Reklama

Krzysztof Pieczyński: Kontrowersyjne poglądy i atak na Kościół

Krzysztof Pieczyński znany jest z ról w tak głośnych produkcjach, jak "Krew Boga", "Mr. Jones", "Jezioro bodeńskie", "Pokuszenie", "Sala samobójców", "Dom", "Kod genetyczny", "Król" czy "Belfer". W ostatnich latach zasłynął on jednak nie z kolejnych wielkich ekranowych kreacji, ale z kontrowersyjnych poglądów na temat Kościoła katolickiego.

Krzysztof Pieczyński znany jest z ról w tak głośnych produkcjach, jak "Krew Boga", "Mr. Jones", "Jezioro bodeńskie", "Pokuszenie", "Sala samobójców", "Dom", "Kod genetyczny", "Król" czy "Belfer". W ostatnich latach zasłynął on jednak nie z kolejnych wielkich ekranowych kreacji, ale z kontrowersyjnych poglądów na temat Kościoła katolickiego.
Krzysztof Pieczyński w filmie "Krew Boga" /Bartosz Mrozowski/Kino Świat /materiały prasowe

Aktor, pisarz, poeta, działacz społeczny. "Chciałem poprzez sztukę filmową zwrócić ludziom uwagę na ważne rzeczy. Myślę, że znalazłem swoje miejsce w filmie" - powiedział w jednym z wywiadów Krzysztof Pieczyński.

Krzysztof Pieczyński: Początki

Urodził się 27 marca 1957 roku w Opolu. Wykształcenie aktorskie zdobył w PWST w Krakowie, którą ukończył w 1980 roku. W wywiadach często opowiadał, że na aktorstwo został niejako skazany.

Zaraz po studiach związał się w Teatrem Powszechnym w Warszawie, w którym grał do 1986 roku. Jako aktor filmowy debiutował w 1980 roku rolą w serialu "Dom" Jana Łomnickiego. Wcielił się w postać Bronka Talara, brata głównego bohatera serialu, Andrzeja, i szybko zapisał się w pamięci widzów.

Reklama

Rok później zebrał dobre recenzje za kreację w filmie "Wielki bieg" Jerzego Domaradzkiego. Popularność aktora wzrosła jeszcze bardziej, gdy w 1982 roku zagrał tytułowego bohatera w serialu "Życie Kamila Kuranta" (reż. Grzegorz Warchoł). W 1984 roku wcielił się w postać Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w filmie "Dzień czwarty" Ludmiły Niedbalskiej.

Rok 1986 przyniósł Pieczyńskiemu sukces - na festiwalu filmowym w Gdyni uhonorowano go nagrodą za pierwszoplanową rolę męską, za kreację w filmie "Jezioro bodeńskie" Janusza Zaorskiego. W tym samym roku Pieczyński niespodziewanie przerwał świetnie rozwijającą się karierę w Polsce - wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkał i pracował do 1995 roku.

Krzysztof Pieczyński: Kariera zagraniczna

Do USA aktor wyjechał z żoną Barbarą, która była siostrą polskiej aktorki, scenarzystki i reżyserki, Grażyny Treli. Barbara w tamtym czasie studiowała medycynę, ale postanowiła wszystko rzucić i jechać do USA. Małżeństwo nie przetrwało, para rozstała się miesiąc po przyjeździe do USA. Aktor jednak zdecydował się nie wracać do kraju i został w Stanach aż na 10 lat.

Krzysztof Pieczyński całkiem nieźle radził sobie za oceanem. Amerykański reżyser Roland Joffe zaangażował go do dramatu "Projekt Manhattan" (1989), gdzie Polak wystąpił u boku Paula Newmana, Laury Dern i Johna Cusacka. Z kolei Andrew Davis powierzył Pieczyńskiemu rolę w thrillerze "Reakcja łańcuchowa" (1996), w którym grali m.in. Morgan Freeman i Keanu Reeves. Pieczyński wystąpił także w amerykańskim filmie akcji "Kosmiczny terror" (1998) Rodney'a McDonalda i w horrorze "Dom Frankensteina" (1997) Petera Wernera.

Jednak aktor porzucił USA i wrócił do kraju.

Powrót do kraju. Nowe filmy, nowe role

Po powrocie do kraju w 1995 roku znów zaczął występować w polskich filmach, rozpoczynając na nowo karierę występem w "Prowokatorze" Krzysztofa Langa (1995). Kreacja w dramacie Jana Jakuba Kolskiego "Daleko od okna" przyniosła mu w 2000 roku nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego na Festiwalu Filmowym w Gdyni; rok później na tej samej imprezie otrzymał już Złote Lwy za najlepszą pierwszoplanową rolę męską za występ w "Jutro będzie niebo" Jarosława Marszewskiego. Oglądaliśmy go również w: "Reichu" Władysława Pasikowskiego (2001), "Pianiście" Romana Polańskiego (2002), biograficznym filmie "Jan Paweł II" Johna Kenta Harrisona (2005) i "Jasminum" Jana Jakuba Kolskiego (2006).

Dużą sympatię widzów przyniosła Pieczyńskiemu rola doktora Brunona Walickiego w opowiadającym o życiu lekarzy serialu "Na dobre i na złe". W 2004 roku otrzymał za nią nagrodę, przyznawaną przez czytelników pisma "TeleTydzień", w kategorii "ulubiona postać męska". Rok wcześniej aktor podjął decyzję o rezygnacji z występu w serialu. "Musiałem przemyśleć, co robić dalej. Doszedłem do miejsca, w którym stwierdziłem, że praca w serialu nie może trwać dłużej" - mówił.

Po 2010 roku aktor pojawiał się na kinowym ekranie w wyrazistych drugoplanowych kreacjach. W "Sali samobójców" (2011) zagrał ojca głównego bohatera, z kolei w "Ziarnie prawdy" (2015) Borysa Lankosza wcielił się w postać oskarżonego o zabójstwo żony Grzegorza Budnika. Ma też na koncie dwie historyczne postacie: Zbigniewa Brzezińskiego (w "Jacku Strongu" Władysława Pasikowskiego i Juliana Przybosia w "Powidokach" Andrzeja Wajdy). W 2016 roku oglądaliśmy go w dwóch serialach: jako dziennikarza Lesława w "Belfrze" Łukasza Palkowskiego oraz w roli młodszego inspektora Macieja Stasińskiego w "Komisji morderstw" Jarosława Marszewskiego.

W 2019 roku zagrał głośną rolę filmie Bartosza Konopki "Krew Boga", którego akcja rozgrywa się we wczesnym średniowieczu.

"Ten film opowiada o religii. O chrześcijaństwie i o jego zaborczości" - mówi Krzysztof Pieczyński, który w filmie "Krew Boga" zagrał rycerza Willibrorda. "I według mnie reżyser próbuje w pewien sposób usprawiedliwić tych ludzi, którzy zdecydowali, że są gotowi popełnić każdą zbrodnię, żeby chrystianizować. Próbuje usprawiedliwić kościół" - dodaje aktor.

To wtedy pierwszy raz aktor zaczął atakować Kościół.

Krzysztof Pieczyński: Kontrowersyjne poglądy i atak na Kościół

W ostatnich latach było głośno o Krzysztofie Pieczyńskim, ale nie z powodu nowych ról, ale kontrowersyjnych poglądów na temat Kościoła. Aktor nigdy nie krył swojego krytycznego stosunku do tej instytucji i podczas kilku swoich wizyt w studiach telewizyjnych głośno dał wyraz tej niechęci.

"Każdy mój kontakt z Kościołem katolickim jest kontaktem, w którym moja godność ludzka i moje prawa obywatelskie są deptane" - powiedział na antenie TVN24.

W 2016 roku Krzysztof Pieczyński założył Stowarzyszenie Polska Laicka, którego misją jest "wspieranie wszystkich inicjatyw społecznych dążących do funkcjonowania demokratycznego państwa o charakterze świeckim oraz tworzenie warunków dla rozwoju otwartego, tolerancyjnego i nowoczesnego społeczeństwa bez wpływu kleru na życie obywateli".

"Bóg nie jest religią! W sprawie Boga nie potrzebujemy fałszywych pośredników ani polityków sprzedających Polskę Watykanowi" - apelował Pieczyński.

Głośnym echem obiła się w mediach również sprawa pobicia aktora. W 2018 roku między Pieczyńskim, a jednym z przechodniów doszło do bójki. Aktor zeznał, że mężczyzna zaatakował go ze względu na jego poglądy i przekonania.

Kiedy w 2009 roku aktor opuścił serial "Na dobre i na złe", twierdził w rozmowie z "Playboyem": "Przyszedł moment oczyszczenia. Wreszcie mogłem swobodnie powiedzieć ludziom, którzy zajmują się tworzeniem kultury: Nadal jestem aktorem, ale nie chcę grać w serialach. Nie znaczy to, że nigdy. Po prostu jak długo się da, nie chcę tego robić".

Ostatnie role Krzysztofa Pieczyńskiego pochodzą jednak z dwóch seriali "Król" (2020) i "Kod genetyczny" (2020).

Krzysztof Pieczyński: Nie tylko aktor. Poeta i pisarz

Krzysztof Pieczyński jest także pisarzem, autorem kilku książek i tomików poezji. Wydał książki poetyckie: "Wiersze z aniołem" (1997), "Słońce mruczy" (2000), "Zebrane z powietrza" (2002), "Ikony" (2004) i "Sto snów jednej nocy" (2005), zbiór nowel "Podgarbiony" (2001) oraz biograficzną książkę "Listy z Ameryki" (2005) - zbeletryzowany pamiętnik z pobytu w Stanach Zjednoczonych. W 2013 roku do księgarni trafiła jego proza "Dom Wergiliusza".

W 2008 roku wyreżyserował dwa filmy dokumentalne do swoich scenariuszy: "Brakujące słowo" oraz "Spotkanie". W 2011 roku zadebiutował jako reżyser, adaptując na scenie Teatru Wybrzeże własną sztukę "Lekcja angielskiego".

"Nie uważam się za piszącego aktora ani grającego pisarza. Kiedy nie jestem aktorem, zajmuję się czytaniem i pisaniem. Moja twórczość zawsze będzie poświęcona temu, jak człowiek wydobywa się z ciemności w kierunku światła, bo to pragnienie jest częścią ludzkiej ewolucji" - wyznaje.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Pieczyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy