Reklama

"Furia": Brad Pitt i czterej pancerni

- "Furia" nie jest typem kina wojennego, do którego przywykliśmy - przekonują twórcy produkcji, która 24 października wejdzie na ekrany polskich kin. - Żaden inny film nie pokazuje tak dosadnie namacalnej grozy wojny - dodają.

Zapomniany okres II wojny światowej

Akcja "Furii" toczy się w Niemczech w 1945 roku. "Wojna już prawie dobiega końca, a nazistowskie imperium jest już tylko kolosem na glinianych nogach" - wyjaśnia David Ayer, reżyser filmu. - "To zupełnie inna perspektywa niż w większości filmów wojennych, w których celebruje się zwycięskie kampanie na kontynencie europejskim, inwazję D-Day czy Bitwę w Ardenach".

"My opowiadamy o zapomnianym przez wielu okresie, kiedy nie tylko nazistowskie wojska wydawały z siebie ostatnie tchnienie, ale i armia amerykańska, która znacznie przyczyniła się do ich pokonania, ledwie zipała po kilku latach nieustannej walki. Ludzie byli wykończeni. Żołnierze walczyli do ostatniego tchu, musieli trzymać się razem, bo w innym wypadku nie dotrwaliby do końca" - tłumaczy.

Reklama

W taki właśnie świat Ayer wrzuca weterana II wojny światowej, Dona "Wardaddy'ego" Colliera, w którego wciela się Brad Pitt. Do jego plutonu dołącza grany przez Logana Lermana Norman Ellison, młody i bardzo jeszcze naiwny mężczyzna, który jest kompletnie nieprzygotowany do wojny. "Został przeszkolony do pisania na maszynie, ale trafił w szeregi 2 Dywizji Piechoty jako pomocnik kierowcy. Chłopak znajduje się w szoku i nie potrafi odnaleźć się w tym nowym, niezbyt wspaniałym świecie - jest przekonany, że trafił na front przez pomyłkę" - wyjaśnia Lerman.

"Tak jednak nie jest - Norman ma zastąpić zmarłego żołnierza, Reda, który służył z resztą załogi Furii od początku wojny. To młody, niewinny dzieciak, a wojna to nie miejsce dla takich ludzi. Chcąc przeżyć, będzie musiał przejść pod okiem Wardaddy'ego brutalną przemianę". I tak się składa, że w ciągu jednej zaledwie doby załoga Furii - dowódca Wardaddy, celowniczy Boyd Swan, ładowniczy Grady Travis, kierowca Trini Garcia oraz pomocnik kierowcy Norman Ellison - zostaje poddana niezwykle ciężkiej próbie: kilku żołnierzy będzie musiało stawić czoła znacznie większemu, niemieckiemu oddziałowi składającemu się ze świetnie wyszkolonych żołnierzy.

Ayer jest znany z pisania mocnych scenariuszy, w których sceny akcji uzupełniają ciekawie zarysowane ludzkie dramaty. Nic więc dziwnego, że "Furia", podobnie jak napisane przez niego "Dzień próby" i "Szybcy i wściekli", zagłębia się przede wszystkim w więzi łączące głównych bohaterów. W "Furii" wiele miejsca poświęcono relacji łączącej nowego rekruta i ogorzałego od wojennej zawieruchy weterana. "Norman jest urzekający w swej niewinności, ale staje się ona dla niego problemem" - wyjaśnia Ayer. - "Zadaniem Wardaddy'ego jest pomóc młodemu w wyjściu poza swoje ograniczenia. Dochodzi do tego fakt, że Norman jest dla niego niczym syn, więc Wardaddy przyjmuje na siebie rolę mentora".

Wsparcie weteranów

W nakręconych w 2012 roku "Bogach ulicy" David Ayer urzekł wszystkich swym drapieżnym reżyserskim stylem, który w "Furii" prowadzi do jeszcze odważniejszych rozwiązań. "W tamtym filmie królowały niemalże dokumentalne kadry, ten projekt jest natomiast o wiele bardziej elegancki wizualnie i intensywny emocjonalnie" - mówi producent, Bill Block. - "To typowy film Davida, w tym sensie, że jest niezwykle autentyczny w każdym możliwym aspekcie" - dodaje wspierający go Ethan Smith. - "David współpracował blisko z doradcami wojskowymi, aby jak najlepiej oddać na ekranie wszystkie możliwe detale i wciągnąć w ten sposób widzów do stworzonego przez siebie świata".

Kolejny producent - John Lesher - mówi, że dzięki tak dogłębnym przygotowaniom, bohaterowie i ich doświadczenia, wypadają na ekranie niezwykle wiarygodnie. Dodaje także, że Ayer nakręcił film, który trafi do przedstawicieli każdej grupy wiekowej. "Bardzo spodobało mi się w tym projekcie to, że ma w sobie coś współczesnego. Opowiada o II wojnie światowej, ale tak naprawdę jest to uniwersalna opowieść o kilku mężczyznach, wspierających się wzajemnie w ekstremalnej sytuacji".

Kevin Vance, jeden z doradców technicznych na planie, twierdzi, że "Furia" to film wyjątkowy i widzowie czegoś takiego jeszcze w kinie nie doświadczyli: "W większości produkcji związanych z II wojną światową nie czuć tego, że w jej trakcie zginęło 60 milionów ludzi. David pragnął podkreślić koszmar tej wojny, bez żadnego wybielania faktów".

Filmowcy zwrócili się między innymi o pomoc do weteranów 2 Dywizji Piechoty. Block i Pitt zorganizowali obsadzie spotkanie z nimi. Największą liczbą informacji podzielili się czterej mężczyźni, u których Ayer i ekipa "Furii", na zawsze będą mieli ogromny dług wdzięczności. Paul Andert miał w 1940 roku jedynie 17 lat, musiał więc skłamać, aby dostać się do wojska, w którym dorobił się następnie rangi sierżanta sztabowego. George Smilanich był w trakcie wojny kierowcą czołgu i wyjaśnił aktorom, że choć każdy żołnierz miał wyznaczoną rolę, "wszyscy potrafiliśmy wykonywać czynności pozostałych członków załogi, żeby w razie śmierci jednego z nas, ktoś mógł przejąć jego zadania".

Ray Stewart miał wiosną 1945 roku 21 lat, podobnie jak filmowy Norman Ellison, gdy został przydzielony do załogi czołgu jako celowniczy. "Znalazłem się nagle u boku czterech wytrenowanych przez Pattona facetów, byłem tym nowym. Dowódca czołgu na początku ostro mnie testował" - wspomina. "Jak to jest siedzieć w czołgu pod ostrzałem? To koszmarne doświadczenie, mimo że chroni cię kilka centymetrów stali" - mówi Donald Evans, który zanim trafił do pancernych, służył w jednostce zwiadowczej. - "Kiedy strzelają do ciebie z karabinu maszynowego, słyszysz wszystkie kule odbijające się od czołgu - i sam tylko ten dźwięk potrafi doprowadzić do obłędu. Nie można się nigdzie schować".

Opowieści czterech byłych żołnierzy wzbogaciły "Furię" o dodatkowy realizm. Twórcy dowiedzieli się od nich chociażby tego, że amerykańskie czołgi Sherman były na tyle mobilne, że potrafiły wydostać się z każdej trudnej sytuacji i zaskoczyć potężne niemieckie Tygrysy. "Opowieści weteranów były dla nas niezwykle cenne, ponieważ zapewniły nam mnóstwo użytecznych informacji oraz pomogły nadać filmowi niesamowitego realizmu" - mówi David Rae, jeden z doradców technicznych na planie "Furii". - "Dzięki temu, że ci ludzie podzielili się z nami swoimi historiami, widzowie będą mogli zobaczyć, w jaki sposób załogi czołgów walczyły na różnych terenach i kontynentach - od Normandi i Afryki Północnej po ostatnie bitwy w Niemczech".

Żołnierze w Furii

Załogą Furii dowodzi grany przed Brada Pitta Don Collier, znany lepiej pod pseudonimem Wardaddy. "To facet, który tworzy kręgosłup armii" - mówi Ayer. - "Jest praktyczny i pragmatyczny, nie traci czasu na bzdury - interesuje go wyłącznie wykonanie misji" - dodaje reżyser, sugerując jednakże, że Wardaddy skrywa w sercu pewien sekret. "Walka w tej wojnie i wyzwalanie Europy stanowią dla niego pokutę za dawne grzechy. Wyznaje własny kodeks moralny. Jest człowiekiem spokojnym, ale posiada także ogromne poczucie humoru. Kocha swoich ludzi ponad życie i szczerze nienawidzi wroga" - kontynuuje Ayer.

"Ta postać od razu przyciągnęła moją uwagę w scenariuszu" - mówi Block. "Spotykamy go, po raz pierwszy, po trzech latach walki na froncie. To profesjonalny zabójca, który nie ogląda się za siebie, ale ostatecznie staje się prawdziwym bohaterem". A John Lesher dodaje: "To skomplikowany człowiek, posiadający własne demony, które zjadają go od środka. Chce podzielić się swoją wiedzą z Normanem, aby przygotować go na najgorsze i uchronić od popełniania różnych błędów".

Shia LaBeouf wciela się w Boyda Swana. "To celowniczy Furii, co czyni go w zasadzie zastępcą dowódcy" - mówi aktor. "Jego domeną jest ogromne działo 76 mm. Zabija z zimną krwią, ale to także człowiek wiary - zagranie faceta, wierzącego w nauki Pisma Świętego i jednocześnie potrafiącego zabijać bez mrugnięcia okiem, było dla mnie niezwykle interesujące". Zagłębiając się w naturę swojego bohatera, LaBeouf wzorował się na spotkaniach z weteranami wojennymi, którzy przejawiali podobne cechy charakteru. Jednym z nich był Don Evans. "To zagorzały chrześcijanin, który potrafi wyjaśnić ci różnicę pomiędzy zabójstwem a morderstwem. A różnica ta jest ogromna" - wyjaśnia LaBeouf. - "Żyje wedle prawideł swojej wiary, ale zabije cię bez mrugnięcia okiem, jeśli staniesz po drugiej, niewłaściwej stronie".

Najważniejszą postacią filmu jest jednak Norman Ellison, w którego wciela się Logan Lerman. "Norman jest przedstawicielem publiczności, która poznaje ten świat wraz z nim" - opowiada Lesher. - "To młody chłopak bez większego doświadczenia, jego oczami oglądamy czołg, jego historia stanowi centralny punkt filmu". Ayer wyjaśnia, że w ostatnich miesiącach II wojny światowej często zdarzało się, że młodzi i niedoświadczeni mężczyźni, byli wysyłani na front. "Po ofensywie w Ardenach armii amerykańskiej brakowało ludzi, więc po zaledwie trzech czy czterech tygodniach szkolenia nowych rekrutów słano do akcji" - kontynuuje reżyser.

"Norman nie jest w ogóle przygotowany na to, co go czeka, w pewien sposób staje się zakładnikiem zmuszonym do zamieszkania w stalowej klatce. To dzięki Wardaddy'emu udaje mu się przełamać cywilne ograniczenia i stać się częścią ekipy" - tłumaczy Ayer. Lerman wyznaje, że zainteresował się rolą młodego żołnierza ze względu na jej złożoność. "Aktorzy w moim wieku grywają przeważnie proste postaci, a ja nieustannie szukam nowych wyzwań. Rola Normana zmusiła mnie do wyjścia poza to, co jest mi znane. Miałem także okazję, by pracować z ludźmi, których od dawna podziwiam".

Po udanej współpracy z Michaelem Pena na planie "Bogów ulicy" Ayer napisał rolę kierowcy Furii, Trini Garcii, specjalnie dla niego. "W II wojnie światowej służyło około 350 tysięcy Amerykanów meksykańskiego pochodzenia" - wyjaśnia reżyser. 0 "Garcia to dość konkretny gość, który zna swoje wady i zalety. Jest urodzonym dowódcą, jednakże sytuacja, w której się znalazł, doprowadziła do tego, że coraz częściej sięga po butelkę. W tamtych czasach alkohol lał się w armii strumieniami i wielu kierowców wyjeżdżało na pole bitwy po pijaku".

Ostatnim członkiem załogi Furii jest Grady Travis, którego gra Jon Bernthal. "To jeden z tych dzieciaków, które były zmuszone dorastać w Ameryce czasów Wielkiej Depresji i pracowały na farmie od momentu, kiedy potrafiły chodzić" - mówi Ayer. Travisa łączą "specjalne więzi" z celowniczym. "Grady uważa Boyda za duchowego przewodnika załogi" - dorzuca Bernthal. "Wydawać by się mogło, że dwóch tak różnych od siebie ludzi nie potrafiłoby ze sobą wytrzymać, ale prawda jest taka, że ładowniczy i celowniczy Furii stanową dwie strony tej samej monety".

Brad Pitt i czterej pancerni! Przeczytaj naszą recenzję "Furii"!

źródło: CNN Entertainment/x-news

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Interesują Cię plotki z życia gwiazd? Kliknij, a dowiesz się o nich wszystkiego!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Furia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy