Reklama

Marcin Dorociński: Rola życia?

Mimo że od premiery "Rewersu" minął już rok, to Marcin Dorociński ciągle zbiera dowody uznania za zagraną w tym filmie rolę Bronka.

PAP Life: Czy to była rola życia?

Marcin Dorociński: - Nie wiem, co to znaczy rola życia i właściwie boję się takiego określenia. Miło jest grać ciekawe role. Trzeba mieć szczęście, żeby dostać możliwość zagrania w dobrym filmie. I za to jestem wdzięczny Borysowi Lankoszowi. Gdy czytam scenariusz, to albo mnie zachwyca, albo nie. A scenariusz 'Rewersu' zrobił na mnie wielkie wrażenie i trzymałem kciuki, żeby odniósł sukces. Podzielałem zapał ludzi pracujących przy tym filmie. Namawiałem, żeby uważać, aby tego nie zepsuć.

Reklama

Pana bohater był człowiekiem złym i dwulicowym. Czy musiał pan odnaleźć w sobie negatywne emocje, żeby zagrać wiarygodnie?

- Nie trzeba być chamem, żeby być negatywnym. Właściwie, to ja tego Bronka bardzo lubię. To jest straszny łobuz, ale jak tylko przeczytałem scenariusz, to polubiłem mojego bohatera. To jest dobry materiał dla aktora. Gdy ma się taki scenariusz, dobrych aktorów i mądrego reżysera, to trzeba tylko uważać, żeby tego nie zepsuć.

- Chciałbym też powiedzieć, że ten film został nagrodzony w wielu kategoriach. Powtarzam, że film to praca zespołowa. To, że ktoś dostanie nagrodę, nie pokazuje tego ile osób pracuje nad filmem. A to, że 'Rewers' dostał nagrody w tak wielu kategoriach, unaocznia pracę wszystkich tych ludzi. Żeby aktor wypadł dobrze, to trzeba go najpierw ubrać, pomalować, zmontować. Choć złote zęby Bronka, to akurat mój pomysł.

Jak pan sobie poradził ze scenami konwulsji?

- To była moja impresja na ten temat. W scenariuszu było dokładnie napisane, co mam czuć, co mam wyrażać. Dziewczyny z charakteryzacji - Lusia i Mira - dały mi pastylkę, która się pieniła, a dalej to już była moja fantazja na temat śmierci. Agata Buzek odwracała się i zamykała oczy.

Często w filmach potrzebne są pomocnicze pastylki lub mentol do oczu, żeby wywołać emocje?

- Zawsze polecam motyw, jak u Czechowa, czyli wczucie się w sytuację i myślenie o tym, co się ma zagrać. Tak, jak w każdej pracy, trzeba po prostu myśleć.

To znaczy, że "pomocnicze" środki świadczą o niemocy?

- Nie można uogólniać. Czasem po prostu człowiek jest zablokowany i trzeba mu pomóc.

Z Marcinem Dorocińskim rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Dorociński | Rewers | role | życia | Lankosz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy