Reklama

Skandalista Alain Delon

Alain Delon jest prawdziwą legendą kina i jednym z ostatnich żyjących współtwórców zaangażowanego kina europejskiego lat 60. i 70. Aktor o nieprzeciętnej urodzie, uwodziciel, ale również główny uczestnik jednego z największych skandali polityczno-kryminalnych w historii Francji. W niedzielę, 8 listopada, Alain Delon obchodzi 80. urodziny.

Alain Delon jest prawdziwą legendą kina i jednym z ostatnich żyjących współtwórców zaangażowanego kina europejskiego lat 60. i 70. Aktor o nieprzeciętnej urodzie, uwodziciel, ale również główny uczestnik jednego z największych skandali polityczno-kryminalnych w historii Francji. W niedzielę, 8 listopada, Alain Delon obchodzi 80. urodziny.
Mimo aktorskiej emerytury, Delon wciąż jest gościem na festiwalu w Cannes. Tutaj podczas gali w 2013 roku. /Gareth Cattermole /Getty Images

Dzieciństwa i młodości Delona nie można określić mianem "spokojnych". Aktor urodził się w miejscowości Sceaux. Jego rodzice rozwiedli się kilka lat po przyjściu na świat Delona, który od tamtej pory był wychowywany albo w rodzinach zastępczych, albo przez jednego z rodziców. Jako młody chłopak sprawiał spore problemy wychowawcze, dlatego aby "utemperować" młodego człowieka, jego opiekunowie wysłali go do kilku szkół z internatem. Mimo dobrych chęci, pomysł okazał się chybiony, a Delon ze wszystkich placówek został usunięty dyscyplinarnie.

Reklama

W połowie XX wieku istniało przekonanie, że dla młodych, krnąbrnych mężczyzn najlepszym miejscem jest wojsko. Dlatego w wieku 17 lat Delon został wcielony do francuskiej Marynarki Wojennej. Jak szybko się okazało, mundur również nie pomógł w rozwiązaniu problemów wychowawczych. Delon odsłużył  ponad cztery lata z czego prawie rok spędził w więzieniu. Jednym z jego najpoważniejszych wykroczeń była kradzież wojskowego jeepa i jazda nim po okolicy. Niestety dla młodego żołnierza, ta wycieczka skończyła się w jeziorze, którego podczas nocnej przejażdżki nie zauważył. Jak sam wspominał  w późniejszych wywiadach: "Wysłali mnie za to to więzienia... Nie uznali, że to było zabawne. Nie wiem dlaczego. Ja miałem dużo frajdy".

Delonowi może i brakowało dyscypliny, ale nie brakowało szczęścia do ciekawych ludzi. Pierwszą istotną znajomością w dorosłym życiu Alaina była Brigitte Auber. Francuska aktorka, którą Alain poznał w paryskim klubie jazzowym, została jego kochanką i katalizatorem aktorskiej kariery. To właśnie Auber poznała Alaina z Yvesem Allegratem [twórca m.in. "Cud zdarza się tylko raz" - red.]. To od Allegrata rozpoczęła się kariera filmowa Francuza. Reżyser zaproponował mu bowiem rolę młodego mordercy w filmie "Gdy wmiesza się kobieta" (trudno nie odnieść wrażenia, że tytuł aktorskiego debiutu, jest bardzo ironiczny w odniesieniu do kariery Delona).

Wielka kariera Francuza rozpoczęła się jednak od filmu "W pełnym słońcu" w reżyserii Rene Clementa. To tutaj Delon zagrał swoją pierwszą główną rolę. Traf chciał, że znowu dzięki kobiecie. Początkowo, Alain miał zagrać rolę drugoplanową. Kiedy jednak reżyser wraz z producentem złożyli mu tę propozycję, aktor oświadczył, że widzi siebie tylko w głównej roli. Wybuchła awantura, która opanowana została przez żonę Clemonta - poparła bowiem pomysł Delona i przekonała do niego męża.

"W pełnym słońcu" miało swoją premierę w 1960 roku. Przez następne 8 lat Delon grał w przynajmniej dwóch filmach rocznie. Do najważniejszych można zaliczyć m.in. "Zaćmienie" i "Lampart". Zyskał sobie również tytuł gwiazdy kina i człowieka, który lubi się dobrze zabawić w paryskich klubach. Jednym z towarzyszy jego imprez był korsykański gangster Francois Marcantoni, który w latach 50. XX wieku był zamieszany w kilka napadów na banki. To właśnie wraz z Marcantonim, Delon "zagrał" jedną z najważniejszych ról w swoim życiu. I tym razem scenariusz napisało życie.

Z racji swojej popularności Delon zatrudniał wielu ochroniarzy. Jednym z nich był urodzony w Belgradzie Stevan Marković, który na tyle dobrze dogadywał się ze swoim szefem, że szybko przestał być ochroniarzem, a zaczął być współorganizatorem jego wystawnych i szalonych przyjęć. Marković znany był ze swojego zamiłowania do hazardu. Dlatego pewnego razu postanowił zaryzykować. W sypialniach willi należącej do Delona, przed rozpoczęciem przyjęcia, porozstawiał aparaty fotograficzne. Jedna z "prywatek" w domu aktora była szczególnie huczna, dlatego Markovicowi udało się zebrać spory materiał, którym zaczął szantażować "bohaterów" zdjęć. Wśród osób uwiecznionych na fotografiach był zarówno sam Delon, jak i jego przyjaciel Marcantoni. Asem w rękawie były jednak intymne fotografie żony ówczesnego premiera Francji Georges’a Pompidou. Ciężaru gatunkowego dodawał jeszcze fakt, że sam Pompidou szykował się właśnie do startu w wyborach prezydenckich.

Sprawa miała zatem poważny wymiar polityczny. Szybko jednak przerodziła się w kryminalno-polityczną, kiedy to 1 października 1968 roku Marković został znaleziony martwy na wysypisku śmieci. Podejrzenia padło od razu na Delona i jego korsykańskiego przyjaciela, którzy zostali zatrzymani i przesłuchani w charakterze świadków. Sam premier Pompidou odcinał się od całej sprawy, tłumacząc, że jego domniemany udział w całej sprawie jest prowokacją opozycji. Potwierdził jedynie, że jego żona bywała na przyjęciach u słynnego aktora. Oficjalnym stanowiskiem rządu był również komunikat, który stwierdzał, że kobieta widoczna na zdjęciach nie jest panią Pompidou, ale podobną do niej prostytutką. Kto i dlaczego miał szantażować późniejszego prezydenta Francji i czy kobieta na zdjęciach była panią Pompidou? Tego nigdy nie ustalono. Sprawa morderstwa Markovicia również pozostaje do dziś niewyjaśniona.

O tym, że "Afera Markovicia" zawsze była dla Delona drażliwym tematem, świadczy jego wywiad udzielony przed 45. laty Dickowi Cavettovi w talk-show "Dick Cavette Show". Rozmowa odbywała się w konwencji typowej dla tego typu programów rozrywkowych. Dominowały zatem żarty i zabawne anegdoty. Cavett bardzo delikatnie zapytał się jednak o wspomniany skandal i o stosunek, jaki miały do niego francuskie media. Delon ciężko westchnął, wyraźnie stracił humor i odpowiedział: "Myślę, że cały skandal nie miał nic wspólnego z agresywną, albo nieagresywna prasą. Myślę, że media pojawiły się w tym wszystkim tylko dlatego, że byłem znaną osobą. To właśnie uczyniło z tego tak wielką aferę. Ale to nie jest zbyt zabawna historia do opowiadania". Delon bardzo szybko "uciął" dalsze pytania na ten temat, odpowiadając: "Nie mówmy o tym".

Paradoks polegał na tym, że skandal wcale nie zrujnował jego kariery, ale uczynił z niego jeszcze większą gwiazdę. To właśnie w 1976 roku zagrał swoją życiowa rolę w filmie "Pan Klein". Obraz Losey’a został kilka miesięcy później uznany najlepszym francuskim filmem roku, zdobywając Cezara.

Jego kariera rozwijała się również, kiedy Delon był już starszy. W 1984 roku zagrał w innym wybitnym filmie francuskim, "Nasza historia" w reżyserii Bertranda Brilera. To właśnie za kreacje w tej produkcji Delon otrzymał jedynego w swojej kolekcji Cezara za najlepszą rolę pierwszoplanową.

W drugiej połowie lat 80. Delon grał już mniej. Oczywiście nie należy zapominać o jego udziale w takich filmach, jak "Przejście" i "Nie budź gliny kiedy śpi", ale aktor już do swojej średniej dwóch filmów rocznie nigdy nie wrócił.

W ostatnich latach Delon występuje bardzo sporadycznie, jednak często zabiera głos w sprawach publicznych i nie można powiedzieć, aby przejmował się poprawnością polityczną. Jest zdeklarowanym prawicowcem, a w wyborach w 2013 roku oficjalnie poparł Front Narodowy. Francuska opinia publiczna szeroko komentowała również jego wypowiedź na temat związków homoseksualnych. Delon w jednym z wywiadów powiedział: "To jest nienaturalne. Przepraszam, ale tak jest. Wszyscy musimy kochać kobiety, a nie flirtować i podrywać chłopców. Nie mam nic do małżeństw homoseksualnych. Nie obchodzą mnie. Ale jestem przeciwnikiem adopcji dzieci przez pary homoseksualne".

Delon zawsze mówił, co myśli i chyba dlatego zjednał wokół siebie tylu ludzi. Nie brakowało mu nigdy pewności siebie. W jednym z wywiadów dla amerykańskiej stacji powiedział: "W Ameryce zostaje się gwiazdą kiedy zagra się w trzech klasykach. Ja zagrałem w 15. Pokażcie mi drugiego takiego aktora".

Mimo wszystkich wad, Delon jest we Francji ikoną i dobrem narodowym. I chyba raczej tak będzie już zawsze. Francuzi od zawsze kochali przecież skandalistów.

Autor: Konrad Pytka

    

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alain Delon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy