Reklama

Katarzyna Kwiatkowska: Warto ryzykować

Śmiech ma we krwi. Do tego potrafi sparodiować każdą postać. Po prostu kobieta-kameleon. Przekonamy się o tym podczas tegorocznej 7. Zielonogórskiej Nocy Kabaretowej.

Śmiech ma we krwi. Do tego potrafi sparodiować każdą postać. Po prostu kobieta-kameleon. Przekonamy się o tym podczas tegorocznej 7. Zielonogórskiej Nocy Kabaretowej.
Katarzyna Kwiatkowska szykuję niespodziankę /AKPA

Podobno z Mikołajem Cieślakiem z Kabaretu Moralnego Niepokoju szykuje pani prawdziwą bombę na Kabaretobranie w Zielonej Górze (8 sierpnia na antenie Polsatu). Czy to prawda?

Katarzyna Kwiatkowska: - Zobaczymy, mam taką nadzieję, ale nie zapeszajmy. Pierwszy raz będę pracowała z Mikołajem, a także brała udział w tak dużej imprezie kabaretowej. Dlatego jest to dla mnie jeszcze zagadka, cały czas się zastanawiam, jak to wszystko wypadnie!

O czym będzie wasz skecz?

- Wolałabym tego nie zdradzać. Niech to będzie niespodzianka dla widzów.

Jak to się stało, że stworzyła pani duet właśnie z Mikołajem Cieślakiem?

- Poznaliśmy się w warszawskim Teatrze Capitol na premierze sztuki "Di, Viv i Rose", w której grają m.in. Joanna Brodzik i Daria Widawska. Trochę pożartowaliśmy, a po pewnym czasie Mikołaj do mnie zadzwonił i złożył mi miłą propozycję współpracy. Pomyślałam, że warto w życiu ryzykować i próbować nowych rzeczy, więc się zgodziłam.

Myślałam, że znacie się dłużej. Podejrzewałam, że Kabaret Moralnego Niepokoju proponował pani współpracę po odejściu Katarzyny Pakosińskiej...


- Nic takiego się nie wydarzyło. Zresztą w tej chwili z kabaretem współpracuje Magdalena Stużyńska, z którą przyjaźnimy się od siódmego roku życia! Chodziłyśmy do jednej klasy w szkole podstawowej i do tej pory mamy ze sobą bardzo bliski kontakt. Wiemy o sobie naprawdę dużo.

Reklama


To chyba wasze koleżanki i koledzy mieli wesoło, skoro w klasie były dwie przyszłe artystki?

- Byłyśmy bardzo grzeczne, szczególnie Magda. Ja czasami miewałam humory, ale ona zawsze miała świadectwo z czerwonym paskiem i zdecydowanie była pupilką wszystkich pań nauczycielek. Ponieważ od zawsze przyjaźniłam się z Magdą, więc troszkę załapywałam się na tę sympatię.

Macie kontakt z ludźmi z klasy?

- Głównie z kolegami, bo koleżanki jakoś nam się rozjechały po świecie. Pod koniec wakacji mamy się nawet spotkać. Rzadko się widujemy, ale kiedy już się uda, to naprawdę jest wesoło.

Na studiach w warszawskiej szkole teatralnej też miała pani znakomite towarzystwo. Marcin Dorociński, Andrzej Nejman...

- ...Adam Woronowicz, Monika Krzywkowska, Janek Wieczorkowski... Na dodatek wszyscy bardzo się lubiliśmy. Do tej pory jesteśmy w kontakcie i właściwie to ze względu na nich tak bardzo miło wspominam studia.

Czy już wtedy profesorowie rokowali wam wielkie kariery?

- Oj, nie chwalono nas, raczej nam wróżono, że kiedy skończymy studia, to słuch po nas zaginie. I do dziś tak naprawdę nie wiem, kto wymyślił tę złą opinię. Może ktoś z naszego roku rozsiewał takie ploty: "Hej, słuchajcie, mówią, że nic z nas nie będzie!". (śmiech)

Wiosną tego roku mogliśmy oglądać w Polsat Café Pani talk-show "Baw mnie". Czy będzie kolejny sezon?

- Nie planujemy kontynuacji. Podjęłam się tego zadania, żeby się sprawdzić, i cieszę się, że miałam takie doświadczenie. Myślę, że wyszło kilka naprawdę ciekawych rozmów. Polecam, ciągle można je zobaczyć w sieci.

Co teraz myśli pani o dziennikarstwie. Łatwiej zadawać pytania czy na nie odpowiadać?

- Zdecydowanie wolę wykonywać swój zawód, ale było to bardzo przyjemne wyzwanie. Ostatnio Marysia Sadowska powiedziała, że w ramach nadrabiania zaległości telewizyjnych zobaczyła jeden odcinek mojego programu i tak ją wciągnęło, że obejrzała wszystkie pozostałe. Bardzo mnie pochwaliła, więc jestem zadowolona.

Trwają wakacje, dlatego chciałam zapytać o słynny teledysk "Gdy nie ma dzieci" Kultu. Zagrała w nim pani troskliwą mamuśkę, która po wyekspediowaniu pociech na kolonie zamienia się w rockową dziewczynę. Dobrze
bawiliście się na planie?


- To było super! Byłam strasznie dumna i blada z tego występu, bo Kazik był wtedy moim wielkim idolem. Teledysk nakręciliśmy w ciągu jednego dnia, a na koniec mieliśmy fajną, a zarazem bardzo kulturalną imprezkę (śmiech).

Jak trafiła pani do obsady?

- Na planie znalazłam się dzięki koledze, który grał w teledysku mojego męża. On znał chłopaków z Kultu i zaproponował im moją kandydaturę. Przyznam jednak, że do ostatniego momentu myślałam, że robi sobie ze mnie "jaja" i nie będzie żadnego występu w teledysku Kazika. Ale się udało.

Jakie ma pani najbliższe plany zawodowe?

- Dołączyłam do obsady serialu "Belfer" w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Gram matkę hipiskę, fankę ekologii, która ma dwóch synów, jednego autystycznego. Pojawię się też w filmie Jacka Piotra Bławuta, który będzie kręcił swój pełnometrażowy debiut. Poza tym występuję w Teatrze Polonia u Krystyny Jandy w sztuce "Happy Now?", a w sierpniu mam premierę komedii "Przekręt (nie) doskonały" w Teatrze Capitol. Szykuje się więc dużo fajnych rzeczy.

Marzena Juraczko

TV14
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Kwiatkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy