Reklama

Reżyser Spike Lee wspiera Obamę

Nie milkną kontrowersje związane z ustawą, która ma zmienić prawo do posiadania broni w Stanach Zjednoczonych. W ostatnim czasie głos w tym sporze zabrał reżyser Spike Lee.

Nie milkną kontrowersje związane z ustawą, która ma zmienić prawo do posiadania broni w Stanach Zjednoczonych. W ostatnim czasie głos w tym sporze zabrał reżyser Spike Lee.
Spike Lee na grudniowej demonstracji zoorganizowanej przy okazji premiery "Chi-Raq" /Andrew Burton /Getty Images

Znany z "ostrego języka" Spike Lee powiedział, że politycy, którzy sprzeciwiają się zaostrzeniu regulacji dotyczących posiadania broni w USA, biorą "zakrwawione pieniądze" od lobbystów National Rifle Association (tłum. Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie).

"Każdego dnia 19 Amerykanów ginie z powodu użycia broni. To nie jest żart. Politycy, konserwatyści, oni są w zmowie z NRA i z producentami broni. Zarabiają na tym pieniądze, ale na tych pieniądzach jest krew" - powiedział Spike Lee.

Reżyser dołączył tym samym do innych gwiazd Hollywood (m.in. Julianne Moore i Amy Schumer), które wspierają działania prezydenta Obamy w zakresie zmiany prawa do posiadania broni.  

Reklama

W swoim najnowszym filmie, Spike odnosi się do przemocy, która panuje w amerykańskich miastach. Film "Chi-Raq" jest współczesną adaptacją dramatu "Lizystrata". Akcja nie jest jednak osadzona w starożytnej Grecji, ale na ulicach opętanego wojną gangów Chicago.

Przy okazji premiery tego filmu, Lee przewodził ulicznej demonstracji, która miała wyrazić niezadowolenie z powodu braku zmian w prawie do posiadania broni.        

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Spike Lee
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy