Reklama

"Jane Eyre": OBSADA GŁÓWNYCH RÓL

"Nie podjęłabym się pracy nad filmem Jane Eyre, gdybym nie znalazła właściwej aktorki do tej roli" - przekonuje Alison Owen. "To nie jest postać, do której można kogoś wcisnąć na siłę. Obydwoje z Cary'm Fukunagą chcieliśmy, żeby to był ktoś w naturalny sposób przypominający tę postać, porównywalny z książkową Jane".

Mia Wasikowska była w odpowiednim wieku i na właściwym etapie kariery, żeby zacząć przyjmować główne role. Owen wspomina, "Mia po prostu do nas przemówiła. Oczywiście wybór aktorek, w tym bardzo utalentowanych, jest ogromny. Jednak Mia jest urodzoną Jane. Uosabia tę postać i w ostatecznym rozrachunku, nadała jej własny kształt".

Reklama

"Zagranie roli Jane było dla mnie zaszczytem." Mówi Mia, dodając "Kocham w tej postaci to, że mimo wielu trudności, których doświadczyła w życiu, ma głęboko zakorzeniony szacunek do samej siebie i niesamowitą umiejętność dokonywania słusznych dla siebie wyborów. Moim zdaniem, ma to kluczowe znaczenie, zwłaszcza dla kobiet. Ważne jest, żeby odnaleźć osobiste spełnienie, nawet jeśli łatwiej byłoby wybrać bardziej komfortowe rozwiązanie".

"Mia wniosła do filmu nie tylko talent", mówi Fukunaga, "ale też pomysły na rolę. Zależało jej, żeby oddać tę postać właściwie i była gotowa w pełni się temu poświęcić".

Przygotowując się do roli, Wasikowska zgromadziła wiele pomocy wizualnych. "Żeby zbudować sobie w głowie obraz Jane. Studiowałam wiele fotografii, obrazów i rysunków z tamtej epoki - na przykład pokazujących sposób, w jaki ludzie się poruszali. Przeczytałam też ponownie powieść, szukając fragmentów o fundamentalnym znaczeniu dla tej postaci, które pomogłyby mi dowiedzieć się, kim była i co czuła w danym momencie".

Aktorka nie tylko musiała poznać te uczucia, ale też je wyrazić. Jak sama wyjaśnia "Miałam do zagrania wiele trudnych, emocjonalnych scen - a do dyspozycji język, którego już się w zasadzie nie używa. Sztuka polega na tym, żeby zrozumieć te uczucia, a dzięki temu swobodnie wypowiadać kwestie. Zdanie w rodzaju 'Nie mówię do ciebie jako śmiertelniczka' jest niezwykle poetyckie i sugestywne, ale trzeba też sprawić, żeby brzmiało przekonująco".

Pragnąc przenieść potężny ładunek emocjonalny powieści na ekran, twórcy filmu Jane Eyre musieli w dużym stopniu zdać się na chemię łączącą aktorów, którzy wcielili się w role Jane i Rochestera - i pozwolić im wydobyć na światło dzienne tłumioną namiętność.

"W tej relacji jest spora dawka przyciągania na zasadzie grzeczna dziewczynka/niegrzeczny chłopiec", przyznaje Alison Owen. Mia Wasikowska i Michael Fassbender stworzyli piękne kreacje. Pełne czułości, romantyzmu, erotyzmu i wzruszeń - między nimi dosłownie iskrzy!".

Fukunaga ujawnia "Nie jestem zbyt uczuciowy, ale sceny Mii i Michaela są tak poruszające, że wyciskały mi łzy z oczu - i mam nadzieję, że udzieli się to także widzom. Z tych postaci bije rozpacz i tęsknota".

"Na pierwszym spotkaniu z Alison i Moirą, natychmiast padło imię Michaela. Według mnie w dramacie Głód stworzył niesamowitą i wyrazistą kreację Bobby'ego Sandsa. Chciałem, żeby to właśnie on zagrał Rochestera." Owen wychwala Fassbendera, twierdząc, iż jest "znakomitym aktorem i nie znam innego, który dorównywałby mu pod względem seksualnego magnetyzmu. Obydwie te cechy wyraźnie widać w Fish Tank. Założę się, że po naszym filmie nie da się przeczytać Jane Eyre nie wyobrażając sobie Michaela w roli Rochester".

Pomijając fakt, że Rochester należy do kanonu postaci literatury, Fassbendera pociągała w nim, jak sam mówi, "szorstkość i mroczna strona, które sprawiały, że wcielenie się w niego było wyzwaniem. To nie jest typowa historia miłosna".

"Grając Rochestera czerpałem głównie z postaci byronowskich. Rochester jest nieco zblazowany, ale to wrażliwy człowiek o dobrym sercu. Nie ma nic przeciwko przekraczaniu granic, narzuconych przez normy społeczne. Nie przejmuje się tym, że Jane jest guwernantką, ani faktem, iż jego związek z guwernantką byłby źle widziany".

Aktor postrzega ich związek jako "praktycznie ostatnią deskę ratunku dla Rochestera. Dostrzega Jane, choć dla innych jest niewidzialna. Jane go inspiruje, pozwalając wrócić do bardziej niewinnych czasów, kiedy pokazywał się od łagodniejszej strony, nie był tak cyniczny i arogancki. Fakt, iż Jane nie odnosi się z przesadnym szacunkiem do przekonań Rochestera, sprawia, że zaczyna on traktować to jako wyzwanie, dostrzegać tłumiony ogień, który płonie w Jane. To go intryguje. Widzowie na pewno zaangażują się emocjonalnie w relację, w której tych dwoje ma szansę uleczyć nawzajem swoje rany i zapewnić sobie wsparcie".

Wasikowska nie kryje zachwytu, "Michael nieustannie zaskakiwał mnie na planie. Nie mogłam się doczekać, co zrobi tym razem i jak się do tego zabierze. Bije od niego niezwykła siła i ma bardzo przenikliwe spojrzenie. Grając z nim miałam absolutną pewność, że przeobraża się w Rochestera".

Wasikowska także zaskoczyła Fassbendera. "Mia była baletnicą, a to dziedzina wymagająca ogromnego zdyscyplinowania. Ona przeniosła ten porządek do sztuki aktorskiej. Ma niezwykle bogate wnętrze, ale jest także bardzo dojrzała. Nigdy nie będę taki zrównoważony i poukładany jak ona... Jest w pełni obecna tu i teraz jako Jane, niezależnie od liczby ujęć, jednak najbardziej imponuje mi w Mii to, że tak dobrze czuje się we własnej skórze".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jane Eyre
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy