Reklama

Romantyk chce się bić!

Brytyjski amant zamierza wkrótce porzucić kino. Teraz ma ważniejszy cel: zawzięcie walczy z plotkarską prasą o prawo do prywatności

- Nie mam już zapału do aktorstwa. Właściwie jestem gotowy skończyć karierę filmową - mówi 53-letni Hugh Grant. Brytyjski gwiazdor może sobie na to pozwolić. Przed kamerą występuje przez ponad połowę swojego życia i zarobił 45 milionów funtów (ok. 225 milionów złotych!), nie musi więc już pracować.

Grant nie zamierza jednak pogrążyć się w bezczynności. Nieśmiały filmowy romantyk zmienił się w aktywistę, który nie szczędzi sił i środków, by wypełnić swoją nową misję. Zdobywca Złotego Globu za cel obrał sobie media, które publikują prywatne zdjęcia gwiazd i wyssane z palca historie.

Reklama

Wie, o co walczy. W 1995 r. został aresztowany w Los Angeles za seks z prostytutką. Właśnie stał się sławny po premierze "Czterech wesel i pogrzebu", więc plotkarska prasa nie dawała mu spokoju. Brukowce rozpisywały się o aktorze przyłapanym na gorącym uczynku i bez końca zamieszczały jego zdjęcia robione przez paparazzich.

- Wiem, co to dobro, a co zło. Ja postąpiłem źle - wyznał odważnie kilka dni później w jednym z popularnych wieczornych talk-show w Stanach Zjednoczonych i... nieoczekiwanie zjednał sobie tym sympatię widzów. Skandal nie zniszczył więc kariery kinowego amanta, ale prasa nadal miała go na celowniku.

W niewybrednych publikacjach wiódł prym angielski tygodnik "News of the World" koncernu Ruperta Murdocha. To z jego powodu Hugh Grant pełni dziś istotną rolę w wielkiej aferze medialnej dotyczącej inwigilowania znanych osób. Gwiazdor miał już dość prasowych kłamstw na swój temat, włamań pseudoreporterów do domu i podsłuchów w telefonach. Założył organizację "Hacked Off" walczącą o prawo do prywatności i wytoczył wojnę mediom.

O zaostrzenie prawa prasowego zabiegał w brytyjskim parlamencie i u premiera Davida Camerona. Grant był też jednym z kluczowych świadków zeznających przed specjalną komisją rządową, która badała sprawę koncernu Murdocha, i wytoczył tej firmie proces. Pozwana gazeta wypłaciła wprawdzie Brytyjczykowi wielomilionowe odszkodowanie, ale projekt restrykcyjnej ustawy upadł.

- Jestem zawiedziony, że premier jednak go nie poparł - mówił w kwietniu br. Hugh. - Czuję się zdradzony, ale nie zamierzam składać broni - ostrzega. I bezwzględnie demaskuje nieetyczne tabloidy.

Kiedy pewnego dnia na bocznej drodze aktorowi zepsuł się samochód, z pomocą przyszedł mu były reporter "News of the World", Paul McMullan. Zaproponował Hugh podwiezienie, opowiadał, jak porzucił dziennikarstwo i prowadzi wiejski pub. Na zakończenie podróży poprosił pasażera o pozowanie do wspólnego zdjęcia, które chce powiesić nad barem. Następnego dnia mocno "podkoloryzowany" artykuł z tą fotografią ukazał się w plotkarskim tygodniku.

Gwiazdor znalazł pub McMullana i podczas rozmowy po kryjomu nagrał wypowiedzi kompromitujące i dziennikarza, i jego szefów. A potem opublikował tekst obnażający skandaliczne metody działania prasy. Media jednak zaciekle się bronią. Grożą jego bliskim, oskarżają o wyznawanie teorii spiskowych, nazywają "kanalią".

- Mogą mnie nienawidzić, byle nie włazili z butami w moją prywatność - odcina się aktor. I twierdzi, że właśnie dzięki wścibskiej prasie gra teraz swoją najważniejszą rolę. - Jeżdżę do Izby Lordów zamiast do studia. Wygłaszam własne słowa w miejsce cudzych kwestii i prowadzę prawdziwe życie, a nie jakieś wymyślone na potrzeby filmu - mówi.

Ale nie pożegnał się z kinem na dobre. Kręci nową komedię (jeszcze bez tytułu), a w przyszłym roku rozpoczną się zdjęcia do "Dziecka Bridget Jones", kolejnej części przebojowego cyklu z jego udziałem. - Do dzieci też zaczynam dojrzewać - śmieje się Hugh Grant, ojciec dwuletniej córki i czteromiesięcznego syna, których matką jest chińska aktorka Tinglan Hong. - Ale na razie umiem z nimi wytrzymać najwyżej cztery minuty. Może mimo wszystko jestem ciągle "wiecznym chłopcem"?

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

To i Owo
Dowiedz się więcej na temat: Hugh Grant
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy