Reklama

"Tylko kochankowie przeżyją" [recenzja]: Wampiryczne love story

Bez obaw. Wampiryczne love story nie oznacza kolejnej części "Zmierzchu". Przynajmniej na razie. "Tylko kochankowie przeżyją" to piękna miłosna historia w egzystencjalnej tonacji, doprawiona hipnotyczną muzyką, subtelnymi i zabawnymi odwołaniami do kultury każdej maści. Jeden z najlepszych filmów Jima Jarmuscha.

Najnowszym filmem Jarmuscha łatwo się zachwycić. Każdy kolejny element, który twórca "Truposza" dokłada do artystycznej układanki, oczarowuje nas coraz bardziej. Już sam wybór historii wydaje się zabawnym zagraniem na nosie współczesnej kulturze, w której wampiryczne tematy powróciły w popkulturowym sosie wycelowanym w nastoletnią publiczność. Jarmusch jedynie ów sosik dodatkowo przyprawia do smaku.

Adam i Ewa - para wampirycznych kochanków przeżywa swój romans już od kilku wieków. Łatwo ulegający stanom depresyjnym (wszystko przez tych romantyków!) Adam jest genialnym muzykiem. Jak się okazuje, ludzkość zawdzięcza mu niejeden wybitny utwór muzyczny od klasycznego po rockowy. Ewa w swojej głowie ma niemal całą bibliotekę świata. Wykwintni konsumpcjoniści kultury, którą sami zarazem tworzą.

Reklama

Odwołania do historii kultury, obok zabawy z motywem wampira (ze zdobywaniem krwistych koktajli od dr. Watsona na czele), stanowią komiczne tony tej w gruncie rzeczy smutno-gorzkiej historii, którą komplikuje niespodziewany przyjazd siostry Ewy, niepokornej wampirzycy o twarzy Mii Wasikowski. Zabawny wydaje się już sam fakt nadania głównym bohaterom biblijnych imion pierwszych rodziców. Tym bardziej, gdy okazuje się, że wampiry w dużej mierze tworzyły kulturę ludzi, czyli zombie, jak nazywa nas Adam. Długowieczność wampirów staje się też okazją do zabawy z kulturowymi symbolami, włączając w to nawet wysłużony odtwarzać kaset wideo.

Upadłe Detroit idealnie nadaje się do tworzenia atmosfery wymierającej cywilizacji ludzi, którzy zdają się nie doceniać wartości własnej (wampirycznej?) kultury. To miasto działa na wyobraźnię ze swoimi opuszczonymi, niszczejącymi budynkami z czasów dawnej świetności, o czym przekonywali już Heidi Ewing i Rachel Grady w dokumencie "Detropia". Dodatkowo jest to podbijane przez klimatyczne zdjęcia Yoricka Le Saux i pięknie komponowane kadry.

Tilda Swinton tworzy ciekawą, stonowaną kreację Ewy, która trwa przy ukochanym, celebruje ich związek, podtrzymuje i pielęgnuje, wiedząc, że dają sobie w coraz bardziej osamotnionym świecie coś najcenniejszego, siebie nawzajem. Tom Hiddleston z kolei dobrze odnalazł się w postaci rockowego post-romantyka, który po drodze za dużo przebywał z francuskimi "poetami wyklętymi" i egzystencjalistami.

Wisienką na torcie jest magnetyczna muzyka Jozefa van Wissema, napisana przy współpracy z Jarmuschem. Całość stanowi wyrafinowany, krwisty koktajl z najlepszej, filmowo-popkulturowej knajpy.

8/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Tylko kochankowie przeżyją" ("Only Lovers Left Alive"), reż. Jim Jarmusch, USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Cypr 2013, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 7 marca 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy