Reklama

"Sils Maria" [recenzja]: Sztuka wysoka, sztuka niska

Aktorka w momencie kryzysu egzystencjalnego, życie w świecie rządzonym przez media, filmy o superbohaterach jako widmo zagłady, które ciąży nad prawdziwą sztuką. "Sils Maria" Oliviera Assayasa w wielu punktach przypomina "Birdmana" Alejandro Gonzáleza Ińárritu. Jest jednak dziełem mniej efekciarskim i bardziej szczerym, słowem: lepszym.

Na pierwszy rzut oka "Sils Maria" może wydawać się filmem tak nobliwym, że aż kiczowatym. Assayas roztacza przed widzami dyskretny urok artystycznej burżuazji.

Główna bohaterka, będąca gwiazdą ekranu i sceny Maria (Juliette Binoche), żyje w finansowej i mentalnej bańce, w której rozpamiętuje dawne sukcesy i cierpi twórcze katusze; bańce, która izoluje ją od syntetycznej współczesności: komercji, celebrytów i internetowych trolli. Prawdziwa arystokratka ducha, na zmianę dystyngowana i histeryczna. Binoche gra ją na granicy autoparodii, a Assayas tylko się jej przygląda - bynajmniej nie szydzi, chyba nawet sympatyzuje z taką postawą.

Reklama

Reżyser pozwala sobie jednak rozszczelnić schron, w którym żyje Maria. Służy mu do tego postać Valentine (Kristen Stewart), asystentki aktorki, dziewczyny młodej i zanurzonej po szyję w teraźniejszości: nierozstającej się z tabletem, śledzącej na bieżąco plotkarskie serwisy, a także - groza - potrafiącej docenić hollywoodzkie blockbustery.

Maria potrzebuje swojej podwładnej nie tylko do tego, aby czytała jej maile i ćwiczyła z nią role, ale i po to, aby była dla niej oknem na świat - zdaje sobie sprawę, że jej izolacja jest pozą, że nie potrafi na dobre wycofać się w głąb siebie; jest na to jeszcze za młoda. Valentine, rewelacyjnie grana przez Stewart, wnosi do jej życia powiew czegoś innego, jakiejś surowej energii, bezpretensjonalności idącej w parze z inteligencją.

Dodatkowy kontrast dla postaci i poglądów Marii tworzy Jo-Ann Ellis (dorównująca reszcie obsady Chloë Grace Moretz), wzorowana na Lindsay Lohan samobójcza lolitka, cudowne dziecko, które brawurowo roztrwania swój talent: błaźni się podczas konferencji prasowych, prowokuje w telewizji śniadaniowej, kolejnymi ekscesami podkopuje świetnie rozpoczętą karierę. Mająca partnerować Marii w reinterpretacji klasycznego spektaklu, dzięki której bohaterka z nowicjuszki zmieniła się w diwę, jawi się jako jej młodszy i skrojony na nowe czasy model. Taki, który funkcjonuje poza wszelkimi granicami i konwenansami.

To wszystko ciekawie współgra z dotychczasowym dorobkiem Assayasa. Francuski reżyser ma na swoim koncie zarówno filmy artystyczne ("Pewnego lata"), jak i gatunkowe ("Demonlover"), inspiruje się Robertem Bressonem, ale i potrafi nakręcić fenomenalne sceny akcji. W "Sils Maria" przerzuca pomost między tymi dwoma światami: długie dialogi, które toczą się na tle monumentalnej przyrody, kontrapunktuje teledyskowymi scenami, które odzwierciedlają młodzieńczą emocjonalną zawieruchę, lub fragmentami z nieistniejącej produkcji s-f, w której ubrane w lateks postacie bez jakiejkolwiek żenady wygłaszają melodramatyczne przemowy i częstują się wiązkami śmiercionośnej energii. Nie ma w tym jednak żadnej zgrywy czy popisu, czyli wszystkiego tego, co szkodzi "Birdmanowi". Jest za to cierpliwe szukanie punktów wspólnych i dążenie do syntezy - albo przynajmniej spotkania.

Chociaż w "Sils Maria" wybrzmiewa kilka fałszywych nut - wątek przenikania się relacji Marii i Valentine z treścią spektaklu, do którego przygotowuje się ta pierwsza, jest dość łopatologicznym przykładem metafikcji - to Assayasowi udaje się stworzyć zniuansowaną opowieść o współczesnej kulturze. O tym, co się zmieniło i co pozostało takie samo. O tym, że sztuka, zarówno wysoka, jak i niska, zawsze karmi się życiem.

7,5/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Sils Maria" (Clouds of Sils Maria), reż. Olivier Assayas, Francja, USA, Niemcy, Szwajcaria 2014, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 20 marca 2015 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama