Reklama

"Opętanie": Kultowy film Andrzeja Żuławskiego w końcu trafi do polskich kin

17 listopada na ekrany polskich kin trafi "Opętanie" Andrzeja Żuławskiego. Film zostanie zaprezentowany w nowej wersji 4K, która została zrekonstruowana na podstawie oryginalnych negatywów.

17 listopada na ekrany polskich kin trafi "Opętanie" Andrzeja Żuławskiego. Film zostanie zaprezentowany w nowej wersji 4K, która została zrekonstruowana na podstawie oryginalnych negatywów.
Isabelle Adjani w scenie z filmu "Opętanie" /Collection Christophel /East News

Nagrodzony na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, drugi francuski film polskiego artysty, mimo światowego rozgłosu nigdy nie miał oficjalnej szerokiej dystrybucji w Polsce. Do tej pory odbywały się wyłącznie pojedyncze pokazy filmu, często w ramach przeglądu twórczości Andrzeja Żuławskiego.

"Postanowiłem więc tą lukę wypełnić i rozpocząć swą dystrybucyjną przygodę z klasyką kina właśnie od tak znaczącego filmu, który pomimo swoich ponad 40-lat nadal zachwyca nowatorską formą i zdumiewa aktorstwem przekraczającym wszelkie bariery" - uzasadnia Patryk Tomiczek, założyciel firmy dystrybucyjnej Reset, która wprowadzi do kin "Opętanie".

Reklama

"Opętanie": Isabelle Adjani chciała popełnić samobójstwo

"Opętanie" to dramat psychologiczny z cechami horroru, uważany przez wielu krytyków za najlepszy film Andrzeja Żuławskiego. Główne role zagrali Sam Neill i Isabelle Adjani, która otrzymała za tę kreację Nagrodę Jury w Cannes dla najlepszej aktorki.

Wyczerpującą fizycznie i psychicznie rolę (kluczowym momentem filmu jest naturalistyczna scena poronienia) artystka opłaciła jednak załamaniem nerwowym i próbą samobójczą (podcięła sobie żyły).

Gwiazdę na szczęście udało się odratować. 67-letnia dziś aktorka wystąpiła później w kilkudziesięciu filmach, a za swoje role otrzymała szereg prestiżowych nagród - m.in. Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu Berlinale, statuetkę David di Donatello i aż pięć Cezarów.

Fabuła produkcji koncentruje się na młodym małżeństwie, których życie zostaje zakłócone przez nadprzyrodzoną siłę. Sam Neill sportretował mężczyznę, który zostaje nagle porzucony przez żonę. Wynajęty przez niego detektyw odkrywa, że kobieta utrzymuje intymne relacje z odrażającym monstrum, które żywi się ciałami swoich ofiar.

Opowiadając "The Independent" o występie u "genialnego, lecz szalonego" Żuławskiego, Neill ujawnił, że praca nad słynnym horrorem okazała się dlań wyjątkowo trudnym doświadczeniem. "Kręciliśmy w Berlinie u szczytu zimnej wojny. To był porąbany, ku*****o surrealistyczny czas. Żądał od nas o wiele więcej, niż mogliśmy dać. Prosił o więcej, niż powinien prosić reżyser" - powiedział o polskim filmowcu nowozelandzki aktor.

Neill ujawnił, że podczas kręcenia sceny, w której jego bohater policzkuje postać graną przez Isabelle Adjani, twórca "Szamanki" zażądał, by aktor naprawdę uderzył swoją ekranową partnerkę. "Powiedziałem mu: ‘Słuchaj Andrzej, nie mogę tego zrobić. Nigdy nie podniosłem ręki na drugiego człowieka. Nie możesz mnie o to prosić’. Wtedy podeszła do mnie Isabelle i powiedziała, że muszę się zgodzić. To była najbardziej niepokojąca rzecz, jaką przyszło mi zrobić w filmie. I pojawiły się ofiary. Isabelle przeszła pod koniec załamanie nerwowe" - wyznał laureat nagrody Australijskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej.

Xawery Żuławski: "Opętanie" wciąż jest nowoczesne

Film Andrzeja Żuławskiego został pokazany we wrześniu podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w ramach nowego cyklu "Mistrzowska Piątka". Tytuł został wybrany przez Agnieszkę Smoczyńską, reżyserkę takich filmów jak: "Córki dancingu" czy "Silent Twins". 

Po projekcji odbyła się rozmowa reżyserki i Xawerego Żuławskiego, syna autora "Opętania". Twórcy rozmawiali o powstawaniu filmu oraz jego możliwych interpretacjach. Analizowano m.in. finałową scenę.

"Żuławski w kilku wywiadach powiedział, że zabrakło dwóch dni zdjęciowych. Za to był bardzo wściekły na producentkę. Te dwa dni zdjęciowe zawierały m.in. finałową scenę, gdzie bohater przeskakuje na drugą stronę [...] żeby dać jednoznaczny sygnał, że jest po stronie zła. Że tak naprawdę źródłem zła, czyli tego wszystkiego, co narodziło się w jego żonie, był on sam" - mówiła Agnieszka Smoczyńska.

Okazuje się, że początkowo historia miała rozgrywać się w Warszawie w latach 50. Później nadarzyła się okazja, by nakręcić go w Detroit w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie wybrano jednak Berlin ze względu na mur, który odgrywa w filmie rolę symboliczną.

Xawery Żuławski zwrócił uwagę na uniwersalność i ponadczasowość "Opętania": "To jest niewiarygodne, że ten film jest cały czas nowoczesny. Nigdy nie będzie przestarzały, zawsze będzie nowoczesny i to jest jego fenomen" - stwierdził.

Zapytany przez Agnieszkę Smoczyńską o to, jak określiłby film ojca, odpowiedział: "Myślę, że jest to rodzaj ekstremizmu, poszukiwania ekstremum, ale też formy dla aparatu, jakim jest kamera. Kamera jest opowiadaczem emocji, które chcemy osiągnąć w danej scenie".

Andrzej J. Jaroszewicz, czyli operator odpowiedzialny za zdjęcia do "Opętania" i stały współpracownik Andrzeja Żuławskiego przez wielu był określany jako "ojciec sukcesu" dzieła. "Andrzej J. Jaroszewicz spełniał wszystkie szalone życzenia Andrzeja (Żuławskiego). Był jedynym, który wchodził w każde "bagno", które mój ojciec proponował" - mówi Xawery Żuławski.

Xawery wypowiedział się o ojcu oraz jego dokonaniach, mówiąc, że emocje sprawiały, że czuł, że żyje.

"Jak myślę o ojcu, to uważam, że cechowała go niesłychana, szaleńcza odwaga wchodzenia i uzewnętrzniania stanów [...] Bardzo mocno starał się uzewnętrznić wszelkie emocje, które targają człowiekiem. [...] Gdy emocje były napięte do ekstremum, on czuł, że żyje" - stwierdził.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Żuławski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama