Reklama

Wybitny, niedoceniony

"Kluba i inni" to tytuł książki o wieloletnim rektorze łódzkiej "filmówki" - zmarłym w 2005 r. reżyserze Henryku Klubie. Kluba jawi się w niej jako twórca wybitny, aczkolwiek - jak sugerują autorzy - niedostatecznie doceniony przez polskie środowisko filmowe.

Jako znakomity pedagog, człowiek o ogromnej kulturze osobistej. Zarazem jako osobowość bardzo skomplikowana, nieodgadniona do końca - nawet dla najbliższych.

Książkę - będącą wspólnym dziełem przyjaciół i współpracowników Kluby - wydało Muzeum Kinematografii w Łodzi oraz Stowarzyszenie Miłośników off Kultury SMoK. Pomysłodawcą publikacji, realizatorem projektu i autorem kilku rozdziałów jest ceniony jazzman, przyjaciel Kluby, Andrzej Idon Wojciechowski.

Wojciechowski - trębacz - był członkiem słynnego zespołu jazzowego Melomani, w skład którego wchodzili w latach 50. studenci łódzkiej szkoły filmowej, m.in. operatorzy Jerzy Duduś Matuszkiewicz i Witold Sobociński. Wystąpił w filmie Andrzeja Wajdy "Niewinni czarodzieje", razem z Tadeuszem Łomnickim, Romanem Polańskim i Krzysztofem Komedą.

Reklama

Na książkę "Kluba i inni" złożyły się także wspomnienia żony bohatera - Alicji Kluby oraz reżyserów: Kazimierza Kutza, Feriduna Erola, Filipa Zylbera, Andrzeja Kostenki i Sławomira Kryńskiego.

Wśród autorów są również: przyjaciel Kluby dziennikarz Stanisław Bąkowicz, organizatorzy Ogólnopolskiego Konkursu Filmów Amatorskich OKFA w Koninie, krytyk filmowy prof. Maria Kornatowska wykładająca w łódzkiej "filmówce" (Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera), sekretarz Wydziału Reżyserii PWSFTviT Sabina Kubik oraz prezes Stowarzyszenia Miłośników off Kultury SMoK Elżbieta Czarnecka.

"Książka, powstała w kręgu przyjacielsko-rodzinnym, nie rości sobie pretensji do akademickiej monografii, ale może i powinna aspirować do miana subiektywnego reportażu z lekką nutą zabawy. Dzięki takiemu właśnie, bardzo osobistemu punktowi widzenia, dostajemy najprawdziwszy portret Henryka Kluby" - napisał we wstępie dyrektor łódzkiego Muzeum Kinematografii, Mieczysław Kuźmicki.

Według prof. Marii Kornatowskiej, Kluba jest "niewątpliwie reżyserem niedocenionym" i nie do końca rozumianym. "Nie miał szczęścia do swojej twórczości. Komisje kolaudacyjne kiereszowały bezlitośnie jego filmy. Dyżurni ideolodzy nie szczędzili mu słów potępienia. (...) W jakimś momencie wycofał się. Jeszcze jeden przykład artysty, którego zniszczono. A tkwił w Klubie potencjał na artystę wybitnego" - ocenia Kornatowska.

Jej zdaniem, Kluba miał "ogromne wyczucie formy, miał styl własny, osobny i charakterystyczny, miał wreszcie swój świat poetycko-realistyczny, trochę przekornie naiwny, trochę ironiczny, podszyty skłonnością do filozofowania i do zgrywy".

Kazimierz Kutz pisze z kolei tak: "Henryk Kluba był łysym kurduplem. I przez kilkadziesiąt lat był taki sam. Mogę to powiedzieć, ponieważ sam jestem kurduplem, chwilowo jeszcze nie wyłysiałym. Sądzę, że on od urodzenia był łysy i nigdy nie robił wrażenia młodzieńca. Kluba nawet w stylu ubierania nosił się poważnie, głównie na czarno. Wszyscy, którzy widzieli go po raz pierwszy, myśleli, że jest to starszy pan. Poważny, dostojny. Profesor czy co? (...) Dominował intelektualnie, sposobem bycia, elegancją języka itp. To wszystko razem budziło szacunek. To także było charakterystyczne dla Kluby do samego końca jego dni. W tym właśnie doszukiwałbym się jego nadzwyczajności. W środowisku studentów szkoły filmowej zdobyć sobie tak wysoką klasyfikację nie było łatwo. Trzeba było być rzeczywiście kimś nadzwyczajnym. Kluba taki był".

Na książkę złożyły się m.in. wspomnienia i anegdoty dotyczące prac nad filmami reżyserowanymi przez Klubę, np. nad słynnym serialem "Doktor Ewa", obrazami "Chudy i inni" (gdzie wystąpili m.in.: Wiesław Gołas, Wiesław Dymny, Marian Kociniak, Franciszek Pieczka i Leon Niemczyk) i "Słońce wschodzi raz na dzień" (z Franciszkiem Pieczką w roli głównej i z muzyką Zygmunta Koniecznego). Autorzy opowiadają o przyjaźni Kluby z Wiesławem Dymnym, o jego współpracy z Zygmuntem Koniecznym, Romanem Polańskim.

Do najciekawszych fragmentów należą także osobiste wspomnienia żony Henryka Kluby oraz ostatni wywiad z Klubą, przeprowadzony na dwie godziny przed śmiercią reżysera w Koninie.

"Muszę powiedzieć, że życie układa mi się dość pomyślnie (...) Jakby na wezwanie powstają takie paradoksalne okoliczności, które mnie wybraniają, jak bym to powiedział, z tarapatów. W związku z tym jestem optymistą i bezczelnym typem, który jest przeświadczony, że zawsze z trudnych okoliczności wyjdzie cało" - powiedział Kluba w ostatnim wywiadzie.

Książkę ilustruje kilkadziesiąt fotografii przedstawiających Klubę, jego najbliższych, przyjaciół i współpracowników.

Henryk Kluba urodził się w 1931 r. w Przystajni koło Częstochowy. Ukończył reżyserię w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Od 1967 r. był pracownikiem naukowym łódzkiej "filmówki"; w latach 1978-1981 i 1993-1996 pełnił tam funkcję dziekana Wydziału Reżyserii. Rektorem "filmówki" był przez 14 lat: w latach 1982-1990 i 1996?2002.

Jako reżyser zadebiutował w 1966 r. wysoko ocenionym filmem "Chudy i inni". W reżyserskim dorobku miał także m.in.: "Szkice Warszawskie" oraz "Pięć i pół bladego Józka". Wcześniej debiutował jako aktor - zagrał m.in. w kilku szkolnych filmach Romana Polańskiego, w tym w jego słynnej etiudzie "Dwaj ludzie z szafą".

Zmarł w czerwcu 2005 r. podczas Ogólnopolskiego Konkursu Filmów Amatorskich OKFA w Koninie, gdzie przewodniczył pracom jury. Miał 74 lata.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wspomnienia | Konin | docenienie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy