Reklama

"Grunt to rodzinka": KULISY POWSTANIA

4 lata temu René Pétillon opublikował najnowszy album z komiksowymi przygodami Jacka Palmera. Autor wspomina, że dzięki pracy w piśmie satyrycznym „Canard Enchaîné” znał rozwój sytuacji na Korsyce, musiał bowiem komentować bieżące wydarzenia. Format, który narzuca gazeta, zmuszał go jednak do lapidarności. Tymczasem Pétillon czuł, że na podstawie tych faktów można by stworzyć interesującą i zarazem zabawną historię. Mówiąc o gotowym komiksie, autor podkreśla, że „album dotyka absurdalności konfliktów związanych z Korsyką”. Wspomniany absurd jest dla rysownika podstawą komizmu, na którym oparł swoją wizję życia na wyspie, zapamiętaną z miesięcznych wakacji. Opisując miejscowych nie stronił od delikatnej karykatury, gdyż, jak zaznacza, „kryje się w niej sporo prawdy psychologicznej”. Pétillon dodaje jednak, że wystrzegał się piętnowania kogokolwiek, za wyjątkiem polityków, którzy nie potrafią poradzić sobie z konfliktami wokół niezależności wyspy od kontynentalnej Francji.

Reklama

Efekty jego pracy przeszły najśmielsze oczekiwania, komiks sprzedano w ponad 500 000 egzemplarzy we Francji, a na Korsyce stał się drugim najpopularniejszym albumem po lokalnych przygodach Asteriksa. Autor z satysfakcją wspomina przyjęcie, jakie zgotowano mu na wyspie po publikacji: „Książka rozbawiła ich, a śmiech w ich położeniu jest chyba bardzo pożyteczny. Pozwala bowiem nabrać dystansu do codziennych problemów”.

Przeniesienie jego komiksu na duży ekran było dla Pétillona zupełnie nowym doświadczeniem. Postanowił zatem nie wtrącać się w pracę scenarzystów, gdyż, w jego mniemaniu „jest to kompletnie odrębne wyzwanie”.

Scenarzysta i odtwórca głównej roli, Christian Clavier, poprosił go jednak o przeczytanie kilku wersji scenariusza, które usatysfakcjonowały twórcę. „Mieliśmy z Christianem podobną wizję filmu”, zapewnia rysownik. „Jako główny bohater miała w nim występować właśnie Korsyka, a całość nie miała przypominać parodii kryminałów.” Praca nad strukturą nie należała do prostych, gdyż w komiksach nie opowiada się w sposób linearny. Komiks operuje chociażby innym rodzajem elipsy. I tak autor postaci Jacka Palmera ukazuje zdarzenia poprzedzające lub następujące tuż po scenie akcji. W kinie i w mandze, którą z kinem wiele łączy, podstawą jest właśnie wartka akcja, co dobrze podkreśla energiczna inscenizacja Alaina Berberiana.

René Pétillon wyraża się z dumą o podobieństwach między swoim dziełem a jego filmową adaptacją. Miłym zaskoczeniem były dla niego powtórzone za komiksem sekwencje dziejące się na kontynencie oraz scena porwania, która wg autora „nabiera jeszcze więcej surrealizmu na dużym ekranie”. Co ważne, filmowcom udało się zachować symetrię miedzy klanowością panującą w policji i na całej wyspie. Pétillon jest też zadowolony z rozszerzenia wątku miłosnego i jego pomyślnego rozwiązania w filmie. Twórca przyznaje, że pomimo swojego niezmiennego przywiązania do komiksu, docenia to, że kino oferuje widzom wielowymiarowych bohaterów. Z pokorą dodaje, że format, w jakim na co dzień pracuje, posługuje się raczej archetypem.

Reżyser Alain Berberian przyznaje, że pomimo oryginalności pomysłu, jaki znalazł w scenariuszu „Grunt to rodzinka”, miał obawy przed podjęciem się jego realizacji. „Nigdy wcześniej nie odwiedziłem Korsyki, nie znałem też jej mieszkańców”. Za namową producentów postanowił nadrobić te zaległości, co zaowocowało „miłością od pierwszego spotkania z mieszkańcami”. Reżyser nie znał także pierwowzoru komiksowego, ale sam René Pétillon przyznaje, ze nie stanowiło to obciążenia w nadaniu historii odpowiedniej dynamiki: „Ruchy kamery Berberiana są znacznie szybsze niż tempo mojej opowieści”. Rysownik podkreśla, że kino wymaga właśnie sporej dawki energii oraz zimnej krwi, której on nie posiada, a które były nieodzowne przy kręceniu filmu z tak dużą ilością scen kaskaderskich i plenerowych.

Berberiana obawiał się trochę porównania z filmami Jean-Marie Poiré, w których wcześniej grał duet Reno-Clavier. Seria „Goście, goście” była przecież ogromnym przebojem w kinach francuskich. Pocieszające było jednak, że publiczność zaakceptowała już tandem aktorski: „Jean Reno i Christian Clavier idealnie uzupełniają się na ekranie, co znacznie ułatwia moją pracę”. Twórca nie ryzykował jednak powielania wątków z poprzednich dzieł aktorów. Scenariusz wykluczał tę możliwość, a zdjęcia zaplanowano w taki sposób, aby postaci mogły się rozwijać niezależnie od siebie. Spotkanie między Palmerem a Leonim miało miejsce dopiero w środku prac nad filmem.

Dla reżysera konfrontacja postaw i osobowości detektywa i korsykańskiego bojownika jest najważniejsza w ukazaniu ich wewnętrznej przemiany, ale też w aranżowaniu sytuacji komicznych. Podobnym wyzwaniem było obsadzenie ról drugoplanowych, gdyż od nich zależało nakreślenie kontrastu między zadufanym w sobie Palmerem a tradycyjną Korsyką. Pomysł, aby zatrudnić miejscowych aktorów, okazał się trafny. Berberian udał się na wyspę i osobiście przesłuchiwał potencjalnych odtwórców wszystkich ról. W odróżnieniu od innych projektów, finaliści otrzymywali cały scenariusz, a nie tylko swoje kwestie, przez co adaptację komiksu Pétillona wkrótce poznali niemal wszyscy wyspiarze. Ten sprytny zabieg pozwolił wybadać opinię miejscowych na temat historii, którą chcieli opowiedzieć filmowcy. Ich werdykt był korzystny. Aktorom podobało się zwłaszcza to, że w odróżnieniu od wielu filmów, opisujących życie na prowincji, ich postacie nie były karykaturami, a stały się, jak zaznacza sam Berberian, „duszą filmu”.

Do roli Léi reżyser poszukiwał aktorki, która, jak jego odwieczna muza Claudia Cardinale, dysponowałaby zarówno energią jak i nieodpartym urokiem. Podczas castingu w Rzymie spotkał Caterinę Murino, której uroda pozwalała wyobrazić ją sobie jako zarówno femme fatale, jak i anioła stróża Palmera. Właśnie dwuznaczność bohaterki jest charakterystyczna dla filmów Berberiana. Twórca wyjaśnia, że pragnie łączyć elementy komediowego kina akcji ze scenami bardziej intymnymi, zmuszającymi do głębszej refleksji. Aby pogodzić pozornie sprzeczne elementy potrzebna jest przychylność ekipy. W przypadku „Grunt to rodzinki” Berberian trafił jednak na bardzo życzliwych współpracowników. Gdy np. kręcono sceny pościgu z użyciem helikoptera, młodzi korsykańscy aktorzy obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Pomocą reżyserowi służył doświadczony aktor drugiego planu Didier Flamand („Pan od muzyki”), który dowcipem potrafił rozładować atmosferę. Twórcy mają nadzieję, że ich film podobnie wpłynie na widza - zdoła przekazać mu prawdę o Korsyce, ale też rozbawi go do łez.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Grunt to rodzinka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy