Reklama

"Good bye, Lenin!": GŁOSY PRASY

Kapitalny pomysł miał Wolfgang Becker, reżyser oczekiwanej przez Niemców komedii "Good Bye, Lenin!" - zbadać, na czym polega nostalgia za komunizmem.

Narratorem filmu jest Alex, syn aktywistki partyjnej, komunistycznej dewotki, która mimo ucieczki męża na Zachód - a może właśnie dlatego, że została przez niego zdradzona - nigdy nie straciła swojej wiary. Alex wychował się na dobranockach z Piaskowym Dziadkiem, jako dziecko nosił niebieską chustę, śpiewał pieśni, podnosił rękę w pionierskim pozdrowieniu i odczuwał solidarność z walczącym Mozambikiem. Ulubionym bohaterem jego dzieciństwa był Jahn, pierwszy enerdowski kosmonauta, a ulubionym przysmakiem - ogórki konserwowe ze Spreewaldu.

Reklama

Czy to, co wydawało się przywiązaniem do ideologii - pyta Becker - nie było zaledwie przywiązaniem do etykietek, melodii, obiegowych haseł? Czy takimi samymi emblematami nie są dziś reklamy, McDonald’s czy seks-shopy, do których po obaleniu muru mieszkańcy wschodniego Berlina pielgrzymowali jak do symbolu wolności? Jedno zastąpiło drugie - pokazuje reżyser urodzony w 1954 r. w zachodnich Niemczech. Ten film jest wynikiem fascynacji ludzi z Zachodu fenomenem NRD, do dziś aktywną utopią.

Matka z "Good Bye, Lenin" reprezentuje enerdowską wiarę w stanie czystym. W 1989 r., kiedy podczas uroczystości 40-lecia NRD doszło do wielkich manifestacji i obalenia muru, bohaterka filmu widzi, jak milicja pałuje jej syna idącego w pochodzie i skandującego: "Wolność prasy!" - i wtedy wali się jej świat. Traci przytomność i przez kilka miesięcy leży w śpiączce. Kiedy się budzi, nie ma już NRD, ale ona o tym nie wie, nadal unieruchomiona w swoim łóżku.

Alex, który kocha matkę, w obawie o jej zdrowie tworzy przed nią iluzję dawnego świata. Cała kamienica daje się wciągnąć w tę zabawę - powszechnie lubiano energiczną szefową lokalnej organizacji partyjnej, do której wszyscy należeli.

Zabawa w odtwarzanie NRD polega nie tylko na używaniu starych opakowań do kawy i ogórków ze Spreewaldu. Chodzi o to, żeby nagiąć całą rzeczywistość do wyobrażeń matki, tak jak to robiła dawna propaganda. W tym celu Alex nagrywa dla matki fikcyjne wiadomości telewizyjne. Gdy wokół trwa szok transformacji, wymiana pieniędzy, bezrobocie - matka, jakby nigdy nic żyje w dawnym, bezpiecznym świecie.

Na dłuższą metę nie da się jednak ukryć faktu, że nie ma już muru ani pomnika Lenina, i że Zachód wtargnął na Karl Liebknecht Strasse. Wobec tego Alex układa bajkową, enerdowską wersję wydarzeń, taką, która by nie naruszała wiary jego matki. W spreparowanym filmie widzimy, jak Erich Honecker przekazuje władzę byłemu kosmonaucie Jahnowi (w tej roli wystąpił taksówkarz, łudząco podobny do kosmonauty). Nowy sekretarz wygłasza łagodne, pojednawcze przemówienie, które napisał mu Alex. Mówi, że kiedy się patrzy z kosmosu, nasz kraj wydaje się taki malutki. Jego ustrój jest może niedoskonały, ale idea socjalizmu pozostaje wiecznie żywa. Zarządza likwidację muru, otwarcie granic, aby ludzie Zachodu, spragnieni społecznej sprawiedliwości, mogli wejść do NRD. Użyte przez Alexa dokumentalne zdjęcia z rozwalania muru pokazują odwrotną stronę wydarzeń - Zachód wkracza na Wschód. I jest to kapitalny moment tej farsy. Do czego jednak ma ona prowadzić?

"Good Bye, Lenin" mówi o czymś więcej niż o nostalgii za przeszłością. Ten film jest zrobiony z pozycji człowieka Zachodu zafascynowanego komunistyczną bajką, który pragnie uszanować tamtą wiarę, ocalić pewne iluzje, tworząc z tych tęsknot na użytek filmu coś w rodzaju enerdowskiego Disneylandu. Ma się jednak wrażenie, że reżyser nie wie, co zrobić z bajką, którą przywołał i w którą nas wciągnął. Na przemian gra na enerdowskich sentymentach, to znów sprowadza je do absurdu.

W finale uderza w tony patetyczne. Matka umiera szczęśliwa i idzie do swojego enerdowskiego nieba. "Kraj, w którym żyła moja matka, nigdy nie istniał, był krajem jej wiary" - mówi Alex. Brzmi to wzruszająco, ale jednak fałszywie. Jakby reżyser w ostatniej chwili cofnął się przed ironią. Bo przecież nie da się tej wiary wydestylować w stanie czystym, oddzielić od kłamstwa i strachu.

Jest w tym filmie ciekawy, zarzucony trop, z którego wynika, że matka, okłamywana przez dzieci, sama je okłamywała, że miała drugie życie - w szafce kuchennej przechowywała w tajemnicy listy od ojca z Zachodu. Może nie była taka głupia, tylko chciała być okłamywana?

Co film Beckera uświadamia "dziecku peerelu"? Że nasza sytuacja i nasza świadomość były nieporównywalne. Czym innym jest pamięć rzeczywistości, w której przyszło nam żyć, w takich, a nie innych dekoracjach historycznych, a czym innym świadomość kłamstwa i przymusu, która ludzi nie opuszczała. Czym innym są cząstkowe nadzieje, jakie żywiliśmy, czym innym mity, a czym innym zwykłe iluzje.

Nie da się stworzyć mitu NRD z samego Piaskowego Dziadka.

Tadeusz Sobolewski, GAZETA WYBORCZA

Ciepły, wciągający komediodramat.

Eddie Cockrell, VARIETY

Pomysłowy komediodramat ze zburzeniem muru berlińskiego w tle. Jego atuty to: mocny scenariusz, doskonałe aktorstwo Daniela Brühla w pierwszoplanowej roli, ostre, wysmakowane zdjęcia i ścieżka dźwiękowa autorstwa Yanna Tiersena, kompozytora muzyki do "Amelii". Jeden z niewielu niemieckich filmów, które odniosły sukces za granicą. Dobrze nakręcony i przyjemny w odbiorze. Dodaje głębi pozornie sitcomowej sytuacji. Dokonuje tego poprzez rozwinięcie relacji uczuciowych matka-syn, dzięki czemu film nie ogranicza się tylko do zabawnych sytuacji. Sugeruje również, że ten świat fantazji, utopijna Niemiecka Republika Demokratyczna, którą syn tak dzielnie i mozolnie buduje, żeby wyjaśnić mnożące się, nieuniknione zdarzenia tuż za oknem - kryje w sobie prawdę polityczną i moralną. ‘Good Bye, Lenin!’ mogło być komedią jednego pomysłu, a stała się poruszającym, wielowątkowym dramatem.

Lee Marshal, SCREEN INTERNATIONAL

Pełna rozmachu satyra oparta o temat obalenia muru berlińskiego trafia prosto do współczesnej świadomości narodowe. Dyskretny dowcip i doskonałe komediowe wyczucie Daniela Brühla. Naturalność Brühla i jego swoboda przed kamerą pozwalają sądzić, iż kariera międzynarodowa stoi przed nim otworem. Jeżeli tylko przyzwoicie włada angielskim…

Kirk Honeycutt, HOLLYWOOD REPORTER

Przełom 1989-90 należy już być może do historii, ale wciąż nie do końca odszedł w przeszłość. Zabawny i smutny jednocześnie, ‘Good Bye, Lenin!’ przedstawia ówczesną rzeczywistość na tle nietypowego dramatu rodzinnego. Uniwersalny przekaz filmu to poświęcenie syna wobec matki, wzbogacony sporą dawką subtelnej satyry na temat absurdów sowieckiego bloku komunistycznego i wulgarności zachodniego kapitalizmu.

Alan Riding, NEW YORK TIMES

Cudowna filozoficzna przypowieść, oparta na równie cudownym pomyśle. Rzadkość: film pełen nostalgii, analizy politycznej i rozważań na temat manipulacji obrazami. Jednocześnie subtelny portret więzi pomiędzy dwojgiem ludzi. Zasługuje na coś więcej niż nagrodę za Najlepszy Film Europejski.

Jean Roy, L’HUMANITE

Perełka niemieckiego kina. Potwierdza fakt odrodzenia się niemieckiej kinematografii. Film komiczny i metaforyczny zarazem.

Maurizio Cabona, IL GIORNALE

Przezabawna smutna komedia. Niezwykle śmieszna, choć gorzka.

Fabio Ferzetti, IL MESSAGERO

Jeden z najbardziej uznanych i udanych filmów - według widowni i krytyki.

Carlos Sanchez Bolero, EL MUNDO

W miejsce rozebranego w 1991 roku pomnika Lenina powinno się postawić pomnik Wolfgangowi Beckerowi. ‘Good Bye, Lenin!’ to jeden z najcudowniejszych niemieckich filmów ostatnich lat. Pomnik ku czci siły miłości.

Peter Bander, BERLINER MORGENPOST

Gorzki, a jednocześnie zabawny film o Niemczech. "Good Bye, Lenin!" to dowcipna i wnikliwa mowa pogrzebowa nad trumną komunizmu.

Film miejscami sentymentalny, miejscami sarkastyczny. Wywołuje różne rodzaje śmiechu: serdeczny, pogardliwy, wyrozumiały i szyderczy. Widz śmieje się, bo zna tę rzeczywistość, a jednocześnie wzrusza się do łez. Komizm tej historii równoważy taktowna szczerość, z jaką Becker reżyseruje postaci. Doskonali aktorzy odgrywają tę zwariowaną burleskę, przechodzącą od żalu i złości do czarnego humoru i histerii.

DIE ZEIT

"Good Bye, Lenin!" to poruszająca metafora zjednoczenia Niemiec.

EL PAIS

Nagrodzony na Festiwalu w Berlinie w kategorii najlepszy film europejski. ‘Good Bye, Lenin!’ to komediodramat o młodym chłopcu, który próbuje przekonać swoją schorowaną matkę, że mur berliński nigdy nie upadł, nigdy nie doszło do zjednoczenia Niemiec - stał się trzecim w kolejności największym sukcesem kasowym, jaki niemiecki film odniósł na terenie swojego kraju.

VARIETY

Berlin - Sony Pictures Classics przywitało z otwartymi ramionami nowy film Wolfganga Beckera "Good Bye, Lenin!" podejmując się krajowej dystrybucji dla tragikomedii tuż przed tym, zanim film otrzymał kilka Niemieckich Nagród Filmowych. ‘Good Bye, Lenin!’ zdobył rekordową liczbę dziewięciu nagród, między innymi za najlepszy film i dla najlepszego reżysera. ‘Good Bye, Lenin!’ odniósł spektakularny sukces kasowy w Niemczech, pokonując takie przeboje jak ‘Matrix: Reaktywacja’ oraz ‘X2’, stając się najlepszym filmem roku. Dotychczas zarobił ponad 35 milionów dolarów. Bavaria Film International, która zajmuje się dystrybucją filmu zagranicą, sprzedała ‘Lenina’ do 63 krajów.

HOLLYWOOD REPORTER

"Good Bye Lenin!" triumfatorem niemieckich Oskarów. "Good Bye, Lenin!" był niewątpliwym zwycięzcą na tegorocznym rozdaniu nagród Lola, niemieckiego odpowiednika Oskara. Film Wolfganga Beckera zdobył rekordową liczbę dziewięciu nagród, w tym dwie nagrody publiczności za najlepszy film roku i dla najlepszego aktora - Daniela Brühla.

Są to jedne z najbardziej lukratywnych nagród na świecie, zamykające się sumą 2,9 miliona euro. Siedem nagród zarobiło dla twórców "Good Bye, Lenin!" 560 tysięcy euro.

Film to słodko-gorzka opowieść o mężczyźnie, który musi udawać, że wraz z rodziną wciąż mieszka we Wschodnim Berlinie, po tym jak jego matka budzi się ze śpiączki, nieświadoma, iż mur berliński padł. ‘Good Bye, Lenin!’ zdobył nagrodę za najlepszy film, reżyserię, montaż i dla najlepszego aktora.

Jedyne rozczarowanie to brak nagrody dla Katrin Sass za najlepszą rolę żeńską. Zamiast niej dostała ją Hannelore Elsner za rolę w "Mein Letzter Film".

‘Good Bye Lenin!’ to największy hit kasowy roku w Niemczech - zarobił 35 milionów euro.

‘Nie śniło mi się nawet, że ten film wywoła tak żywą reakcję’ - powiedział BBC reżyser Wolfgang Becker. Nie trzeba znać krzty niemieckiej historii, żeby go zrozumieć. Syn, który kocha matkę - to historia uniwersalna.

Dobre nowiny dotarły do twórców filmu, Bavaria Film International, jeszcze przed ceremonią,. Sony Pictures Classics podpisało z nimi umowę, co w praktyce oznaczało dla nich sprzedaż kopii do 63 krajów.

THE GUARDIAN

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Good bye, Lenin!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy