Reklama

"Hanami - Kwiat wiśni": REŻYSERKA

Kiedy na ekrany kin wszedł jej film "Mężczyźni...", który zarobił miliony, miała zaledwie 29 lat. Bez najmniejszej trudności i z wielkim powodzeniem podróżuje pomiędzy mediami, w których się wypowiada. Realizuje filmy fabularne, dokumentalne i inscenizacje operowe, pisze powieści, opowiadania i książki dla dzieci. Jest scenarzystką i wykładowcą uniwersyteckim. Feministką, buddystką i matką. Przeżyła wielką katastrofę, ale jest ciągle gotowa na prawdziwą miłość, tę która stanowi temat niemal wszystkich jej filmów.

Kiedy na ekrany kin wszedł jej film "Mężczyźni...", który zarobił miliony, miała zaledwie 29 lat.
Bez najmniejszej trudności i z wielkim powodzeniem podróżuje pomiędzy mediami, w których się wypowiada. Realizuje filmy fabularne, dokumentalne i inscenizacje operowe, pisze powieści, opowiadania i książki dla dzieci. Jest scenarzystką i wykładowcą uniwersyteckim. Feministką,
buddystką i matką. Przeżyła wielką katastrofę, ale jest ciągle gotowa na prawdziwą miłość, tę która stanowi temat niemal wszystkich jej filmów.

Kariera charyzmatycznej Doris Dörrie jest dowodem na to, że nie zawsze droga do sukcesu komercyjnego wiedzie przez miałkość i schlebianie najniższym gustom. Jej kolejne filmy są nie tylko kasowymi przebojami, ale także są pozytywnie przyjmowane przez wymagającą krytykę filmową i nagradzane na międzynarodowych festiwalach.

Dörrie urodziła się w 1955 r. w Hanowerze. W USA studiowała aktorstwo (University of the Pacific w Stockton), filozofię i psychologię (School for Social Research w Nowym Jorku). Po powrocie do Niemiec ukończyła studia na Wyższej Szkole Telewizji i Filmu (Hochschule für Fernsehen und Film) w Monachium, tę samą którą kończył m.in. Wim Wenders.

Reklama

W tym czasie pisywała krytyki filmowe w dzienniku Süddeutsche Zeitung. Jej film dyplomowy pt. Pierwszy walc (Der erste Walzer) został dobrze przyjęty na festiwalach w Hof i w Lubece. W latach 1970-81 zrealizowała dla telewizji BR (Bayrische Rundfunk) kilka filmów dokumentalnych i film dla dzieci. Bezpośrednio po studiach zwróciła na siebie uwagę producentów ze stacji WDR. Wówczas powstały jej pierwsze filmy telewizyjne, wśród nich debiut kinowy Prosto przez serce (Mitten ins Herz, 1983), który został zaprezentowany podczas festiwalu w Wenecji i w Tokio, i który otrzymał nagrodę Maxa Ophülsa - coroczne wyróżnienie dla debiutującego reżysera.

Już w tych wczesnych realizacjach można odnaleźć specyficzny filmowy charakter pisma Dörrie, wyróżniający ją spośród innych twórców jej generacji: dar obserwacji rzeczywistości i odwaga do niezwykle kreatywnego jej przetwarzania.

W 1985 r. powstał film fabularny Mężyczyźni?, w którym zagrali m.in. Heiner Lauterbach i Uwe Ochsenknecht. Jego budżet wynosił zaledwie 400 tys. marek. Film był dystrybuowany w 230 kopiach i stał się prawdziwym przebojem (5 mln widzów w Niemczech i 6 mln na świecie). Tym samym Dörrie stała się pierwszą niemiecką reżyserką od końca lat 60., która odniosła tak znaczny sukces komercyjny. Zaś Mężyczyzn... okrzyknięto pierwszą niemiecką komedią feministyczną.

O filmie tak pisał Wojciech Kuczok: "Dörrie jest kąśliwa, ale nie złośliwa - a jej dowcip rozbraja mnie z siłą filmów Allena. Poddaję mu się bez reszty w Mężczyznach..., opartych na genialnie przewrotnym pomyśle: zdradzony mąż zamiast "honorowego" porzucenia żony będzie chciał raczej pozyskać łaski jej kochanka - i przerobić go na swoje podobieństwo, by żonę od romansu odwieść. /.../ Nieładnie i nieprawdziwie byłoby mówić o Dörrie, że jest feministką z ludzką twarzą - to raczej faceci w jej filmach są uczłowieczeni, po ludzku bezradni, wzruszająco nieporadni. Dörrie poróżnia pojęcia męskości i męstwa, to pierwsze nacechowując pejoratywnie. /.../ Feministyczna z ducha jest zaś pasja, z jaką reżyserka krytykuje społeczeństwo mieszczańskie - patriarchalne przecież w swej genezie; feministyczna jest lubość, z jaką Dörrie ukazuje współczesną inwersję tego patriarchatu w matriarchat (faceci mężni poza domami, zaś skapcaniali i potulni - ergo: męscy - pod domowym okiem silnych żon)." Dörrie mówi o zmianie, jaka zaszła w ciągu ostatnich 50 lat, i która dotyczy roli kobiety w społeczeństwie i rodzinie: "Kobiety uzyskały samodzielność finansową, mogą więc prowadzić normalne życie bez pomocy mężczyzn. Dlatego podstawą do zawarcia związku jest wyłącznie uczucie miłości. Ale ono jest bardzo delikatne, chwiejne i nieprzewidywalne. Drogą pośrednią, jakimś rozwiązaniem kompromisowym jest uczucie wzajemnego wspierania się, troski i współodczuwania, czyli agape. Eros, co wiedzieli już Grecy, jest przejściowy: pojawia się i znika. Ten stan trwający dwa, góra trzy lata określano stanem gorączki miłosnej, czyli stanu chorobowego. Dlatego małżeństwa zawierano z racjonalnie kalkulowanych powodów. W najlepszym wypadku małżonkowie troszczyli się o siebie. Dziś w małżeństwie oczekuje się nie tylko wielkiej miłości,

ale także nieustannego pożądania. To chyba trochę za dużo naraz. Bardzo się stresujemy wymaganiami, które sami sobie stawiamy, i zatracamy się w nich."

Jednocześnie kobiety mają coraz więcej ról do spełnienia, żyją coraz szybciej i zaniedbują najbliższych. W swojej twórczości Dörrie stara się analizować konsekwencje tych przemian. Po sukcesie, Mężczyzn powstały: Raj (Paradies, 1986), oraz On i ja (Ich und er, 1989). W1989 r. wraz z grupą przyjaciół założyła firmę Cobra Filmproductions GmbH, która wyprodukowała jej kolejne filmy. Wśród założycieli znalazł się także HelgeWeindler - autor zdjęć filmowych do wszystkich filmów Dörrie (począwszy od Mężczyzn...), i mąż reżyserki, z którym ma córkę. W1992 r. na podstawie opowiadania Jakoba Arjouni zrealizowała film Wszystkiego najlepszego, Turku (Happy Birthday, Türke!), piętnujący narodową hipokryzję oraz ksenofobię Niemców. Rola Fanny Fink w filmie Niktmnie nie kocha (Keiner liebtmich, 1998) zaowocowała Niemiecką Nagrodą Filmową - Złotą Taśmą dla aktorki Marii Schrader. Wszystkie filmy Dörrie realizowała ze stałą ekipą, wśród której był także jej mąż - operator.W1996 r. HelgeWeindler zmarł nagle na planie filmu Czy jestem piękna?.

Na krótko przedtem pokonał raka wątroby, a przyczyną jego tragicznej śmierci było zapalenie opon mózgowych. Dla Dörrie śmierć męża była wstrząsem, ale także doświadczeniem, które wzmocniło ją wewnętrznie: "Zmarł mój mąż,moja wielka miłość. Ale to tragiczne wydarzenie sprawiło, że stałam się optymistką. Ponieważ wszystko co miałam, wszystko co robiłam - inwestowałam w to małżeństwo i w tę miłość. Niczego nie żałowałam, niczego nie przegapiłam, nie byłam zbyt ostrożna. Często zadaję sobie pytanie: A co, jeśli ktoś w takiej sytuacji jak moja jest zmuszony stwierdzić, że zbyt mało kochał, że niedostatecznie ufał? I że to trzeba było zrobić inaczej i tamto... To musi być o wiele gorsze..." Siłę daje jej buddyzm zen, który rozumie nie jako religię, ale jak sama mówi - instrukcję obsługi życia, która nie obliguje do wierzenia w dogmaty religijne. "Buddyzm uczy mieć ciągłą świadomość przemijalności, tego że wszyscy umrzemy - tłumaczyła w jednym z wywiadów. -Kiedy

uświadomię to sobie, że umrzemy: ja i inni, nie mogę nikogo nienawidzieć, nikomu zazdrościć, nikogo atakować. To antidotum na wszelką agresję. I na bazie tej świadomości rozwija się uczucie współodczuwania - bardzo ważne nie tylko w buddyzmie, ale także w religii chrześcijańskiej. Memento mori - warto mieć to w świadomości. Często jest to jednak mylnie interpretowane, i wówczas prowadzi do czarnych myśli, depresji. Tymczasem chodzi o coś zgoła odmiennego. Memento mori powinno pociągać za sobą carpe diem - czerpanie radości z każdej chwili życia. Na moją głowę zawalił się cały świat... Gdy mój mąż chorował na raka, musiałam znaleźć coś, cokolwiek, co pozwoliłoby mi przezwyciężyć paniczny strach, dzięki czemu byłabym w stanie troszczyć się o niego i o naszą córkę i nie wyskoczyć z przerażenia i paniki przez okno... I ta prosta metoda, fakt, że koncentrowałam się tylko na danej chwili i próbowałam kształtować ją tak dobrze, jak tylko potrafiłam, pomogła mi nie zwariować."

Po tragicznym wydarzeniu nie mogła jednak wrócić od razu do realizacji filmów. Przyjaciel nieżyjącego męża Werner Penzel namówił ją do samodzielnego rejestrowania rzeczywistości przy pomocy małej kamery wideo. W ten sposób powstał film dokumentalny Dörrie ... mgnienie oka... (... augenblick..., 1997), którego realizacja była dla niej formą terapii a także - zapoczątkowała przemianę w podejściu do konstruowania filmowej rzeczywistości.

Reżyserka mówi o tym w ten sposób: - Mała kamerka była rodzajem kamuflażu; stałam się turystką, wystarczyło, że zatrzymywałam się i patrzyłam, zamiast gonić obrazy czy też naginać do tego, jakimi ja chciałabym je zobaczyć. Oddanie kontroli wydało mi się bardziej podniecające i przepełnione miłością do świata, niż sprawowanie kontroli. Tego rodzaju nastawienie wydało mi się stosowniejsze w procesie docierania do sedna zjawisk, by dzięki filmowaniu zrozumieć, jak naprawdę działa życie. W kolejnych filmach Dörrie wraca ciągle do tematu miłości i przemijania (Nadzy, Fischer und seine Frau). Mówi o sobie, że w zasadzie opisuje ciągle ten sam temat - relacje między ludźmi, którzy mają w stosunku do siebie różne oczekiwania. Zauważa także, że społeczeństwa zachodnie stały się niezwykle ostrożne w swoich życiowych decyzjach.

Tymczasem strach przed bólem uniemożliwia przeżycie prawdziwej miłości. Tak jest w filmie Nadzy (Nackt, 2002), który powstał na podstawie dramatu teatralnego i którego bohaterowie są więźniami swojego luksusowego stylu życia.

Mówi Dorris Dörrie: "Odruch ucieczki ma często źródła w uczuciu braku, pustki. Biegniemy do fryzjera, gdy czujemy się nieszczęśliwi, jesteśmy wręcz przekonani, że nowa sukienka, fryzura, praca, zmiana otoczenia, męża, miejsca zamieszkania czy mebli sprawi, że poczujemy się dobrze, że staniemy się kimś innym; tym kimś, kim zawsze chcieliśmy być. Nie jestem w tym względzie wyjątkiem. Ale wiem, że to, za czym gonimy jest iluzją." Strach i ucieczka przed stratą jest zdaniem reżyserki głęboko ludzkim odruchem, który łączy nas wszystkich. Prędzej czy później każdy z nas doświadcza straty. Wspaniałe jest to, że jesteśmy w stanie dostrzec strach i ból, jakie wywołuje utrata kogoś bliskiego w innych ludziach i zbliżyć się dzięki temu do nich. Ta myśl, fascynacja kulturą Japonii oraz nowa metoda realizacji filmowej, nastawiona w większym stopniu na impulsy rzeczywistości niż na sprawowanie nad nią kontroli, zainspirowały Doris Dörrie do napisania scenariusza najnowszego filmu pt. Hanami - Kwiat wiśni.

- Bohatera filmu wdowca Rudiego i młodą tancerkę Butoh Yu zbliża do siebie żałoba. Ona straciła matkę, on - żonę. Nie muszą o tym rozmawiać, po prostu dostrzegają to w sobie wzajemnie - mówi Dörrie. Generacja dzisiejszych niemieckich pięćdziesięciolatków próbowała w młodości walczyć z tradycjami, rytuałami i z wszelkimi konwencjami, które ograniczały jej wolność. Teraz, jak twierdzi reżyserka, do wielu z nich zaczęło docierać, że istnieją pewne obszary, w których nie dają sobie rady bez konwencji i form.

"Zupełnie zapomnieliśmy o rytuałach żałoby, nie wiemy jak ten szczególny czas powinien w ogóle przebiegać. A teraz musimy sami szukać nowych form" - tłumaczy Dörrie. W Hanami - Kwiat wiśni bohater odnajduje rytuały, dzięki którym może wyrazić swój ból po stracie żony w kulturze obcej i egzotycznej - w Japonii. Wrzucony w wir rzeczywistości, której nie rozumie, z którą nie może komunikować ze względu na barierę językową Rudi aktywuje w sobie zepchnięte na daleki plan mechanizmy i zdolności - intuicyjnie odnajduje właściwą dla siebie drogę.

Kiedy Doris Dörrie nie reżyseruje filmów, wykłada na swojej alma mater w Monachium, albo pisze książki. W 1997 r. przyjęła stanowisko w Hochschule für Fernsehen und Film, gdzie jako profesor katedry Dramaturgii Stosowanej i Rozwoju Scenariusza wykłada do dziś.

Jest autorką wielu powieści i opowiadań. Często stają się one podstawą do jej scenariuszy filmowych. Tygodnik Die Zeit okrzyknął ją jedną z najlepszych autorek niemieckiej literatury współczesnej. Pierwszy zbiór opowiadań nosił tytuł Liebe, Schmerz, und das ganze verdammte Zeug (Miłość, ból i całe to cholerstwo), i ukazał się w 1986 r. Następnie w 1988 r. opublikowała opowiadania pt. Was wollen Sie von mir (Czego pan ode mnie chce), w 1991 r. Der Mann meiner Träume (Mężczyzna moich marzeń) oraz Für immer und ewig (Na wieki wieków). W 1996 r. ukazała się Samara, zaś w 1998 r. Bin ich schön? (Czy jestem piękna?) - tom 17 związanych ze sobą opowiadań, na podstawie których powstał film pod tym samym tytułem.

Opowiadania i nowele Dörrie zostały wyróżnione wieloma nagrodami. W 2000 r. ukazały się dwie powieści jej autorstwa: Was machen wir jetzt? (I co teraz zrobimy?), oraz Erleuchtung garantiert (Oświecenie gwarantowane). Film Nadzy powstał w oparciu o powieść Happy, którą napisała w 2001 r. Kolejna powieść pt. Błękitna sukienka (Das blaue Kleid, 2002 - w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza w 2007 r.) przez kilka tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów niemieckiego tygodnika Spiegel i otrzymała Niemiecką Nagrodę Literacką. Doris Dörrie spełnia się także jako reżyser operowy.

Na swoim koncie ma inscenizację Cosi Fan Tutte (Opera Narodowa, Berlin 2001), Turandota (2003), Rigoletto (Opera Monachijska, 2004/2005 r.), Madame Butterfly (Opera Monachijska, 2005 r.) oraz La Finta Giardiniera (Salzburger Festspiele, 2006). Jej interpretacje nierzadko są bardzo odważne i wzbudzają wiele kontrowersji.

Sama Dörrie cieszy się, że publiczność na spektaklach przez nią reżyserowanych jest młoda i barwna. W widowiskach operowych urzeka ją moment absolutnego zapomnienia, oderwania od rzeczywistości. Opera jest magiczna, ponieważ muzyka oddziałuje w sposób najbardziej

bezpośredni na nasze ciała. W literaturze i filmie często pochyla się jednak nad najbardziej banalnymi sytuacjami.

Tłumaczy to w ten sposób: - Uważam, że tendencja, aby ignorować codzienność i błądzić myślami wyłącznie w najwyższych rejestrach jest bardzo niebezpieczna i bardzo nieludzka. Uważam, że codzienność nie jest śmieszna, lecz komiczna i smutna równocześnie. Wszystko zależy od tego,

jak się podchodzi do takich przyziemnych sytuacji. Bo może się zdarzyć, że stracą one swoją błahość, i w swojej niepozorności - staną się wielkie...

(cytaty pochodzą z wywiadów udzielonych przez Doris Dörrie dla tygodników "Der Spiegel",

"Stern", "Die Zeit", dzienników "DieWelt", "Süddeutsche Zeitung", "Frankfurter Allgemeiner Zeitung", oraz portali internetowych cineastentreff.de, digitalvd.de, planet-interview.de)

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Hanami - Kwiat wiśni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy