Reklama

Thomas Brodie-Sangster: Portret aktora w wieku młodzieńczym

Thomas Brodie-Sangster dorastał na naszych oczach. Dziś, w wieku 24 lat, jest weteranem małego i dużego ekranu. Znamy go z uroczej komedii "To właśnie miłość", gdzie zagrał syna Liama Neesona; z biograficznego "Johna Lennona. Chłopaka znikąd", gdzie wcielił się w samego Paula McCartneya; wreszcie z "Gry o tron", w którym to serialu gra Jojena Reeda.

Młody aktor użycza również głosu Ferbowi - jednemu z dwóch głównych bohaterów uwielbianej przez najmłodszych kreskówki "Fineasz i Ferb". Ale Thomas swoją przygodę z aktorstwem rozpoczął o wiele, wiele wcześniej, bo w 2001 r., od roli w wyprodukowanym przez BBC filmie "Jim ze stacji".

Na razie mi się wiedzie

- Gram od 10 roku życia - przyznaje aktor. - Faktycznie, czasami czuję się tak, jakbym zawsze robił tylko to. Nigdy nie miałem innej pracy. To ponad połowa mojego życia, chociaż na co dzień o tym nie myślę. Tylko od czasu do czasu, kiedy akurat przypomni mi się jakiś wcześniejszy film z moim udziałem, mówię sobie: "Tak... Trochę się już nagrałem w życiu". Wciąż jednak kocham stać przed kamerą i sprawia mi to przyjemność. To chyba najważniejsze.

Reklama

Wielu dziecięcych aktorów po przekroczeniu progu dorosłości ucieka od światła reflektorów. Powody są zawsze te same: albo talent gdzieś się ulotnił, albo oni sami nie są już w stanie unieść brzemienia sławy. Brodie-Sangster dobrze rozumie, dlaczego tak wielu jego rówieśników, z którymi niejednokrotnie rywalizował na castingach, dziś funkcjonuje poza filmowym światem.

- To proste: w miarę upływu czasu dociera do ciebie, w jaki sposób to wszystko działa, i podejmujesz decyzję, że jednak się do tego nie nadajesz. Jeśli chodzi o castingi, to szczęście bywa naprawdę zmienne. Czasami ta rywalizacja przybiera też bardzo zażartą formę. Niektórzy zwyczajnie dochodzą do wniosku, że to jednak nie dla nich.

- Ja na szczęście kocham aktorstwo na tyle mocno, żeby nie przejmować się tą otoczką - i robić swoje. Na razie mi się wiedzie: jestem zapraszany na castingi i dostaję role. Jak już mówiłem, w tej chwili mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że kocham to, co robię - ale być może nadejdzie taki dzień, kiedy to wszystko mnie przytłoczy i uczucie gdzieś wyparuje. Na razie dobrze się bawię i czerpię przyjemność z grania w tak różnych filmach i serialach, wcielania się w tak odmienne od siebie postacie... Dzięki temu moja fascynacja tym zawodem nie wysycha.

Najnowszy film z udziałem 24-latka to "Więzień labiryntu" - kinowa adaptacja wydanej w 2009 r. powieści dla nastolatków pióra Jamesa Dashnera. Oto grupa chłopców żyje uwięziona w tajemniczym miejscu zwanym Glade. Jest to wielka, otwarta przestrzeń otoczona monumentalnym kamiennym murem, za którym znajduje się plątanina korytarzy. Każdego poranka chłopcy są świadkami otwarcia się drzwi do Labiryntu - które następnie zamykają się o zmierzchu. Nad tym, by więźniowie nie uciekli, czuwają biomechaniczne potwory, patrolujące nocą obszar polany i mur. Co miesiąc do uwięzionych dołącza nowy chłopak, dowożony do Glade dziwną windą.

Każdy przymusowy mieszkaniec Glade pełni określoną rolę, od rolnika po przewodnika, który próbuje umożliwić sobie i pozostałym więźniom szczęśliwe przebycie labiryntu i ucieczkę. Przywódcą uwięzionych jest Alby (Aml Ameen), którego przybocznym jest Newt (w tej roli Brodie-Sangster). Ponurą rutynę, w której żyją, przerywa nieoczekiwanie pojawienie się w Glade cierpiącego na amnezję Thomasa (Dylan O'Brien) - i pierwszej dziewczyna, Teresy (Kyla Scodelario).

Wydobyć z książki to, co najlepsze

Brodie-Sangster przyznaje, że przed przesłuchaniem do roli nie przeczytał książek, na podstawie których powstaje filmowy cykl. Mało tego - nawet o nich nie słyszał. Jak mówi, stało się to zapewne dlatego, że w chwili ich wydania był już w "niewłaściwej grupie wiekowej". Usprawiedliwia się też tym, że twórczość Dashnera cieszy się w Wielkiej Brytanii o wiele mniejszą popularnością niż w USA.

- Kiedy tylko dowiedziałem się, że będę grał w tym filmie, natychmiast zainteresowałem się literackim pierwowzorem - zapewnia. - Okazało się, że moi młodsi kuzyni znają te książki i są ich wielkimi fanami. Szybko zorientowałem się, że są one niezwykle popularne. Nie byłem jednak pewien, czy chcę po nie sięgnąć i przeczytać je sam. Grałem już w produkcjach będących adaptacjami książek, by przywołać chociażby "Grę o tron" (...). Owszem, można wydobyć z lektury pewne rzeczy, pewne szczegóły - ale może też ona zasiać ci zamęt w głowie. Dlatego właśnie naszym głównym punktem odniesienia podczas pracy nad filmem był scenariusz. Ostatecznie o to przecież chodzi - gramy w filmowej wersji książki. Finalna wersja tego scenariusza została wypracowana w toku licznych spotkań, podczas których osoby odpowiedzialne za tę część projektu starały się wydobyć z książki to, co najlepsze, i co sprawdzi się na dużym ekranie.

Brodie-Sangster brał również udział w przesłuchaniu do roli innego bohatera "Więźnia labiryntu" - Gally'ego (ostatecznie zagrał go Will Poulter). Gally jest tym, który pilnuje, by reguły obowiązujące w Glade były przestrzegane, w związku z czym nie podobają mu się śmiałe poczynania Thomasa, pragnącego poprowadzić uwięzionych ku wolności. Dziś Brodie-Sangster uważa, że dostała mu się właściwa rola.

Kasowy sukces

- Podobali mi się obaj bohaterowie. Newt jest przyjacielskim, miłym i fajnym chłopakiem, bardzo szanowanym przez społeczność Glade. Po Albym jest tam najważniejszą osobą. Nie jest nieprzystępny; doskonale też "czyta" ludzkie charaktery. Potrafi przydzielić więźniom labiryntu optymalne role w świecie, do którego zostali wtrąceni wbrew swojej woli - dzięki czemu mogą oni funkcjonować w nim w miarę komfortowo. Newt ma również interesującą, nieco mroczną przeszłość... Jest tutaj dużo do grania, co sprawiło mi prawdziwą frajdę.

Ta frajda szybko się nie skończy, o ile z "Więźniem labiryntu" będzie tak, jak z poprzednimi filmami opartymi na popularnych młodzieżowych powieściach spod znaku science fiction i fantasy. Wszystkie one odniosły kasowy sukces, który pozwolił producentom podjąć decyzję o realizacji kolejnych części cyklu. Wytwórnia Twentieth Century Fox zapewne na to właśnie liczy, bo już rozpoczęła przymiarki do przeniesienia na ekran drugiej części "Więźnia labiryntu" - "Prób ognia".


- Słyszałem o tym - potwierdza Brodie-Sangster. - Koledzy z obsady opowiedzieli mi pobieżnie, co dzieje się w drugiej części. Muszę się tym zainteresować. Mam nadzieję, że historia każdego z naszych bohaterów rozwinie się, a my będziemy mogli pogłębiać nasze interpretacje tych postaci. Ufam też, że dowiemy się - i tu uwaga, spoiler! - gdzie znajdą się nasi chłopcy, kiedy już wydostaną się z bezpiecznej niewoli labiryntu, by zacząć odkrywać wielki, nieznany im świat.

Brodie-Sangster niedawno zakończył też zdjęcia do historycznego serialu "Wolf Hall", który swoją premierę będzie miał w 2015 r. Koncentruje się on na postaci Thomasa Cromwella - doradcy i ministra króla Henryka VIII, który zasłynął jako jeden z najbardziej gorliwych propagatorów angielskiej reformacji.

Wdzięczny obrazek dla oka

- W serialu gra go Mark Rylance - zdradza Brodie-Sangster - jeden z najlepszych i najbardziej fenomenalnych współczesnych aktorów. Praca z nim była dla mnie zaszczytem, podobnie jak możliwość zawarcia z nim bliższej znajomości.

- Z serialami kostiumowymi tak już jest, że stanowią wdzięczny obrazek dla oka, ale widzowi czasami trudno jest odnieść się do przedstawionych w nich wydarzeń, właśnie dlatego, że opowiadają o tak odległych i innych czasach. Ten serial ma jednak bezpośrednie przełożenie na naszą rzeczywistość. To zasługa reżysera, Petera Kosminsky'ego, scenarzystów, a także Marka. Ujęcia były kręcone z ręki, dzięki czemu nie są statyczne. Użyliśmy też zaawansowanych obiektywów, które pozwoliły nam na doświetlanie scen odgrywanych wyłącznie przy blasku świec. Dzięki temu widz zobaczy na ekranie ciepły, piękny i naturalny obraz.

- Nie zapomnieliśmy też o brytyjskim znaku firmowym, czyli o silnych politycznych akcentach. To wspaniała opowieść, wyczarowana przez wspaniałego reżysera i świetnych aktorów. Mogę ręczyć za jej jakość.

© 2014 Ian Spelling

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy