Reklama

Anita Werner: Ważne są zdrowie i miłość

Jej nazwisko to marka. Widzowie "Faktów" wiedzą, że mogą jej ufać, bo zawsze jest doskonale przygotowana. Laureatka Złotej Telekamery, świetna dziennikarka, opowiada o tym, jak epidemia wpływa na jej pracę.

Jej nazwisko to marka. Widzowie "Faktów" wiedzą, że mogą jej ufać, bo zawsze jest doskonale przygotowana. Laureatka Złotej Telekamery, świetna dziennikarka, opowiada o tym, jak epidemia wpływa na jej pracę.
Anita Werner w studiu "Faktów" TVN / fot. x-news /Krzysztof Dubiel /materiały prasowe

"W czasie pandemii wskazana jest cierpliwość i umiejętność wyciągania z trudnej sytuacji tego, co może być dla nas dobre" - mówi Anita Werner.

Pani praca w czasach pandemii jest inna niż zwykle? Cięższa, a może ciekawsza, przez to, że pojawiają się nowe wyzwania?

Anita Werner: - Dziennikarz ma jedno zadanie: powinien rzetelnie, sprawnie i profesjonalnie robić to, co do niego należy. Czyli opowiadać ludziom o świecie. Jego misja jest taka sama, niezależnie od tego, w jakich czasach żyje. Choć oczywiście zmieniły się teraz nasze warunki pracy.

Reklama

- Z racji ograniczeń wprowadzonych po ogłoszeniu stanu epidemii, nie spotykamy się z naszymi gośćmi bezpośrednio. Nie przychodzą do studia, łączą się z nami ze swoich domów. Z kolei reporterzy, nagrywając wypowiedzi, stoją w bezpiecznej odległości od swoich rozmówców. Wszystko po to, aby zachować maksymalne środki ostrożności. Polecam je teraz każdemu, niezależnie od tego, jaki wykonuje zawód.

Pamięta pani z całej swojej kariery w TVN równie niepokojące czasy?

- Nigdy w moim 42-letnim życiu nie zdarzyło się, żeby były zamknięte szkoły i restauracje. Nigdy też z powodu wirusa nie chorowało i nie umierało wokół codziennie tyle ludzi. Doświadczamy czasów zupełnie wyjątkowych i ekstremalnie ciężkich. Nie tylko medycznie, ale również ekonomicznie.

- Wszyscy potrzebują konkretnych informacji. Muszą mieć wiedzę, która pozwoli im się ostrożnie i racjonalnie zachowywać. Chcą wiedzieć, czy będą w stanie ochronić swoje rodziny i miejsca pracy, czy pomogą im w tym państwowe instytucje. Czas, w którym teraz żyjemy, wymaga od dziennikarzy szczególnie sprawnego i odpowiedzialnego działania.

Obawia się pani tego, co wiąże się z koronawirusem?

- Nie jestem typem panikarza, ale gdybym powiedziała, że nie, to byłabym głupia. Na pewno wszyscy musimy wykazać się mądrością, odpowiedzialnością i ostrożnością. Zasada "zostań w domu" powinna naprawdę oznaczać, że się z niego nie ruszamy. Dlaczego? Bo tak trzeba. Bo musimy przez to jakoś przejść, żeby żyć i być zdrowi. Weźmy z tego czasu to, co dla nas dobre. Spróbujmy na chwilę oswoić warunki, w których przyszło nam funkcjonować. (...)

Przyznała pani, że uprawia sport. Jak to wygląda teraz? Mamy nadal biegać, spacerować czy całkowicie z tego zrezygnować?

- Nie popadam w skrajności, ale zalecenia są jasne. A ja ich słucham. To znaczy: ograniczenie kontaktów z ludźmi - tak. Brak zgromadzeń - tak. Rezygnacja ze stania czy siedzenia w tłumie - tak. Ale wyjście po małe zakupy do sklepu obok - również tak. Oczywiście z zachowaniem odstępów i bezpiecznych odległości. Jednak już mojemu tacie, który ma 77 lat, bym na to nie pozwoliła. Zachowujmy się mądrze. (...)

- Mam przyjaciół w Hiszpanii, we Włoszech, krajach tak zdewastowanych przez epidemię, i pamiętam, jak drżącymi palcami pisałam do nich wiadomości z pytaniem, czy są cali i zdrowi. Pamiętam też, jak ogromne wrażenie zrobiła na mnie relacja włoskiej pielęgniarki, która opowiadała, jak chorzy na Covid-19 umierają w samotności. Jak tego słuchałam, pękało mi serce. (...)

Za rok będzie pani obchodzić 20-lecie pracy w tej stacji i potem w TVN. Coś się przez ten czas zmieniło?

- Na co dzień zupełnie nie zdaję sobie sprawy z tego, że za chwilę to będzie już 20 lat. Powinnam czuć się strasznie stara, prawda? Mówiąc zupełnie serio, każdy rok z tych 20 lat był częścią mojej drogi, a ona doprowadziła mnie do punktu, w którym teraz jestem. Było warto: uczyć się i ciężko pracować. Zostawać po godzinach, czasem w nocy, podpatrywać lepszych kolegów, walczyć o siebie i udowadniać widzom, współpracownikom oraz szefom, że można mi zaufać.

- Nigdy niczego nie dostałam w prezencie. Kiedy przyszłam do TVN24, miałam 23 lata i nie wiedziałam nic o telewizji informacyjnej. Chciałam tylko ciężko się uczyć. Kolejne lata były okresem rozwoju i nauki. Znalazłam swoje miejsce. To, co kocham robić i w czym jestem dobra. Mogę podziękować wszystkim ludziom, których spotkałam na swojej drodze zawodowej. (...)

Rozmawiał Maciej Misiorny

Cały wywiad z dziennikarką można przeczytać w nowym numerze "Tele Tygodnia".

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anita Werner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy