Reklama

"Człowiek ze stali": On jest odpowiedzią na wszystko [recenzja]

"Człowiekiem ze stali" Zack Snyder stawia pomost pomiędzy dogmatycznymi fanami Supermana i wielbicielami "uczłowieczania" superbohaterów.

Jego Clark Kent to klasyczny przykład Innego, któremu trudno przychodzi pogodzenie się ze swoją odmiennością. Moce, które posiada, stanowią nie tylko potężną broń, ale też gigantyczne brzemię.

Ziemski ojciec Clarka (Kevin Costner) widzi w nim wybrańca, który zmieni oblicze planety, gdy dorośnie. Interesujące są te jego dywagacje. Mężczyzna, wychowany i żyjący na farmie w konserwatywnym Kansas, jest przywiązany do tradycji: wyznaje kult pracy i przekazywane z pokolenia na pokolenie wartości, łącznie z tymi religijnymi. Kiedy uświadamia sobie, kto mieszka pod jego dachem, musi przewartościować zasady, którymi kieruje się w życiu. W rozmowie z małym Clarkiem to właśnie z ust ojca padną słowa: "To ty jesteś odpowiedzią", antycypującą zawirowanie, jakie wywołają zdolności syna w świecie nauki, etyki i religii.

Reklama

Snyder nie kontynuuje jednak tego ciekawego wątku. Chociaż może to i lepiej, bo istniało poważne ryzyko, że wykreuje Clarka na współczesnego Chrystusa (ma 33 lata, zawisa w powietrzu, ukazując się ludziom). Film zmienia więc kierunek jazdy i z interesującej refleksji nad losem herosa skręca w stronę tego, co Snyder lubi najbardziej - wypełnionej efektami, patosem i pointami akcji.

Wizualnie "Człowiekowi ze stali" trudno zarzucić cokolwiek. Niekończąca się demolka Smallville i Metropolis swoją spektakularnością bije wszystko, co do tej pory widzieliśmy, ładna buźka i naprężone mięśnie Henry'ego Cavilla oraz - wreszcie! - znośny kostium granego przez niego bohatera powodują, że Superman jest "naprawdę gorący", jak powie o nim jedna z amerykańskich żołnierek, a wykreowany na ekranie Krypton i sceny na nim się rozgrywające po prostu onieśmielają.

Ale mimo wybujałej wyobraźni Snyderowi i reżyserowi Davidowi S. Goyerowi nie obcy jest także realizm. Świetnie wypada początkowa scena na platformie wiertniczej, kiedy okazuje się, że na nic zdadzą się duża odporność i ogromna krzepa w obliczu nieubłaganych praw fizyki.

Takich momentów jest więcej, ale zdarzają się też scenariuszowe kiksy, jak wtedy, gdy ludzie generała Zoda, czarnego charakteru w filmie, docierają do rodzinnego domu Clarka. Na ich celowniku staje ziemska matka bohatera, z której chcą wydobyć informacje o tym, gdzie ukryty jest kosmiczna kapsuła. Problem polega na tym, że do wyboru mają dom kobiety oraz szczere pola. Zgadnijcie, gdzie ukryty jest pojazd?

Na szczęście, takich wpadek jest niewiele. Goyer postarał się o zachowanie zasad przyczynowości, zadbał też o to, by nadludzkie zdolności Clarka umotywować. Całkiem komicznie (z założenia) wypadł jego dziewiczy lot. Bohater objawia wtedy dziecięcą radość, która natychmiast udziela się widzowi. Szacunek budzi też Lois Lane (Amy Adams), ostatni filar rzetelnego dziennikarstwa. To na jej przykładzie dowiadujemy się, że nie potrzeba super mocy, żeby znaleźć odpowiedź na nurtujące pytania. Nic dziwnego, że w drugiej części "Człowieka ze stali" Clark będzie trudnił się jej fachem. To dopiero będzie wybuchowe połączenie.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Człowiek ze stali" ("Man of Steel"), reż. Zack Snyder, USA 2013, dystrybutor: Warner Bros., premiera kinowa: 21 czerwca 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama