Reklama

"Enen": WOLF O FILMIE

Istotnie, to jest moja pierwsza tak duża rola filmowa, prawdziwe wyzwanie. No bo jak zagrać wariata, by wszyscy uwierzyli, że to wariat? Czy Płocki rzeczywiście jest wariatem? Długo o tym rozmawialiśmy z reżyserem. A potem Kępiński, jego "Schizofrenia" i spotkania w szpitalu psychiatrycznym na Dolnej w Warszawie. I mnóstwo rozmów z lekarzami. W efekcie doszliśmy do wniosku, że to nie może być do końca jednoznaczne, nie przypadek kliniczny określonego rodzaju schizofrenii ze wszelkimi objawami, ale postać metaforyczna, rodzaj papierka lakmusowego dla ukazania przemiany bohatera filmu.

Reklama

Jak zagrać katatonika, jak uwiarygodnić taką postać nie tylko wyglądem, ale od środka? Z moich rozmów z lekarzami wynikało, że każdy przypadek jest inny, a samej choroby wyleczyć się nie da, można ją tylko złagodzić. A kiedy pytałem o szczegóły - co taki człowiek może czuć od środka, jak odbiera otaczający go świat - udzielali niejednoznacznych odpowiedzi. W rezultacie sam musiałem wymyślić swoją katatonię, zamknąć siebie jak kanarka w klatce. To straszne uczucie. Poczułem się jak bohater horroru, który idzie w stronę drzwi, a one z każdym krokiem oddalają się od niego. Albo: drzwi są otwarte, a ja - choć bardzo pragnę - nie potrafię przez nie przejść, nie mogę nawet nic powiedzieć. Tak to sobie wyobraziłem i na tej zasadzie zbudowałem swoją postać. Wymagało to ogromnego skupienia, wręcz na poziomie psychosomatycznym. Pierwsze dwa tygodnie zdjęć to była masakra - jakbym czuł na sercu dwutonowy ciężar. Ale z czasem później ten stan spętania od środka zaczął ustępować.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Enen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy