Reklama

Volker Schloendorff lubi Polskę

"Wielu Niemców ciągle jeszcze dziwi się, gdy mówię, że czuję się w Polsce tak dobrze jak we Francji" - wyznał niemiecki reżyser Volker Schloendorff w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel".

Jego najnowszy film "Strajk" wszedł w środę, 7 marca, na ekrany niemieckich kin.

Reżyser ubolewa nad tym, że Niemcy nie pamiętają o zasługach Polaków dla demokratycznych przemian w Europie Środkowej na przełomie lat 80. i 90., obalenia muru berlińskiego oraz zjednoczenia Niemiec.

W wywiadzie dla "Spiegla" reżyser powiedział: "W Niemczech przedstawia się to w ten sposób, że komunizm upadł, ponieważ kilka osób w Lipsku poszło do kościoła lub przeskoczyło przez płot ambasady, a więc właściwie dzięki ucieczce przed wrogiem (reżyser nawiązuje do demonstracji po mszy w lipskim kościele jesienią 1989 r. oraz ucieczki NRD-owskich turystów na teren ambasady RFN w Pradze). Polacy stawili temu wrogowi czoło i to otwarcie, pomimo tysięcy żołnierzy i czołgów. Jak zawsze z marzeń czerpali wiarę, a ta wiara przenosiła góry. Z pomocą papieża. Wielu Niemców o tym zapomniało. Rozpowszechniony tutaj pogląd, że upadek muru był wielkim patriotycznym czynem Niemców, był dla mnie bodźcem do nakręcenia tego filmu".

Reklama

Film "Strajk" , którego polska premiera odbyła się 20 lutego, jest "balladą historyczną" inspirowaną biografią Anny Walentynowicz. Opowiada o wydarzeniach w Stoczni Gdańskiej, które doprowadziły do strajku w sierpniu 1989 roku.

Zdaniem Schloendorffa, "prawdziwe pojednanie", które udało się w stosunkach między Niemcami i Francuzami, pomiędzy Polakami i Niemcami ciągle jeszcze nie dokonało się. Nawet wielki gest kanclerza Willy'ego Brandta (w grudniu 1970 r.) - uklęknięcie przed Pomnikiem Bohaterów Warszawskiego Getta, był - zdaniem reżysera - hołdem złożonym przede wszystkim ofiarom żydowskim, a dopiero w drugim rzucie polskim ofiarom.

"Do tanga trzeba dwojga" - odpowiedział, pytany, czy polski rząd nie podsyca konfliktów z Niemcami. "Wielu Polaków ciągle jeszcze utożsamia nas z nazistami. Nie zawsze jest łatwo przyznać się w Polsce do bycia Niemcem" - dodał.

Schloendorff podkreślił, że lubi Polskę, nakręcił w tym kraju trzy filmy i wykłada w szkole filmowej w Warszawie. "Musimy wreszcie pojednać się" - powiedział reżyser, zastrzegając, że "nie chce występować w roli misjonarza".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Volker Schlöndorff | Strajk | Lubień | strajk | filmy | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy