Reklama

"Armia wilków": WYBÓR OBSADY

Po dopieszczeniu scenariusza Neil MarshallChristopher Figg rozpoczęli casting do filmu.

Mówi reżyser: "Chcieliśmy, żeby postacie żołnierzy były jak najbardziej autentyczne, zwróciłem się więc do najlepszych aktorów młodego pokolenia. I udało się! Zawsze podziwiałem Seana Pertwee i uważałem, że nie jest doceniany zawodowo. Dostrzegałem w nim potencjał, którego nikt inny nie zauważał i wiedziałem, że doskonale nadaje się do roli sierżanta Wellsa. Zagrał go lepiej niż mogłem to sobie wymarzyć. Utożsamił się z tą postacią i przez sześć tygodni żył jej życiem. To urodzony sierżant, bez dwóch zdań."

Reklama

Dla Seana Pertwee, gwiazdy filmów "51st State" i "Love, Honour and Obey", rola w "Armii wilków" była okazją zerwania ze stereotypem granych dotychczas postaci. Jak sam mówi: "Zazwyczaj jestem obsadzany w rolach sfrustrowanych, brutalnych cwaniaczków - Wells jest tego całkowitym zaprzeczeniem. Jest solą ziemi, doświadczonym żołnierzem, który musi być dla swoich podwładnych matką, ojcem i najlepszym przyjacielem. Neil dostrzegł we mnie coś, czego nawet ja sam w sobie nie widziałem. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że dał mi szansę pokazania się w roli Wellsa z zupełnie nowej strony."

Aktor dodaje: "Wręczając mi scenariusz Armii wilków Neil powiedział, że na pewno nigdy czegoś podobnego nie czytałem. Z początku mu nie uwierzyłem, ale okazało się, że to prawda. Pewne wątki pojawiały się tu i tam, ale nigdy nie widziałem ich wszystkich połączonych w jednym scenariuszu, i to jeszcze w tak niesamowity sposób. To krwawy film grozy, który jest jednocześnie bardzo realistyczny dzięki znakomitej grze utalentowanych aktorów. Początkowo przypomina dokument o wojskach lądowych; potem zaczyna się przerażający pościg, który następnie przechodzi w horror z wilkołakami w rolach głównych. Padają pierwsze ofiary. Żołnierze walczą wszelkimi możliwymi sposobami, posługując się tym, co im wpadnie w ręce - od rozbitych butelek po przybory kuchenne. Kiedy powiedziałem Jude'owi Law, Ewanowi McGregorowi i Johnny Lee Millerowi - współwłaścicielom mojej firmy producenckiej Natural Nylon - że zagram w thrillerze o wilkołakach, po prostu zzielenieli z zazdrości. Armia wilków to film dla dużych chłopców - taki, o jakim każdy z nich marzy od lat."

Christopher Figg stwierdził, że do roli strzelca Lawrence'a Coopera idealnie nadawałby się Kevin McKidd. Jak sam mówi: "Podziwiam Kevina od czasu, gdy pracowaliśmy razem na planie filmu "Trainspotting". Z bronią radzi sobie równie dobrze jak z filiżanką herbaty w Topsy Turvy. Wiedziałem, że gdyby dostał dobry scenariusz, mógłby stać się gwiazdą brytyjskiego kina akcji w stylu młodego Seana Connery. Bardzo ważne było, aby Armia wilków miał silną obsadę złożoną z najlepszych, najbardziej wszechstronnych aktorów. Kręciliśmy przecież film dla międzynarodowej publiczności, która miała być trzymana w maksymalnym napięciu od pierwszej do ostatniej minuty."

Podobnie jak Sean Pertwee Kevin McKidd był zachwycony tempem i dynamiką zwrotów akcji w scenariuszu Marshalla. Gwiazdor "Topsy Turvy" zwierza się: "Grałem akurat w teatrze na West Endzie. Pewnego wieczora przy wyjściu na scenę znalazłem scenariusz Armii wilków opatrzony karteczką z pytaniem: Chcesz zagrać w tym filmie? Zaintrygowany przeczytałem go i poczułem, jak mnie to wciąga. Scenariusz był doskonale napisany, zawierał świetne gagi, znakomite dialogi, fantastyczne zwroty akcji i wstrząsające niespodzianki. W scenariuszach większości horrorów jakie dostaję główni bohaterowie są najczęściej po prostu pionkami przeznaczonymi na odstrzał. W tym przypadku było zupełnie inaczej: ci żołnierze są ludźmi z krwi i kości, mającymi coś do powiedzenia. Nie mogłem się więc doczekać podpisania kontraktu i rozpoczęcia zdjęć. Ten film był dla mnie - wiem, że zabrzmi to sztampowo, ale taka jest prawda - najwspanialszym i najbardziej twórczym doświadczeniem, jakie kiedykolwiek było mi dane."

Oto, co Neil Marshall mówi o pozostałych aktorach:

"Liam Cunningham gra okrutnego kapitana Ryana, który jest całkowitym przeciwieństwem Wellsa, jego czarnym alter ego. Przypomina nieco postać Palacza z serialu Z Archiwum X: poznał wszystkie tajemnice i nic go już nie dziwi. Ryan jest złym człowiekiem, aroganckim, egoistycznym i okrutnym. Potrafi posunąć się do ostateczności, żeby osiągnąć to, czego chce. Liam zagrał Ryana w taki sposób, że natychmiast wyczuwa się tkwiące w nim zło.

Chris Robson - filmowy Joe - zdobył wojskowe doświadczenie na planie serialu Kompania braci wyprodukowanego przez Stevena Spielberga i Toma Hanksa, którego akcja toczy się podczas II wojny światowej.

Z kolei Darren Morfitt zachwycił mnie rolą w filmie telewizyjnym Warriors (BBC). Spoon w jego wykonaniu przeszedł wszelkie moje oczekiwania; po prostu "wgryzł się" w tę postać.

Leslie Simpson wystąpił kiedyś w moim filmie krótkometrażowym Combat i chociaż nie ma zbyt dużego doświadczenia, dorównuje całej reszcie."

"Pod wieloma względami Emma Cleasby (tajemnicza Megan) miała najtrudniejszą rolę do zagrania" - kontynuuje Marshall - "Jej postać jest bardzo złożona i ważna, ponieważ tylko ona zna wszystkie odpowiedzi. Żołnierze nie zadają sobie jednak trudu, aby ją o cokolwiek pytać. Odnalezienie się pomiędzy tymi już zgranymi, kipiącymi testosteronem, uzbrojonymi po zęby i znającymi smak krwi mężczyznami nie mogło być dla Emmy łatwe, ale fantastycznie sobie z tym zadaniem poradziła, o wiele lepiej niż wymagała tego od niej sama rola. Miałem dużo szczęścia, jeśli chodzi o obsadę Armii wilków i jestem bardzo wdzięczny wszystkim aktorom za to, że uczynili mój debiut reżyserski tak satysfakcjonującym."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Armia wilków
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy