Reklama

"Czterej bracia": BRATERSKA WIĘŹ

Podczas przygotowań do zdjęć, Singleton nie chciał przeprowadzać żadnych aktorskich prób. „Chciał, żeby dynamika pomiędzy aktorami była naturalna,” mówi di Bonaventura. „Zamiast prób zasugerował więc coś w rodzaju improwizacji. W wyniku tego bardzo różnorodne osobowości aktorów odnalazły równowagę. Miał w tym całkowitą rację. Na ekranie można zauważyć między aktorami naturalną łatwość w kontaktach, pełną akceptację i miłość.”

„Jako pierwszy do naszego projektu został zaangażowany Mark,” mówi di Bonaventura. „Dlatego też miał najwięcej czasu na przygotowania związane m.in. z trudnymi scenami gry w hokeja. Jest tak oddanym swoim rolom aktorem, że dla potrzeb filmu codziennie przez 1,5 - 2 godziny jeździł na łyżwach. Zanim wyszedł na lodowisko na planie, ciężko pracował przez kilka miesięcy. Garrett dorastał grając w hokeja, więc było to dla niego stosunkowo łatwe zadanie, a Tyrese jest tak wysportowanym mężczyzną, że dość szybko nauczył się zasad hokeja. Andre, natomiast, nigdy nie grał w hokeja, ani nawet nie jeździł na łyżwach.” Tak o tym mówi, „Kiedy dowiedziałem się, że będziemy grać w hokeja,” wspomina Benjamin, „pomyślałem, że po prostu skorzystamy z usług dublerów. Ale tydzień przed nagrywaniem sceny, okazało się, że w naszym dziennym rozkładzie zajęć znajdują się także lekcje hokeja. Przez pierwsze dni naprawdę nie cierpiałem tych zajęć. Ale jakiś czas potem okazało się, że jest nieźle. Nie jestem Wayne’m Gretzky, ale na pewno jeszcze kiedyś pojeżdżę na łyżwach.”

Reklama

Podczas, gdy pomysł osadzenia akcji filmu w zimie, bardzo spodobał się Singletonowi, był zupełnie różny od tego, do czego reżyser przyzwyczaił swoich widzów. Jego filmy rozgrywają się bowiem w tak gorących miejscach, jak Miami czy Los Angeles. „Ten film wygląda zupełnie inaczej, niż te, które do tej pory zrobiłem. Zima jest tutaj odrębnym bohaterem filmu,” dodaje.

„Scenę, w której Jeremiah i Bobby spotykają szefa mafii z Detroit, Victora Sweet, kręciliśmy na jeziorze Simcoe,” mówi Singleton, którego największym wyzwaniem podczas realizowania tej sceny było utrzymanie zamarzniętej tafli jeziora. „Pierwszy dzień był doskonały, jezioro było równo zamarznięte i przykrywała je warstwa śniegu.” Pewnego dnia, jednak doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło ekipą pracującą właśnie na jeziorze. „Nagle poczuliśmy, że lód pęka,” wspomina di Bonaventura. „Brzmiało to jak wystrzały, ale na szczęście okazało się stosunkowo niegroźnym przemieszczaniem się lodowych warstw. Nikt nie chciał się do tego przyznać, ale wszyscy byli porządnie wystraszeni.”

"Najtrudniejszym dniem zdjęciowym był ten, w którym zrealizowaliśmy trzy sceny z pogrzebu,” wspomina di Bonaventura. „Było zimno i wietrznie, a my znajdowaliśmy się na szczycie wzgórza na cmentarzu w Toronto. Wydostanie się stamtąd było aktem desperacji. Dodało to scenie atmosfery potężnego stresu, który każdy w rzeczywistości odczuwał. Można zresztą zauważyć na ekranie oddechy aktorów i ich skulone sylwetki.”

Chociaż grają w filmie twardych facetów, aktorzy zgodnie stwierdzają, że praca na zewnątrz podczas mroźnej zimy jest sporym wyzwaniem. „Wiedziałem, że to ma być zimowy film,” mówi André Benjamin, „ale nie miałem pojęcia, w co się pakujemy. Było tak zimno, że w niektórych scenach nie mogłem nawet otworzyć ust. Wszystko byłoby w porządku, gdybym miał na sobie odpowiednie ciuchy. Byłem jednak w ubraniach Jeremiaha - tanich spodniach, marnych rękawiczkach, butach, i cienkim płaszczu.”

Urodzony i wychowany w Los Angeles, Tyrese Gibson przywykł do dobrej pogody, dlatego też zimowe zdjęcia, były dla niego bardzo trudne. „Zużyliśmy podczas zdjęć sporo pomadki ochronnej,” żartuje aktor.

Mimo lodu, śniegu i niskich temperatur, nasz film jest gorący,” mówi Singleton. „Jest zabawny, dramatyczny, pełen zwrotów akcji… i mamy w nim czterech wspaniałych facetów, których każdy będzie chciał zobaczyć na ekranie.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Czterej bracia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy