Reklama

"Kurczak Mały": ZŁAMAĆ ZASADY W IMIĘ TALENTU

Złamać zasady w imię talentu

Steve Goldberg, odpowiedzialny w filmie za efekty specjalne, podkreślał, że chociaż możliwości techniczne, jakie daje animacja komputerowa są ogromne, to przecież podstawową sprawą jest nadal wyobraźnia. W wytwórni Disneya pracowało i pracuje mnóstwo ogromnie uzdolnionych animatorów, ludzi z niezwykłymi wizjami, które nie zawsze trafiały do realizacji. Moim zadaniem było to, by ich pomysły uczynić możliwymi. Przy realizacji „Kurczaka...” nigdy nie mówiliśmy: tego się nie da zrobić. Po prostu zastanawialiśmy się, jaką znaleźć drogę, by osiągnąć zamierzony efekt. Nasi animatorzy to ludzie gotowi łamać przyzwyczajenia i zasady nie dla samej pogoni za nowością, ale za sensem. Podkreślał, że podstawowa zasada się nie zmieniła: od lat w świecie animacji Disneya obowiązują inne reguły, niż w świecie realnym – także te fizyczne.

Reklama

Reżyser wyjaśniał, że świat filmu animowanego kieruje się własną, na pierwszy rzut oka dość zwariowaną, logiką. To, co widzimy na ekranie, musi być absolutnie realne, choćby pojawiały się elementy fantastyczne. Prawdziwe muszą być charaktery, wciągający rytm opowieści i proporcje między rozwojem akcji a ewolucją bohaterów. Do doskonałości doprowadzono ten sposób opowiadania w latach 40. i 50. Filmy Disneya stały się wtedy idealnie potoczyste, ze stylem bezbłędnie dobranym do tematu – mówił realizator. Dindal nie wstydził się kontynuowania tej tradycji. Dość bezpośrednio czerpał natchnienie z mistrzowskich osiągnięć animacji dawnych lat. Na przykład kluczowa scena meczu baseballowego powstała po dokładnym przestudiowaniu klasycznego filmu o Goofy’m „How to Play Baseball” z 1942 roku. Chodziło zwłaszcza o mistrzowskie oddanie ruchów ciała, twarzy i policzków. Potem Dindal wraz ze współpracownikami zaplanowali dokładnie własny mecz. Myślę, że w tej scenie z pewnością osiągnęliśmy siłę i naturalność wyrazu, jakiej nie widzieliśmy jeszcze w filmie zrealizowanym za pomocą komputera – wyznał, bez fałszywej skromności, reżyser. – Najważniejszą rolę odegrał nasz animator Doug Bennett, który doskonale zna tradycyjne techniki, przy czym skomplikowane programy komputerowe również nie mają przed nim żadnych tajemnic. Udało mu się oddać tę tak niepowtarzalną ekspresję ruchową za pomocą nowych środków.

Goldberg poprosił o napisanie serii nowych programów komputerowych, by pomysły animatorów mogły otrzymać jak najwierniejszy ekranowy kształt i by można było sprawdzać na bieżąco efekt ekranowy. Według niego, intuicja animatorów była tu pierwszorzędna. Można było bardzo przyspieszyć weryfikację ich pomysłów.

Podstawowym narzędziem pracy było oprogramowanie nazwane „Chicken Wire”. Chodziło o jak największą elastyczność w pokazywaniu ekspresji twarzy – tak, by gama emocji była równie szeroka, jak w przypadku tradycyjnej animacji. Ważne było przezwyciężenie lalkowego i „manekinowatego” charakteru animacji komputerowej, który zaszkodził już niejednej produkcji. Animatorzy tworzyli postaci i ich ruchy tradycyjnymi metodami. Potem, korzystając ze specjalnych programów, starali się zbliżyć stworzonych w wirtualnej przestrzeni bohaterów do pierwotnej wizji. Niezwykle cenny okazał się program „shelf control”, który całościowo ujmował przemiany każdej z postaci, pozwalając na zachowanie konsekwencji w jej wyglądzie i ruchach, co można było osiągnąć dzięki wyrafinowanej symulacji. Teraz w ciągu kilku minut animatorzy mogli kontrolować swe koncepcje i oczekiwania w technice 3D.

Golbderg, podsumowując swoją pracę przy filmie, podkreślał: Tak, mamy czasy fascynacji technologią i jej niewyobrażalnie szybkim rozwojem. Staraliśmy się jednak nie zapominać, że może największą sztuką jest kontrolowanie technologii i jak najlepsze jej wykorzystanie do własnych celów. Ten, kto to potrafi, zwycięża.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kurczak Mały
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy