Reklama

Michelle Pfeiffer nie ma nosa do filmów

Michelle Pfeiffer nigdy nie miała dobrej intuicji. Najczęściej odmawiała ról, które później okazywały się legendarne. Tak było chociażby z ekranizacją "Milczenia owiec".

55-letnia gwiazda Hollywood miała pierwotnie zagrać Clarice Starling, ale nie do końca była przekonana do tej postaci i zrezygnowała. Ostatecznie w agentkę FBI wcieliła się Jodie Foster, która za swoją kreację otrzymała Oscara.

Pfeiffer przyznała, że tamta decyzja była błędem i ma nadzieję, że reżyser Jonathan Demme zaprosi ją jeszcze do współpracy. Razem pracowali na planie produkcji "Poślubiona mafii" i wspomina ten czas jako jeden z lepszych w swojej karierze.

"To jest wspaniały człowiek i praca z nim to przyjemność. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zaproponuje mi udział w jakimś wspólnym projekcie" - powiedziała aktorka.

Reklama

Pfeiffer jednak nie tylko odmówiła udziału w "Milczeniu owiec". Proponowano jej także występy w "Nagim instynkcie" i "Pretty Woman". Za każdym razem coś jej nie pasowało i nie decydowała się na przyjęcie propozycji. Jej miejsce zajmowały odpowiednio Sharon Stone i Julia Roberts.

"Niestety, instynkt w najważniejszych chwilach mnie zawodził. Zawsze podejmowałam złe decyzje" - przyznała.

Mimo wszystko aktorka ma na koncie występy w klasowych produkcjach, takich jak m.in. "Powrót Batmana", "Młodzi gniewni" czy "Człowiek z blizną".

Ostatnio wystąpiła u boku Roberta De Niro w komedii sensacyjnej Luca Bessona "Porachunki" ("Malavita").

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy