Reklama

"Wonder Woman 1984" traci widzów w rekordowym tempie

Drugi weekend wyświetlania filmu "Wonder Woman 1984" w północnoamerykańskich kinach przyniósł studiu Warner Bros. 5,5 miliona dolarów zysku. Dodając do tego 10 milionów dolarów wpływów z innych krajów, dzieło Patty Jenkins zarobiło już 118,5 miliona dolarów. I choć kwota ta wygląda obiecująco, to faktem jest duży spadek liczby widzów. W porównaniu do pierwszego weekendu wyświetlania film obejrzało o 67 proc mniej osób. A to może oznaczać, że przygoda "Wonder Woman 1984" w północnoamerykańskich kinach za długo nie potrwa.

Drugi weekend wyświetlania filmu "Wonder Woman 1984" w północnoamerykańskich kinach przyniósł studiu Warner Bros. 5,5 miliona dolarów zysku. Dodając do tego 10 milionów dolarów wpływów z innych krajów, dzieło Patty Jenkins zarobiło już 118,5 miliona dolarów. I choć kwota ta wygląda obiecująco, to faktem jest duży spadek liczby widzów. W porównaniu do pierwszego weekendu wyświetlania film obejrzało o 67 proc mniej osób. A to może oznaczać, że przygoda "Wonder Woman 1984" w północnoamerykańskich kinach za długo nie potrwa.
Gal Gadot w scenie z filmu "Wonder Woman 1984" /materiały prasowe

Na skutek odważnej decyzji studia Warner Bros., "Wonder Woman 1984" wyświetlany jest zarówno w kinach, jak również bez żadnych dodatkowych opłat na niedostępnej w Polsce platformie streamingowej HBO Max. Polska premiera filmu Jenkins została zaplanowana 22 stycznia. W wielu innych krajach druga część "Wonder Woman" też czeka na premierę, co oznacza, że twórcy filmu mogą jeszcze liczyć na dodatkowe zyski. Jednak ogromny spadek zainteresowania filmem w Ameryce jest dla nich powodem do zmartwień. "Wonder Woman 1984" to duże widowisko filmowe, którego budżet bez kosztów promocji i marketingu, który często podwaja zainwestowaną kwotę, szacowany jest na 200 milionów dolarów.

Reklama

Wyniki północnoamerykańskiego box-office'u wiele mówią o kinowym krajobrazie doby pandemii COVID-19. W sytuacji, kiedy działa zaledwie 40 proc. amerykańskich kin, wszystkim wyświetlanym w okresie noworocznym filmom udało się zarobić jedynie 13 milionów dolarów. Portal "Indiewire" przypomina, że kiedy w kiedy poprzednio w kalendarzu 1 stycznia był początkiem weekendu, wyświetlane wtedy w kinach filmy zarobiły 220 milionów.

W historii północnoamerykańskiego box-office'u często zdarzała się taka sytuacja, że wyniki poświątecznego weekendu przewyższały te uzyskane w trakcie Bożego Narodzenia. Duże znaczenie miał w tym procesie układ świątecznych dni i nie zawsze udało się uzyskać taki wzrost. Na przykład w ubiegłym roku różnica pomiędzy obydwoma weekendami wynosiła o 20 proc. więcej zysku na korzyść weekendu bożonarodzeniowego. W tym roku zyski z weekendu bożonarodzeniowego są o połowę wyższe niż zyski uzyskane tydzień później. O ile trudno wyciągać z tego jakiekolwiek finalne wnioski, jasne jest, że kina wciąż borykają się z ogromnymi problemami każącymi zapytać o przyszłość tej formy rozrywki.

Wynoszący aż 67 proc. spadek zysków filmu w porównaniu obydwu weekendów przełomu roku to niechlubny rekord, na który duży wpływ miały niezbyt pochlebne opinie widzów. Jeśli spojrzeć na filmy, które w ubiegłych latach traciły widownie w trakcie omawianych weekendów, największy spadek zanotował w 2010 roku "Sherlock Holmes", którego widownia spadła o 41 proc. Trudno jednak o porównania, biorąc pod uwagę to, że żadne z premier z ubiegłych lat nie były dostępne jednocześnie na serwisie streamingowym.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Wonder Woman 1984
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy