywu, uczestniczyłem w licznych sesjach, więc teraz mogłem przywołać to doświadczenie, przypomnieć sobie jak wyglądało zachowanie fotografa, na czym polegała jego praca, jak się poruszał, co mówił. Ale nie nauczyłem się jeszcze robić zdjęć.

Czy coś w trakcie pracy nad filmem było dla pana szczególnie trudnym wyzwaniem?

Nie przypominam sobie jakiejś jednej konkretnej rzeczy, ale praca na planie tego filmu była w ogóle dość trudna. Trwała też długo, walczyliśmy po wiele godzin każdego dnia. To było bardzo wyczerpujące, ale mimo wszystko obyło się bez jakichś spięć, nie miałem w żadnym momencie poczucia, że coś jest nie do zrobienia, że mnie przerasta. Wszyscy staraliśmy się dawać z siebie tak dużo, jak to tylko możliwe.

Akcja rozgrywa się w świecie mody, czy pan osobiście podąża za trendami, czy jest to sfera panu obojętna?

Jestem zupełnie "amodowy". Więc odnalezienie się w tym światku było dla mnie aktorską gratką - mogłem sobie poudawać, że świetnie się na tym znam, wiem o co chodzi i w dodatku bardzo mi się te wszystkie rzeczy podobają. Natomiast w życiu codziennym nie przywiązuję dużej wagi do mody, nie zwracam uwagi na ubiór.

Kacper to facet po przejściach, ale wiąże się z młodziutką dziewczyną, początkującą modelką - czy to prawdopodobny związek?

Życie jest bardziej skomplikowane niż niejeden scenariusz i naprawdę wszystko jest w nim możliwe. Natomiast jeśli chodzi o Kacpra i Julię, to jego przyciąga jej naturalność, szczerość, normalność. I chciałby żeby taka pozostała, żeby ten pełen blichtru i nieszczerości modowy świat jej nie zepsuł. Sądzę, że Kacper chce ją chronić, chronić wrażliwość tej młodej i naiwnej dziewczyny, która dopiero co przyjechała z małego miasteczka. On z kolei jest nieco zblazowany, zaczyna mieć dosyć tej swojej roboty, a zwłaszcza ludzi, których w niej spotyka. Julia jest dla niego wielkim zaskoczeniem i wartością, którą trzeba chronić. I tak to się zaczyna, cały ich romans.

Jakby pan w kilku słowach opisał swojego bohatera?

Bardzo fajny facet. Naprawdę (śmiech).

Marcin Dorociński (ur. 22 czerwca 1973 w Milanówku) aktor filmowy i teatralny (od 1997 w Teatrze Dramatycznym w Warszawie).

Ukończył warszawską Akademię Teatralną. Przed kamerą zadebiutował jeszcze jako student w 1996 roku w drugiej części serialu "Dom". Po epizodach w m.in. "Szamance" Andrzeja Żuławskiego i serialu "Ekstradycja 3" pierwszą główną rolę otrzymał w 1999 roku w "Krugerandach" Wojciecha Nowaka.

Wystąpił w wielu serialach telewizyjnych m.in.: "Miasteczko", "Marzenia do spełnienia", "Kocham Klarę", "Sfora" i "Defekt", ale prawdziwą popularność przyniosła mu dopiero rola podkomisarza w kryminalnym "Pittbulu" Patryka Vegi - zarówno serialu tv, jak i filmie fabularnym. Za tę kreację otrzymał nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Miłość na wybiegu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy